Annihilator – Gdańsk (15.11.2016)

Kanadyjska kapela Annihilator licząca sobie już – uwaga – 25 lat, powróciła po dłuższym czasie do polskich fanów thrashu, grając w ostatni wtorek koncert w gdańskim klubie B90.

Kanadyjczyków tego wieczoru supportuje australijski zespół Mason, który jest mniej znany w naszym kraju, ale w ojczyźnie muzyków to prawdziwa gwiazda. Wokalista Jimmy Benson wita się z widownią gromkim okrzykiem „Dzień dobry, Poland!”, jednak ludzie najwyraźniej nie są do końca przekonani. Zespół zaczyna grać pierwszą piosenkę i tylko kilka osób kiwa głowami w przód i w tył. Mimo to, na koniec panowie otrzymują przyzwoite brawa.

 Kolejnym utworem jest Tears of Tragedy” promujący nową płytę Masona „Impervious, której premiera nastąpi w 2017 roku. Choć członkowie dają z siebie wszystko, skacząc i machając głowami, ich entuzjazm nie udziela się tłumowi…

-Chcę zobaczyć wielkie koło na środku!- wrzeszczy wokalista, jednak jego prośby pozostają bez odpowiedzi. Nikomu jeszcze nie spieszy się do pogo. Stojący najbliżej sceny zaczynają jednak rytmicznie klaskać i powtarzać „Hej, hej, hej!”. Dopiero gdy Jimmy wskakuje na głośnik i daje naprawdę konkretną solówkę na gitarze, publiczność się przełamuje i klaszcze dużo głośniej.

-No, Polska, możecie być głośniej. To akurat nie jest zabronione– żartuje Jimmy przed kolejnym kawałkiem – Product of Hate, w którym również nie braknie długiej solówki wokalisty. Nie ma wątpliwości kto jest największą gwiazdą kapeli…

Mason naprawdę potrzebuje sporo czasu i piosenek, aby przekonać do siebie zebrany tłumek. W ostatnim numerze dwóch panów próbuje rozkręcić pogo, ale koniec końców zostają sami na placu boju. Mimo wszystko, Mason zostaje nagrodzony ogromnymi brawami, perkusista rzuca w tłum swoje pałeczki, a następnie muzycy proszą ludzi o stłoczenie się pod sceną do pamiątkowego zdjęcia.

W przerwie między koncertami dopadam chłopaków przy barze i pytam o kilka rzeczy.

Jesteście pierwszy raz w Polsce? Jak oceniacie tutejszych widzów?

Tak, to nasz pierwszy raz. Widownia jest wspaniała, taka entuzjastyczna i jednocześnie wyluzowana.

Pochodzicie z Australii. Do Europy macie naprawdę daleko. Nie męczy Was to?

Wiadomo, że na początku dopada nas jet-lag, ale poza tym jest w porządku. Najgorzej, że w trakcie miesięcznej trasy wszystko idzie tak szybko, ledwo przyjedziemy w jedno miejsce, a już musimy jechać w kolejne. Jednak chcielibyśmy coś zobaczyć.

Mimo wszystko trasa to nie wycieczka…

-Dokładnie. Ale cieszymy się z tej trasy, bo dzięki niej możemy stać się rozpoznawalni w Europie. W Australii jesteśmy bardzo znanym i cenionym zespołem. Chcemy być jeszcze sławniejsi. I to jest nasza szansa.

[ngg_images source=”galleries” container_ids=”456″ display_type=”photocrati-nextgen_basic_thumbnails” override_thumbnail_settings=”1″ thumbnail_width=”300″ thumbnail_height=”200″ thumbnail_crop=”0″ images_per_page=”40″ number_of_columns=”3″ ajax_pagination=”1″ show_all_in_lightbox=”0″ use_imagebrowser_effect=”0″ show_slideshow_link=”0″ slideshow_link_text=”[Pokaz zdjęć]” template=”/home/platne/serwer16360/public_html/kvlt/wp-content/plugins/nextgen-gallery/products/photocrati_nextgen/modules/ngglegacy/view/gallery-caption.php” order_by=”sortorder” order_direction=”ASC” returns=”included” maximum_entity_count=”500″]Przychodzi pora na najważniejsze. Po półgodzinnej przerwie na scenie zapada półmrok, a fani zaczynają nawoływać swoich idoli. Annihilator wychodzi do nich po dłuższej chwili, grając już na gitarach.

Jak się bawicie tego wieczoru?- pyta na powitanie wokalista Jeff Waters, po czym zaczyna się pierwszy utwór „Suicide Society”. Tym razem reakcja jest natychmiastowa, a widownia zachwycona. Większość śpiewa, skacze lub wyciąga ręce w stronę sceny. Jest energicznie, wesoło i przede wszystkim metalowo. Ktoś z widzów najwyraźniej nie może opanować emocji, bo rozlega się wysoki, nieprzyjemny pisk aż wokalista pyta czy na sali jest jakaś wiedźma…

Przez kolejne półtorej godziny Annihilator raczy nas magicznym niemal połączeniem muzyki i świateł, które niesamowicie rozgrzewają publikę. Nie brakuje takich utworów jak Annihilator”, podczas którego nie ma chyba nikogo, kto by nie klaskał, No Way Out czy Set The World On Fire. Przy mającym już dwadzieścia lat utworze Syn. Kill 1 (chciałoby się rzecz ponadczasowym) zaczyna się prawdziwe, energiczne pogo. Power nie opuszcza fanów także w drugiej części koncertu, podczas której słyszymy m.in. Alison Hell”, „Phantasmagoria”, „W.T.Y.D. czy Human Insecticide zamykający show.

[ngg_images source=”galleries” container_ids=”455″ display_type=”photocrati-nextgen_basic_thumbnails” override_thumbnail_settings=”1″ thumbnail_width=”300″ thumbnail_height=”200″ thumbnail_crop=”0″ images_per_page=”40″ number_of_columns=”3″ ajax_pagination=”1″ show_all_in_lightbox=”0″ use_imagebrowser_effect=”0″ show_slideshow_link=”0″ slideshow_link_text=”[Pokaz zdjęć]” template=”/home/platne/serwer16360/public_html/kvlt/wp-content/plugins/nextgen-gallery/products/photocrati_nextgen/modules/ngglegacy/view/gallery-caption.php” order_by=”sortorder” order_direction=”ASC” returns=”included” maximum_entity_count=”500″]Dziękujemy Annihilatorowi za niezwykły, thrashowy wieczór. Czekamy na kolejne wizyty!

 

Zdjęcia: Victoria Argent

Autorką jest Paulina Cirocka

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , .