Comaniac – „Instruction for Destruction” (2017)

Szwajcaria. Ten z pozoru neutralny kraj nigdy nie składał broni na polu heavy metalu. Wystarczy wspomnieć legendarne kapele Krokus, Celtic Frost, Coroner, czy Hellhammer. Od debiutanckich krążków tych dinozaurów metalu mijają kolejne dekady, a tymczasem w Szwajcarii nie brakuje młodych zespołów, opierających się na dokonaniach ich starszych idoli. Jednym z nich jest Comaniac, który niedawno wypuścił swój drugi długograj, Instruction for Destruction.

Thrash metalowa kapela wzoruje się na klasykach gatunku, pochodzących z ich własnej ojczyzny, choć nie można powiedzieć, że w bezmyślny sposób kopiują swoich poprzedników. Z drugiej strony, Comaniac nie oferuje słuchaczowi niczego odkrywczego. Kwartetowi daleko do takich zawodników, jak chociażby Vektor czy Dust Bolt. Z kolei w obrębie własnej twórczości, druga płyta Szwajcarów jest kontynuatorką stylu wypracowanego na debiutanckim Return to the Wasteland – czyli w telegraficznym skrócie jest dobrze, ale mogłoby być lepiej. W porównaniu ze swoimi poprzednikami numery na Instruction for Destruction brzmią nieco bardziej płasko. Może to wina produkcji, a może faktu, że od czasu wydania debiutu zespół pożegnał się z perkusistą i gitarzystą? Nowa połowa składu zdaje się nie bardzo potrafi pociągnąć ten wóz pod górkę. Riffy z pierwszego albumu elektryzowały swoją zmiennością i złożonością. Dominic Blum wycinał bardzo melodyjne i ostre motywy, których nie udało się powtórzyć nowemu gitarzyście kapeli, Valentinowi Moessingerowi. Coś nie zadziałało też na wokalu. Stojący za mikrofonem Jonas Schmid wydawał się bardziej agresywny i stanowczy na debiutanckim krążku grupy. Jego wokalizy na Instruction nie porywają, a ponadto są opatrzone niefajnym akcentem, który nie był aż tak słyszalny na krążku z 2015 roku.

Prawdę powiedziawszy, miałem wobec chłopaków z Comaniac nieco wygórowane oczekiwania. Ich najnowszy materiał wprawdzie rozpoczyna się od obiecującego kawałka Coal. Nie należy się jednakowoż sugerować jego porywczością, albowiem pozostałe kąski mięcha, którymi rzucają w nas Szwajcarzy są pozbawione podstawowego budulca. Numery te nijak nie zapadają w pamięć, są nudne i oklepane, a odsłuch albumu zwyczajnie nuży, choć powinien powalać na łopatki. Instruction for Destruction to co najwyżej poprawna płyta, którą dałoby się jeszcze dopracować.

Ocena: 5/10

Vladymir
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , .