Il Vuoto – „Weakness” (2015)

Za oknem prawdziwa listopadowa pogoda, a w odtwarzaczu dużo doom metalu. Między innymi debiut Il Vuoto Weakness, czyli jednoosobowego projektu z Włoch. Nigdzie nie znalazłam żadnego info o osobie, która stoi za całym tym przedsięwzięciem, czyli Matteo Gruppim. Ale biorąc pod uwagę fakt, że obydwa dema oraz recenzowany LP wyszły w tym roku, wnioskuję, że jest to bardzo nowy twór na doom metalowej scenie.

Szkoda jednak, że ilekroć próbowałam, tyle razy nie byłam w stanie przesłuchać całej płyty od początku do końca. Po około 15 minutach moje uszy były na tyle zmęczone, że musiałam rozkładać ją sobie „na raty”, co i tak nie ułatwiło mi pisania tego tekstu. Jednak nastał moment, w którym pomyślałam „teraz albo nigdy”.
Zaczyna się ładnie gitarowo z pohukiwaniem sowy w tle (jak na noc, o której mowa w tytule przystało). Później gitara zamienia się w fortepian, a nocne ptactwo w chór. I to intro ciągnie się przez 2-3 minuty. Długo, zdecydowanie za długo. W dalszej części utworu nawet nie ma co opisywać. Jest wolno, smutno i irytująco przez ponad dziesięć minut. Zawodząca gitara prowadząca i ten przepełniony jakby sztuczną depresyjnością growl. Growl, który w sumie przypomina mi bardziej jęk zombie. Rozumiem, że to funeral doom, ale można to zrobić w bardziej przystępny dla ucha sposób. Znajdzie się jeszcze tutaj gdzieś w środku typowy motyw z padającym deszczem i chórem. Jednak obojętnie, w którym momencie włączycie utwór, nie odczujecie różnicy. Zresztą tak jak z pozostałymi. A już kompletnie nie rozumiem, co się stało z kawałkiem Through Mirrors I Saw The Ghost of Me. Chyba jak autor zobaczył tego swojego ducha, to tak się wystraszył, że całe brzmienie wzięło totalnie w łeb. Słyszę tylko trzaski (a może to przestery, bo gdzieś się też przyplątał w opisie granego gatunku drone) i rzężenie. Nie udało mi się nigdy przesłuchać tego numeru do końca.

Myślałam, że nic nie będzie w stanie uratować oceny Weakness. Ale udało mi się, chociaż z trudem, znaleźć kilka znośnych momentów. To wokale Jurrego Timmera w trzech kompozycjach: The Harvest, Sea of Emptiness, i I, Essence of Nothingness. Jak się wsłuchacie, to usłyszycie taki niski growl w tle, który nadaje partiom wokalnym tej doom metalowej głębi, której tak bardzo tutaj brakuje. Drugi pozytywny akcent to cały utwór And Night Took Her, który jest zupełnie inny od pozostałych, a za jego kompozycję i partie fortepianu odpowiedzialny jest także pan Timmer. Taki w stylu My Dying Bride – tylko pianino, skrzypce, nie narzucający się chór. Szkoda, że jest najkrótszy na całym albumie.

Bolało, bolało mnie mocno słuchanie tej płyty. Jednak taki był widać zamiar jak mówi notka wydawnicza: “Weakness”: the first observation of distress by IL VUOTO. An observation of self-harm, perdition, depression and the self-destruction of a life. Chyba nie udało mi się zrozumieć tego bólu i nie potrafię go współdzielić. Więc słuchacie tego już sami na własną odpowiedzialność. I żeby nie było, ostrzegałam…

Ocena: 4/10

Dla fanów: CIERPLIWOŚCI

Marta (Kometa)
Latest posts by Marta (Kometa) (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , .