Damnation Defaced – „Invader From Beyond” (2017)

Choć na zdjęciach dołączonych do książeczki Niemcy z Damnation Defaced wciąż prezentują się dziarsko i młodo, to warto zaznaczyć, że mają już za sobą ponad dekadę grania – pierwsze demo nagrali w 2007, a ich płytowy debiut wydany został w 2010 roku. Można zatem traktować ich już jako wyjadaczy. Propozycją kapeli, przynajmniej na Invader from Beyond, jest death metal podany w techniczny sposób, niepozbawiony melodii i z lekka progresywnego zacięcia. Natomiast tematyka najnowszego albumu – podobnie jak wypełniające go grafiki – jest jak najbardziej kosmiczna. To połączenie muzycznych inspiracji z wątkami science-fiction może budzić skojarzenia z Hypocrisy, ale niewątpliwie Damnation Defaced ma własny styl, więc to tylko powinowactwo tematyczne.

Chociaż zawarte na płycie kompozycje można wrzucić spokojnie do kategorii melodic death metal, to zespół lokuje się raczej wśród mocniejszych zawodników tej ligi. Ich riffom nie brak werwy i ciężkości – już w Goddess of Machines dostajemy solidny cios na początek, oczywiście nie w brutalnym, deathowym wydaniu, ale też bez jakiegoś słodzenia. Ten gitarowy, techniczny rdzeń występuje zresztą w każdej kompozycji i nie ma wątpliwości, że Damnation Defaced jest kapelą w 100% metalową. Podobnie sprawa ma się z wokalem Phillipa Bischoffa – to kawał dobrze osadzonego growlingu i nie ma co liczyć tutaj na łzawe, romantyczne przyśpiewki (to oczywiście plus). Niemniej jednak należy zaznaczyć, że kawałkom zespołu nie brak pewnej chwytliwości, uwidaczniającej się zwłaszcza w bardziej melodyjnych refrenach (najciekawiej to wypada w Creator’s Fall), ale też w udanych gitarowych solach (Mark of Cain i Back from Apathy).

Znakiem rozpoznawczym zespołu są zgrabne elektroniczne wtręty i klawiszowe plamy, które dodają utworom przestrzeni, oddechu i wpuszczają gwiezdny blask do zatęchłego, death metalowego grobowca. Choć jestem miłośnikiem oldschoolowego, siermiężnego podejścia do śmierć metalu, niewątpliwie tego typu aranżacyjne rozwiązania na Invader From Beyond się sprawdzają – po pierwsze, pasują do galaktycznej tematyki (podkreślanej też klimatycznymi interludiami w postaci Niom: 004d004f0049004e i Rendezvous with Destiny), a po drugie: stoi za nimi nie byle kto. Chłopakom w nagrywaniu płyty, jako muzyk sesyjny, pomagał legendarny Dan Swanö, a za elektroniczne partie odpowiedzialny zaś jest David Hambach. Efekt końcowy dowodzi, że warto dobierać sobie w studio ciekawych i zdolnych towarzyszy.

Jeśli tematyka science-fiction jest Wam bliska, jeśli lubicie nieco lżejsze podejście do tematyki death metalu (ukąszonego melodiami, elektroniką i rozmachem blackowej symfoniki), to ostatni album Damnation Defaced nie okaże się rozczarowaniem. A czy rzuci kogoś na kolana? Czy ktoś uklęknie przed kosmicznymi najeźdźcami? Tę kwestię pozostawiam otwartą.

Ocena: 7/10

Oficjalna strona zespołu na Facebooku

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , .