The Midnight Ghost Train – „Live at Roadburn 2013” (2013)

Zeszłoroczny krążek The Midnight Ghost Train, Cold Was the Ground, znalazł się w całym mnóstwie rankingów najlepszych stonerowych płyt roku. Z każdym kolejnym narastał we mnie wstyd, że taka kapela, taka płyta, a ja jej nie znam. Co zrobić – przeszło przez moje sito, nie wszystko da się przesłuchać. Ale skoro już wszyscy twierdzą, że The Midnight Ghost Train to nie byle jaki band, to warto sprawdzić. Zanim jednak zacząłem konsumpcję Cold Was the Ground zaserwowałem sobie aperitif w postaci koncertówki grupy z festiwalu Roadburn w 2013. A właściwie zaserwowałbym, gdyby nie fakt, że płytka, którą dostałem, ma dziwną skazę – każda ścieżka to dwa nagrania jednocześnie, jedno nakładające się na drugie, przez co w większości nie da się jej słuchać, bo brzmi tak, jakby dwa zespoły grały stojąc obok siebie. Na Bandcampie Burning World Records (https://burningworldrecords.bandcamp.com/album/live-at-roadburn-2013) możecie jednak kupić (a nawet pobrać za darmo!) w pełni nieuszkodzone pliki cyfrowe, więc należy się wam rekomendacja, czy warto.

Uwaga: warto jak cholera.

The Midnight Ghost Train to zespół najbardziej stonerowy ze stonerowych. Mają wszystko – skoczność i przaśność piosenek, które jednocześnie są ciężkie i syfiaste. Mieszają do tego trochę inklinacji doomowych, trochę bluesowych, a najpiękniejsze jest jednak to, że mają smykałkę do riffów. I tak też było na Roadburn w 2013. Koncert The Midnight Ghost Train to morze riffów wypluwanych z tych porozkręcanych na maksa wzmacniaczy. TMGT czasami zapuszczają się w rejony Karma to Burn (A Passing Moment of Madness), innym razem pobrzmiewa w riffie The Obsessed (River Silt). Jest głośno, brudno i wesoło, jak to w oborze. Możemy się tylko domyślać, że na scenie stoją butelki różnych trunków, a i Steve Moss ze sceny zachęca holenderską publiczność żeby się nawaliła, bo czemu nie. Trzeba też powiedzieć, że set koncertowy z tego występu zachęca, bo jest dobrany świetnie. The Midnight Ghost Train systematycznie z kawałka na kawałek budują napięcie, by na koniec rozjechać publikę zaczynającym się od szybkiego tempa Ain’t It A Shame, który za chwilę zamienia się w bluesową przyśpiewkę. A po aplauzie, na sam koniec grupa z Kansas przemaszerowała się jeszcze po słuchaczach ciężkim jak życie bluesem Mustache, który na koniec przepoczwarza się w rock’n’rollowego potwora. Świetny warsztat, dobre piosenki i instynkt – to chyba te czynniki sprawiają, że The Midnight Ghost Train pukają do stonerowej czołówki. Na Live at Roadburn 2013 pierwszoligowe pretensje trio słychać głośno i wyraźnie, bo TMGT to chodząca definicja tego gatunku. Trzy lata później zespół jest już w czubie ekstraklasowej tabeli.

Choć zwykle daleki jestem od takich deklaracji w przypadku koncertówek, to muszę przyznać, że te z Roadburn, nawet mimo tego, że ukazują się w ilościach hurtowych po każdej edycji, nieodmiennie robią na mnie wrażenie i zachęcają do wybrania się na festiwal. Te koncerty mają w sobie coś specyficznego, jakiś pierwiastek luzu, który sprawia, że człowiekowi chce się po prostu otworzyć butelkę piwa, rozwalić płytę najgłośniej jak się da i chłonąć decybele. Nie wiem, czy zespoły się do tego jakoś specjalnie przygotowują – dobierają playlistę, układają konferansjerkę – ale wszystko tutaj zachęca do czilałtu. Aż chce się kupić winyl.

Ocena: 10/10

nmtr
Latest posts by nmtr (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , .