Tym razem podjąłem się zrecenzowania albumu, który ukaże się 16. lutego bieżącego roku, czyli czwartego longplaya austriackiego duetu Harakiri for the Sky zatytułowanego ‘Arson’. Muszę szczerze przyznać, że nie miałem wcześniej pojęcia o istnieniu tego zespołu, dlatego też do płyty podchodziłem z pewnym dystansem. Po pierwszych brzmieniach otwierającego album utworu ‘Fire, Walk with Me’ pojąłem, z czym będę mieć do czynienia. Muzyka Harakiri sklasyfikowana jest jako blackgaze tudzież post-metal. Nazwy wspomnianych podgatunków nierzadko wzbudzają dezaprobatę wśród metalowych purystów, ale na szczęście Austriacy produkują lepszą muzykę niż koledzy z Deafheaven czy Alcest. Niemniej jednak, ‘Arson’ okazał się być płytą niezłą, ale nie wyjątkową.
Austriacki duet muzyków kryjących się pod inicjałami M.S. (wszystkie instrumenty) i J.J. (wokal) nagrał do tej pory 3 albumy. ‘Arson’ stylowo nie odbiega od swojego poprzednika, co więcej, kontynuuje przyjęte i powszechnie zaaprobowane już brzmienie zespołu. Harakiri for the Sky tworzy muzykę z pogranicza black i post-metalowych wędrówek w rejony ludzkiego nieszczęścia i cierpienia. Teksty pisane przez J.J. oscylują tematycznie wokół depresji, samobójstwa, cierpienia oraz miłości, szczególnie tej niespełnionej. Z przykrością muszę stwierdzić, iż próby prozatorskie tego Pana nie są szczególnie imponujące, a wręcz psują napiętą atmosferę, która spowija album. ‘I loved you so fucking much, it nearly lasted a lifetime, Fuck! I scratched my heart out, Just to watch it bleed…’ – ten fragment tekstu do utworu otwierającego album doskonale obrazuje, jak w większości wyglądają historie kreowane przez Harakiri. Niestety, jest to zdecydowanie spory minus tego albumu. Może jest to tylko moje zboczenie zawodowe, ale jeżeli słowa piosenek brzmią niedojrzale i nie pasują do warstwy muzycznej, to w żaden sposób nie jestem w stanie na poważnie brać przekazu, który muzycy zawarli w tekstach.
‘Arson’ nie jest albumem dla słuchaczy o ograniczonej cierpliwości, jako że trwa niespełna godzinę i 10 minut. Oczywiste jest zatem, że aby dotrwać do końca płyty należy zaopatrzyć się w dłuższą chwilę wolnego czasu i bagaż wytrwałości. Najkrótszy utwór wydawnictwa, ‘Tomb Omnia’, liczy sobie ponad 8 minut długości, także w przypadku austriackiego zespołu ciężko mówić o utworach chwytliwych czy bardziej przystępnych dla szerszej publiczności. Wspomniany już wcześniej opener ‘Fire, Walk with Me’ rozpoczyna się klimatyczną gitarową wstawką, której towarzyszy pianino. Chwilę później zespół pokazuje to, co robi najlepiej, czyli szybkie, atmosferyczne riffy, którym akompaniuje w większości niezmienny krzyczany wokal J.J. I na tym właściwie opis mógłby się zakończyć, jako że Panowie z Harakiri nie starają się na siłę wzbogacać swojej muzyki o niespotykane elementy. Gdybym jednak w tej chwili zakończył recenzję, byłbym ignorantem, nie wspominając ani słowa o utworze ‘Heroin Waltz’, który tak naprawdę jest utworem definiującym to wydawnictwo.
Teledysk ‘Heroin Waltz’ ukazał się na początku bieżącego roku. Uważam, iż zespół dokonał świetnego wyboru honorując właśnie to nagranie. Jest to również pierwsza piosenka, którą dane mi było usłyszeć przed doświadczeniem albumu w całości. Jest to zdecydowanie najlepsza kompozycja na płycie i zarazem utwór, który najrzetelniej oddaje esencję czwartego wydawnictwa Harakiri for the Sky. Piękne akustyczne intro zwiastuje zmianę ciężkiego i poważnego nastroju panującego na albumie. Ewolucja trwa niespełna minutę, po czym Austriacy znowu bombardują nas niezwykle szybkimi i ciężkimi riffami. Utwór najbardziej wyróżnia się spośród wszystkich kompozycji umieszczonych na albumie z dwóch powodów: jako jedyny zdaje się być przemyślany od początku do końca, wszystko w nim wydaje się być perfekcyjne i nie pozostawia po sobie niedosytu jak reszta albumu. I przede wszystkim wrażenie robi ten genialny i monumentalny riff w szóstej minucie utworu! M.S. wchodzi ze zdecydowanie najlepszym riffem jaki do tej pory słyszałem od Panów z Harakiri. Co więcej, niesamowicie brzmiąca perkusja i idealnie wpasowujący się w atmosferę pesymistyczny wokal J.J. sprawiają, że ‘Heroin Waltz’ jest utworem niebanalnym i hipnotycznym.
Tym większa szkoda, że ‘Arson’ nie posiada więcej tak interesujących momentów, jak heroinowe zwycięstwo (lub walczyk, jeżeli ktoś właśnie tak woli to sobie tłumaczyć ;> ). Niestety, album cierpi z powodu braku różnorodności, co przy jego stosunkowo długim czasie trwania jest sporym problemem. Utwory takie, jak ‘The Graves We’ve Dug’ czy ‘Voidgazer’ niewiele różnią się od siebie. Im dłużej słucham tego albumu, tym częściej na myśl rzuca mi się stwierdzenie, że tej płycie brakuje konkretów, czyli tak zwanego mięsiwa. Owszem, są momenty ciekawe i znamienne, ale długość utworów nie pozwala na ich wyrycie się w pamięci słuchacza. Właściwie gdyby nie obecność ‘Heroin Waltz’, to ciężko byłoby mi wybrać najmocniejszy moment tego wydawnictwa. Być może byłby to kawałek ‘Stillborn’ ze swoją ciekawą ‘czystą’ sekcją instrumentalną.
‘Arson’ nie jest albumem, który mógłby zrewolucjonizować gatunek i myślę, że może przejść bez echa w natłoku tegorocznych wydawnictw, ale to już pozostaje w rękach fanów i wytwórni Art of Propaganda. Z drugiej strony, płyta może wzbudzić zainteresowanie u fanów takich zespołów, jak wspomniany już wcześniej Alcest, Deafheaven, Woods of Desolation czy Agalloch. Uważam, że gdyby każdy z utworów został skrócony o mniej więcej 2 minuty, to album byłby znacznie bardziej przystępny. Nagranie ponad godzinnej płyty musi wiązać się z tym, że przeciętny słuchacz traci większość swojego zainteresowania już po 20-25 minutach od włączenia przycisku play, a ‘Arson’ nie jest albumem, który trzymałby w napięciu od początku do końca. Osobom, które zastanawiają się nad nabyciem najnowszego krążka Harakiri for the Sky, zalecam zapoznanie się z utworem ‘Heroin Waltz’, który najlepiej oddaje charakter tego wydawnictwa i być może spodoba Wam się na tyle, aby posłuchać reszty albumu.
6.5/10
- Misþyrming, Kringa, Ritual Death, Nubivagant – Kraków (09.01.2023) - 12 lutego 2023
- In Flames, At the Gates, Imminence, Orbit Culture – Katowice (15.11.2022) - 17 stycznia 2023
- Deströyer 666 – „Never Surrender” (2022) - 12 grudnia 2022
Tagi: 2018, Arson, art of propaganda, black metal, Harakiri For The Sky, post-metal, recenzja, review.