Wildernessking – „Mystical Future” (2016)

Różnej muzyki już w życiu słuchałem. I z różnych krajów. Zdarzały się metale z Rumunii, Litwy, Rosji, Meksyku a nawet z Kirgistanu. Ale nigdy nie udało mi się jeszcze posłuchać muzyki rodem z Afryki. Nawet, jeśli ta Afryka to „tylko” RPA (najmniej chyba afrykański kraj na czarnym lądzie). Co więcej, nawet jeśli chodzi o RPA, to w moich uszach była ona reprezentowana jedynie przez takie wynalazki jak Die Antwoord czy Just Jinger. Tak więc płytkę nadesłaną mi przez Les Acteurs de l’Ombre Productions rozpakowywałem będąc pod wpływem wysokiego stężenia adrenaliny.

Mystical Future to drugi pełnowymiarowy krążek muzyków z Cape Town w ich pięcioletniej jak dotąd karierze. Pierwotnie był on wydany wyłącznie „na czarno” w limitowanej ilości 500 kopii (to i tak lepiej niż ich debiut, który krąży po świecie wyłącznie na 150 srebrnym dyskach). Na szczęście francuska wytwórnia wyłowiła Wildernessking z oceanu Black Metalu i wznowiła tegoroczne wydawnictwo w ilości kopii mogącą zaspokoić nawet pielgrzymów z ŚDM.

A dlaczego aż tyle? A bo Mystical Future to płyta świetna. I choć zdecydowanie nie jest to typowy Black, to już naklejka Black z dopiskiem „post” (ależ to pojemny worek) lub „nostalgic” (all rights reserved) pasuje idealnie. A to dlatego, że od samego początku poza ostrym wokalem płytka wypełniona jest trzema kwadransami melodyjnego i raczej spokojnego grania. Oczywiście nie brakuje fragmentów, które zadowolą wielbicieli blastu (miejscami na White Horses czy I Will Go to Your Tomb, prawie cały With Arms Like Wands), niemniej utwory nawet w szybkim tempie znajdują czytelne linie melodyczne. I choć może utwór trzeci nieco się ślimaczy (no dobra, duże nieco), to With Arms Like Wands swoim tempem i surowością rekompensuje stracone sześć minut. Bardzo, ale to bardzo dobry kawałek. Lepszy od niego jest chyba tylko utwór zamykający album, najdłuższy zresztą na płycie. Te ostatnie 13 minut to melancholijna wycieczka w głąb siebie, w której kobiecy wokal jest przewodnikiem (przynajmniej na początku) a linia gitar kreśli fantazyjną ścieżkę, którą podążamy aż do końca albumu.

Na samym końcu mogę więc chyba napisać coś takiego: szkoda, że tak krótko, bo muzyka z RPA to moja muzyka!

Ocena: 8,5 / 10.

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , .