Alter Bridge, As Lions – Warszawa (20.10.2017)

Gorące riffy, hardrockowa przebojowość w nowoczesnym wydaniu, dwóch wybitnych wokalistów i doskonała zabawa w zacnym gronie rozentuzjazmowanych fanów z całej Polski. W ten oto górnolotnie niewysublimowany sposób można krótko podsumować wspaniały wieczór z Alter Bridge i As Lions, którzy w piątek 20 października br. uświetnili swoją obecnością warszawską Progresję. Koncert okazał się wyprzedany, klub wypełniony po brzegi, w powietrzu czuć było pozytywną atmosferę i zapach wybornych piw z „progresyjnych” barów. Ten wieczór nie mógł się nie udać. Nie z takim składem!

Punktualnie o 20.00 na scenę dynamicznie wkroczyli Brytyjczycy z młodziutkiej grupy As Lions. Ciekawostką może być fakt, że wokalistą formacji jest Austin Dickinson, bardziej znany jako „syn swojego ojca” Bruce’a Dickinsona (Iron Maiden). Nie zamierzam dokonywać jakichkolwiek rodzinnych porównań, bowiem nietaktem byłoby stawiać młodego-gniewnego wobec (jak wielu twierdzi) legendy, tym bardziej że w wykonywanej muzyce Panów dzieli nie tylko dekada. Z drugiej strony można chyba śmiało stwierdzić, że Austin charyzmę i zdolność zjednywania sobie publiki odziedziczył po swoim sławnym rodzicielu. 

As Lions najzwyczajniej w świecie roznosiła energia! Muzycy dokazywali na scenie, zagadywali publikę, skakali po wzmacniaczach, Austin w emocjach rozdarł spodnie, istny rock’n’roll! Muzyka zespołu natomiast idealnie wpisała się w klimat headlinera – mocniejsze riffy przeplatane czystym wokalem (miód na uszy!), poprawne konstrukcje kompozycji, trochę krzyków, plama klawiszy, strumień melancholii. Występ na pewno zaliczę do udanych i sprawdzę koniecznie propozycje As Lions na nośniku muzycznym (dyskografię zespołu zamyka album Selfish Age z tego roku). Technicznie niestety zgrzytało nagłośnienie. Na otwarcie koncertu słuchaczy przywitała ściana dźwięku, gitary były słyszalne za słabo, bas ginął. Z numeru na numer sytuacja zdaje się poprawiła, jednak jak na możliwości zespołu zdecydowanie dźwięk był za mało selektywny, co w podsumowaniu koncertu odjęło nieco pozytywnych wrażeń. Nie zmienia to jednak faktu, że od tego wieczoru mam na As Lions oko i ucho, na razie jedno.

Nieco po 21.00 w pełnej krasie pojawili się Panowie z Alter Bridge. Energia, radość grania i genialny kontakt z publiką to główne elementy składowe tego koncertu. Profesjonalna ale oszczędna oprawa oświetleniowa, poprawne nagłośnienie (mimo że mam zastrzeżenia) oraz doświadczony, i stadionowy, i zapełniający kluby zespół. Tu się wszystko ze sobą zgodziło. Cały występ muzykom nie schodziły uśmiechy z twarzy, a fani, cóż, takich to pozazdrościć! Nie wypada nie wspomnieć między innymi o wyśpiewywanych przez publikę wniebogłosy wszystkich tekstach kolejnych utworów, czy o tzw. akcji z lightstickami podczas umówionego wcześniej numeru na forach fanowskich, albo o polskiej fladze, która falowała wzdłuż i wszerz. W pewnym momencie atmosfera zrobiła się wręcz podniosła, a muzycy wydawali się niemal onieśmieleni takim splendorem. Zasłużyli? W mojej ocenie ta miłość była odwzajemniona.

Koncert był podzielony na mocny, dynamiczny wstęp, część akustyczną – tzw. wyciskacz emocji, podbicie klimatu do czerwoności i dobicie fanów na koniec bodaj najbardziej popularnymi numerami. Na setlistę złożyły się utwory zarówno z nowszych wydawnictw, jak i tych starszych, które stanowią dla mnie swego rodzaju sentymentalną podróż w przeszłość. Ale nie tylko. Nikomu nie muszę udowadniać, dlaczego największą uwagę w szeregach Alter Bridge zwraca wokal Myles’a Kennedy’ego i jego cztery oktawy w skali głosu. Jego po prostu trzeba usłyszeć i zobaczyć, z jaką lekkością jednocześnie gra na gitarze i wyciąga te swoje wysokie tony. Niemniej ciekawie prezentuje się drugi gitarzysta i wokalista Mark Tremonti i jego solówki. Co się będę rozwodzić – to jest świetny skład i najlepszy w swoim gatunku zespół, jaki dane mi było na żywo zobaczyć.

Setlista:

Farther Than the Sun
Come to Life
Addicted to Pain
Ghost of Days Gone By
Cry of Achilles
My Champion
Ties That Bind
Crows on a Wire
Waters Rising
Watch Over You
In Loving Memory
Blackbird
Shed My Skin
Metalingus
Isolation
Open Your Eyes

Bis:
Show Me a Leader
Rise Today

Podsumowując gig Alter Bridge oraz sympatyczny support As Lions, nachodzi mnie pewna refleksja o kondycji tego typu muzyki w ogóle. Rock is not dead, format mielenia gitar, solówek i czystych wokali w melodyjnym wydaniu ciągle ma swoich wiernych fanów i z pewnością nie wymiera. Mam wrażenie, że do łask wracają zespoły spod znaku tzw. alternatywnego tudzież nowoczesnego metalu, które swoją przygodę z mainstreamem rozpoczęły dekadę temu. Alter Bridge ma się świetnie, nie potrzebuje żadnych dodatków w postaci efektów pirotechnicznych, specjalnej scenografii czy dziwacznego image’u. Wyprzedane koncerty to potwierdzają. 

Na koniec podziękowania dla Metal Mind Productions za organizację wieczoru, oby tak dalej i więcej. I tradycyjnie pozdrawiam Pana Prezesa i ulubiony klub w Warszawie!

Do następnego!

Joanna Pietrzak
Latest posts by Joanna Pietrzak (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , .