Demon Head – „The Resistance” (2018)

W muzyce ponad wszystko cenię umiejętność zbudowania klimatu. Tej całej niezwykłej otoczki, czasem mrocznej, czasem tajemniczej, potrafiącej wprowadzić w tak cudowny trans, że chce się w nim pozostać już do końca. Uwielbiam, gdy utwory to nie tylko rzemieślnicza robota, a bardzo dobrze poprowadzona narracja. Wystarczyło tylko parę dźwięków od duńskiego Demon Head, żebym całkowicie wsiąknął. Swoją muzyką potrafią wprowadzić w taki klimat, jakiego nie powstydziłby się poczciwy Pentagram czy „one and only” Glenn Danzig. Zespół powstał w 2012 roku, a brzmienie ma niczym kapele z czasów, gdy dopiero wykluwało się coś takiego, jak heavy metal. W ich dorobku znajdują się dwa longplaye, których nie jestem w stanie przestać słuchać.

Najnowsza EP-ka, „The Resistance”, to jak sami muzycy przyznają, swego rodzaju epilog do ubiegłorocznego albumu „Thunder On The Fields”. Całość składa się z dwóch numerów, które są odrębnymi od siebie historiami. Szczerze myślałem, że to najzwyczajniejsze w świecie odrzuty, które z jakiegoś powodu nie zmieściły się na płytę. Miło było się przekonać, że jednak nie miałem racji.  Pierwszy z nich, „Rivers of Mars”, odciąga nas od ogniska, wprost do mrocznego lasu, by zgubić się w nim i odkryć wodę na tak nieodległej, czerwonej planecie. Lekkie, country-folkowe brzmienie z niezwykle klimatycznym, „danzigowatym” wokalem, który góruje nad całym utworem, i tworzy coś niepowtarzalnego. Tytułowy „The Resistance” różni się od poprzedniego diametralnie. Jego stonowany i ponury nastrój ma charakter empatyczny w stosunku do opisywanej walki uciśnionych, stawiających opór panującej tyranii. Wspaniale zestawia się z pierwszym utworem.

Przyznam, że nie miałem wcześniej do czynienia z Demon Head, a po usłyszeniu tych dwóch numerów, po prostu mi odwaliło. Mieliłem je w odtwarzaczu dzień w dzień i nie miałem dość. „The Resistance” jest doskonałym wprowadzeniem do twórczości zespołu dla kogoś, kto ma z nimi styczność pierwszy raz. Posiada wszystko, co najlepsze z arsenału demonicznej głowy – świetnie opowiedzianą historię z okultyzmem w tle, klimatyczny wokal, jak i klarowne brzmienie. Wszystko jest dopasowane perfekcyjnie, każdy dźwięk ze sobą współgra. Słychać, że Panowie doskonale wiedzą, co robią i oby w przyszłości jak najwięcej tego typu materiału powstało. Ja sam wiem, że Demon Head zagości w moim prostacko-heavy-metalowym świecie na dłużej.

10/10

Maciek Mazur
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , .