The Dead Goats – „All Of Them Witches” (2016)

Wielka moc drzemie w polskim podziemiu. Od dłuższego czasu undergroundowa scena rośnie w siłę. Płyty, które wychodzą swoim poziomem, dowodzą jak silny jest to nurt. Po raz kolejny jestem zadowolony, że mam w ręku longplaya, który jest świetnym materiałem. All Of Them Witches białostockiej grupy The Dead Goats jest drugim wydawnictwem, jakie wydali. Poprzednie Path of the Goat było dość solidnym ciosem, tym razem jest dużo ciężej.
Najnowszy materiał został wydany pod szyldem Testimony Records, gdzie promocja działa jak należy. Dodatkowo muzycy na brak popularności nie muszą narzekać. Niedawno telewizja Republika zamieściła dość zabawny materiał o ich koncercie w Boże Ciało. Jednak wróćmy do tego, co znalazło się na All Of Them Witches. Łącznie z intrem Coven jest 9 solidnych numerów, które biją nas po zębach niemiłosiernie. Przywołują na myśl same najlepsze chwile death metalu przełomu lat 80 i 90. Tego typu porównań nie wyssałem z palca, bo słychać je na każdym kroku podczas słuchania. Sami muzycy zresztą się ich nie wstydzą. Jak brać inspiracje to tylko od tych najlepszych.

Kiedy cichnie dość ciekawe intro, dostajemy strzał tytułowego utworu. Gęste tłuste gitarowe riffy napędzają ten kawałek bardzo. Słyszę tutaj świadomą inspirację tym, co robił Carcass. Szczególnie pierwsze albumy. Przyznam szczerze, że jestem miłośnikiem mieszania grindu z rocknrollowym luzem. Duch tej płyty jest mocno tym przesiąknięty. Darkness and Decay, killer numer 3 na płycie to ściana dźwięku, by później przejść w fajny walec. Riff prowadzący łudząco mi przypomina Scum Napalmów. Nie jest to zarzutem, a jedynie przywołuje uśmiech na twarzy. Dalej drodzy czytelnicy to masowa zbrodnia. Broodmother i Conquering The Worm są tego dowodem. Kiedy słucham numeru a czuje ciary na plecach, musi być to coś dobrego. Szybko i bez żadnych ograniczeń jadą te numery do przodu. The Dead Goats nie bierze jeńców i sieje terror swoją muzą.

Tekstowo nie może być inaczej, temat seryjnych zabójstw czy czarnej magii jest znakiem rozpoznawczym gatunku. W przypadku białostockiej kapeli znajdziemy tego typu nawiązania. Mnie to odpowiada, że nie robią z tego żadnej ideologii. Każdy pisze, o czym chce. Dodatkowo wokal wyśpiewuje jest siarczystym growlingiem. Fajnie brzmi to w Into The Fiery Grave i The Gloom That Came To Salem. Te dwa fantastyczne utwory, kończą tą jakże udaną płytę.Polecam serdecznie ten krążek. Jest dużo smoły i rocknrolla, każdy znajdzie na pewno coś dla siebie.

 

Ocena 9/10

Rafał Morsztyn
Latest posts by Rafał Morsztyn (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , .