Kiedy wpada w twe ręce sygnowana logiem Czar Of Crickets płyta, to – cytując zapomnianego już nieco klasyka – „wiedz, że coś się dzieje”. Nie wiem kto stoi w tej wytwórni za wyszukiwaniem młodych talentów, ale odwala kawał dobrej roboty. Swego czasu mocno chwaliłem na łamach Kvlt albumy Phased i Wolf Counsel, a tu kolejny szwajcarski zespół, który udowadnia, że w temacie psychodelicznego stoner/doom dzieje się pod Alpami wiele dobrego.
Co prawda tercet Echolot na swej debiutanckiej płycie Volva nie wymyśla niczego nowego, ale znane elementy wykorzystuje z polotem, energią i wyczuciem. Cztery długie utwory z płyty (ukrywające się pod rzymskimi cyframi II – V), są klasyczne w swej formie. Rozpoczyna się zwykle od niespiesznego, klimatycznego wstępu, a potem kompozycja tężeje, nabiera mocy i rozwija się ku bardziej hałaśliwym środkom wyrazu. Niby to znamy, a jednak Echolot potrafi wprowadzić do swej muzycznej wypowiedzi pierwiastek magiczny. Całość, choć dopracowana, ma w sobie coś z siły improwizowanego jamu, a słuchacz ma wrażenie, że jest w tym wolność i feeling.
Kapela bardzo dobrze buduje napięcie, miesza tempa, podkręca moc, by potem znowu powrócić do bardziej łagodnych nastrojów. Najszersza gama środków zastosowana została w wieńczącej płytę kompozycji, która zaczyna się od minimalistycznych ambientowych dźwięków, kończy cichą, usypiającą partią jak z pozytywki, a pomiędzy tą łagodną klamrą zespół przywołuje wiele intensywnych, psychodelicznych motywów. Sekcja w postaci Renato Meteucciego i Jonathana Schidli doskonale trzyma muzykę w rytmicznych ryzach, jednocześnie nadając im odpowiedni groove, a Lukas Fürer dodaje swymi gitarowymi sztuczkami nieco polotu i odlotu. Ale o udanym obrazie całości nie decydują jedynie instrumenty, ale też wokale. Choć pojawiają się z rzadka, mają mimo wszystko w sobie pewną rytualną, mistyczną siłę. I choć ten wokal może wydawać się na swój sposób smętny, to jednak wciąga (II), a czasem ukazuje hipnotyczną siłę (jak w cudownej partii na dwa głosy w finale V).
Kupujcie szwajcarskie zegarki z kukułką, dojrzewające sery i czekoladę. To najwyższa jakość. Do tego dochodzi też szwajcarski stoner rock/doom metal, który wciąga głębią Jeziora Genewskiego. Kto lubi psychodeliczne odloty, ten powinien sprawdzić najnowszą płytę kapeli Echolot.
ocena: 8.5/10
Oficjalna strona Echolot na Facebooku
- Worms of Senses – „Give up!” (2024) - 22 marca 2024
- Guido Stoecker’s Bodyguerra – „Invictus” (2024) - 5 marca 2024
- TARANIS przypomina legendarnego Fausta - 3 marca 2024
Tagi: alternatywa, Basel, Czar Of Crickets Productions, doom metal, Echolot, nowa płyta, premiera, psychodelia, rock, stoner, szwajcarski metal, Volva.