Niedawny deszczowy, wietrzny i dość jesienny dzień, mimo zbliżającego się wielkimi krokami lata, natchnął mnie wreszcie do napisania poniższej recenzji. Często muzyka idealnie odzwierciedla pogodę albo na odwrót. W każdym razie taka zależność wystąpiła pomiędzy tamtą aurą a muzyką Vattnet Viskar (obecnie po prostu Vattnet). Czyli na tapetę bierzemy dziś atmospheric/post-black metalowe dźwięki zza Pacyfiku. I co ciekawe wcale nie zajmę się najnowszą płytą, ale cofnę się nieco w czasie, niemal do początków zespołu, przysłuchując się jednemu z pierwszych ich wydawnictw – EP Vattnet Viskar.
Wraz z uproszczeniem nazwy przyszło także niejako złagodzenie muzyki. Jednak recenzowane EP zawiera w sobie jeszcze zdecydowanie więcej agresji, emocjonalności i surowości, niż ostatnie albumy. Biorąc pod uwagę znaczenie nazwy zespołu w języku szwedzkim – „woda jest szeptem” – można pomyśleć, że materiał w jakimś stopniu odzwierciedla „mowę”, a bardziej naturę tego żywiołu. Zmienność klimatu, tempa, motywów w ciągu utworów, przywołują na myśl nieobliczalność tej siły natury.
Niepokojąco rozpoczyna się Weakness wraz z biciem dzwonu, szeptami, szumami i przesterami gitar. Napięcie powoli narasta, aby zalała nas fala blackowych riffów ze złowieszczym growlem. Przez cały utwór utrzymuje się klimat melancholii i depresji. Szczególnie atmosferycznego, post-blackowego charakteru nadaje przesterowana solówka w trzeciej minucie. Na sam koniec cały sztorm stopniowo ustępuje – wchodzi jedynie sama akustyczna gitara. Jednak jest to tylko cisza przed kolejną burzą. Mimo wszystko brakuje mi jakiegoś bardziej płynnego przejścia pomiędzy dwoma pierwszymi utworami – z drugiej strony jego brak odzwierciedla gwałtowność wodnego żywiołu.
W takim mniej więcej, klimacie utrzymane są pozostałe dwa utwory na EP. Jest też kilka spokojniejszych motywów ocierających się trochę o post-rock. Generalnie nieco „szumiące” brzmienie przedstawionego materiału dobrze oddaje jego charakter i nawiązania do natury. Warto też wspomnieć o oprawie graficznej, która mimo minimalizmu, w tym przypadku stanowi idealne dopełnienie muzyki.
Po pierwszym przesłuchaniu utrzymywałam się przy przekonaniu, że to całkiem dobre wydawnictwo. Sięgając po pierwsze LP Vattnet Viskar szala sympatii nieco się przechyliła w jego kierunku. Jednak po kolejnych przesłuchaniach EP muszę stwierdzić, że ma ono swój charakter, którego muzycy już w pełni nie powtórzyli na kolejnych płytach. I oceniana jako samodzielny krążek, czy w porównaniu z resztą dorobku zespołu, ocena jest jednoznaczna – solidna…
Ocena: 7/10
- Debiutancki singiel zespołu Inanes - 28 grudnia 2020
- King Apathy – „Wounds” (2019) - 17 października 2020
- My Dying Bride – „The Ghost of Orion” (2020) - 8 marca 2020
Tagi: 2012, atmospheric metal, Burning World Records, ep, post-black metal, Vattnet Viskar.