Pandemonium – „Bones Will Rise From The Ground Live” (2015)

Pandemonium to zespół, którego nie trzeba zbytnio przedstawiać. Dowodzona przez Pawła Mazura od 1989 satanic dark metalowa horda pomimo długiego stażu na swoim koncie ma raptem cztery pełnowymiarowe albumy, jednak nie od dziś wiadomo że nie o ilość chodzi, a o jakość. W tym przypadku nie ma na co narzekać ze względu na fakt, iż dotychczas łódzka bestia nie zawodziła, a wydany w 2012 roku „Misanthropy” był idealnym potwierdzeniem tego kto jest głównym czortem w naszym rodzimym undergroundzie. Tym razem mam przyjemność wysłuchać najnowszego wydawnictwa tego złowieszczego kwartetu, który początkowo może okazać się niczym nadzwyczajnym, ale nie pierwszy raz rzeczywistość okazuje się zupełnie inna po dokładnym sprawdzeniu.

„Bone Will Rise From The Ground Live” to kompilacja składająca się z dwóch części. Pierwsza z nich to pięć studyjnych utworów, wśród których znajdujemy nową pozycję. „In Lord We Trust” można z powodzeniem zapisać jako utwór do koncertowej setlisty Pandemonium. Walcowaty hymn okraszony cudownym rykiem wymieszanym ze złowieszczym wyciem i jadowitym wręcz syczeniem Paula zapowiada, że łodzianie dalej będą podążać drogą, którą obrali na swoim ostatnim krążku. Skoro mowa o czwartej płycie – kolejne dwie kompozycje to właśnie „Only The Dead Will See The End Of War” oraz tytułowy „Misanthropy, które ponownie nagrane zyskują jeszcze solidniejszego kopa na tym wydawnictwie. Następnym w kolejce jest cover „Equimanthorn” z legendarnego krążka „Under the Sign of Black Mark” autorstwa Bathory. W moim mniemaniu cover został nagrany w bardzo dobrym stylu i bez wahania mógłbym sądzić iż sam Quorthon byłby zadowolony słysząc tę wersję. Zwieńczeniem pierwszego fragmentu płyty jest tytułowy numer z trzeciego albumu Pandemonium „Hellspawn”. Ponowne nagranie jedynie wyciągnęło na wierzch potencjał tej kompozycji, którą do tej pory niezbyt lubiłem.

Drugą część „Bones Will Rise From The Ground Live” stanowi zapis koncertu z łódzkiego klubu Lokomotywa, który miał miejsce w roku 2005. Ciężko mi opisać materiał live gdyż naprawdę rzadko słucham płyt koncertowych (wyjątkiem są albumy starego KATa, które mogę katować do śmierci) – o wiele bardziej wolę po prostu na nie chodzić. Niemniej jednak ciężko nie odczuć swojskiej i miłej atmosfery, która jest zauważalna w trakcie tego wydarzenia – kontakt między publicznością, a zespołem słychać niejednokrotnie. Sam set składa się z mieszanki utworów Domain, a także klasycznych wręcz pozycji, bo jak inaczej nazwać takie tytuły jak „Memories”, „Unholy Existence” czy „Haga Sophia” ? Największą bolączką jest bardzo surowa jakość, która przy dłuższym słuchaniu potrafi zmęczyć.

Podsumowując, najnowsza kompilacja Pandemonium to nieco problematyczna sprawa. Z jednej strony dostajemy świetnie brzmiący materiał studyjny, wśród którego znajdujemy niestety tylko jedną nową kompozycję. Z drugiej mamy do czynienia z materiałem live o słabej jakości. Proponuję potraktować to jako ciekawostkę, która niestety przepadnie wśród najnowszych wydawnictw innych zespołów w tym roku. Pozostaje tylko czekać na nowy i pełnowymiarowy album.

Ocena: 6,5/10

 

 

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , .