Dead Infection – Szczecin (02.09.2016)

To był gorący wieczór w szczecińskim lofcie K4. Nie tylko dlatego, że temperatura była prawie tropikalna, ale też z powodu inwazji ostrych dźwięków, która nastąpiła 2 września. Tego dnia na pierwszym piętrze budynku wystąpiły dwie grupy reprezentujące sludge metal Sea (USA) oraz niemiecki Weedwolf , a na drugim polska grindcorowa legenda Dead Infection.

Ja zdecydowałem się na zobaczenie drugiej z tych imprez, bo uznałem, że białostockie trio nie często zjawia się w okolicy i następna okazja by ich zobaczyć na żywo może zbyt szybko nie nastąpić. Organizator (Heart Of Rock Agency) zaprosił na ten wieczór aż trzy supporty, a zatem można było przy okazji sprawdzić, co ciekawego się obecnie dzieje na lokalnej scenie metalowej.

Painball łączący grind z death metalem, zaprezentował się jako pierwszy. Panowie mają na koncie, wydany w ubiegłym roku mini album Guys With Balls i oczywiście z niego wybrali coś do set listy. Całe show było niezłym wstępem do dalszych wydarzeń.

Defus, czyli numer dwa tego wieczoru, to już zespół z dłuższym stażem. Kiedyś znani byli z tego, że grali tylko covery Death, ale to już przeszłość. Po ustaleniu obecnego składu, wydaje się, że są na dobrej drodze do tego aby zainteresować metalmaniaków autorskimi kompozycjami. Na ten występ wybrali sześć z nich – m.in. Four Seasons, Divided Morality i na koniec Lesser Man`s Piece. Death metalowe, solidne granie w ich wykonaniu rozruszało nieliczną publikę.

Podobna konwencja to domena następnego gościa na scenie czyli piątki muzyków z Ashes.
(tym razem w eksperymentalnym składzie, bo bez basu). Pół godziny, które dostali do dyspozycji wykorzystali by zagrać swoje najlepsze utwory ze wskazaniem na masywny Earth Free of God. Death-metalowe riffy cięły więc powietrze, widzowie bujali się do rytmu z piwem ręku, a na koniec dostali klasyczny bonus. Ashes wykonał bowiem Judasowe Breaking The Law.

Byli tacy widzowie, którzy dotarli tylko na Dead Infection ignorując pozostałe kapele, więc kiedy zainstalowali się na scenie, frekwencja wyraźnie wzrosła. Ten zespół rok temu świętował swoje 25-lecie, a zatem to prawdziwi weterani, choć od początku i niezmiennie nadal występuje w nim tylko perkusista Cyjan. Obok niego aktualnie zobaczyliśmy w składzie Pierścienia (wokal, gitara) oraz basistkę Vertherry, która jest tegorocznym nabytkiem grupy.
Ta trójca przygotowała zróżnicowany program, w którym znalazły się przede wszystkim numery najbardziej rozpoznawalne w ich dorobku – takie jak Let Me Vomit, Death By The Master Key, From The Anatomical Deeps czy It`s Over. Soczyste, mocne brzmienie sprawiło, że bardzo dobrze się tego słuchało, a niektórzy tak się rozbawili, że nawet ryzykowali skoki ze sceny chociaż parkiet był twardy, a tłum raczej „nieszczelny”. Jeden z widzów zresztą odczuł skutki maksymalnego zbliżenia z podłogą, co o mało nie doprowadziło do przerwania gigu, bo upadł i przez kilka minut nie wstawał. Jednak dość szybko wrócił do formy i bawił się dalej…

W sumie fani starego, dobrego grindcore’a byli usatysfkacjonowani takim końcem lata.
Za dwa tygodnie w tym samym miejscu pojawi się kolejna długowieczna formacja – 1125!

Autorem jest Radek Bruch.

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , .