Namówili mnie do tego zespołu mówiąc, że to przecież nowa grupa „tego gościa z The Dead Goats”. Nie wiedziałem którego gościa (okazało się, że nawet dwóch), ale w sumie wystarczyło mi to za rekomendację. Zanim jednak Destination Nowhere trafiło do mojego odtwarzacza poczytałem trochę o tym, co Sturmovik chcą mi zaproponować. W zapowiedziach w różnych konfiguracjach padało słowo „punk”: hardcore/punk, crustpunk. I jeszcze d-beat. Połączyłem sobie to w głowie z The Dead Goats i nieoczekiwanie zakiełkowały we mnie sprecyzowane oczekiwania i wyobrażenia. Pokryły się z rzeczywistością jeden do jednego.
Zaraz po naciśnięciu przycisku „play” na odtwarzaczu Sturmovik zaczęli pruć we mnie jadem i żelastwem. Brudny i wściekły jak jasny skurwysyn szturmowiec przybrał formę dźwiękową. Sturmovik brzmi jak nieślubne dziecko diabła z punkówą albo jak gdyby podkręcić troszeczkę tempo Entombed lub kazać im grać hardcore. Crust i d-beat dopalone szwedzizną, której chłopaki pozbyć się nie mogą, jadą tu ze słuchaczem niemiłosiernie. Zespół walczy przez 9 kawałków na równym poziomie, zapierdala na wysokich tempach i totalnej wściekłości.
Słuchanie Destination Nowhere dostarcza masochistycznej przyjemności – boli, ale jednocześnie nie możesz przestać. Dla tych, którzy lubią się chłostać Disfear, Tragedy, Wolfbrigade, ale i fani Entombed, Grave czy Dismember też powinni być tym ciosem w pysk usatysfakcjonowani.
Ocena: 8/10
- Linus Klausenitzer – „Tulpa” (2023) - 31 stycznia 2024
- Leshy – „Knieje” (2023) - 27 listopada 2023
- Las Trumien – „Głód zabijania” (2023) - 20 lipca 2023