Viking Metal Night – Łódź (03.06.2016)

Viking Metal Night: Aether, Runika, Welicoruss, Valkenrag
3.06.2016, Łódź, Stereo Krogs

Ostatnio Łódź stała się częstym punktem zaczepnym dla zespołów z podziemia metalowej sceny. Stereo Krogs dorobił się opinii miejsca, w którym na co dzień można spotkać metalowe dźwięki i to nie tylko te z pierwszych stron gazet. Nie mogło być inaczej i tym razem, kiedy to w pierwszy piątek czerwca do drzwi łódzkiego klubu zapukały cztery kapele reprezentujące różne oblicza metalu.

Otwarcie bram nastąpiło zgodnie z planem, więc zgromadzona grupka maniaków mogła szybko przedostać się do wnętrza Stereo Krogs. W środku, każdy mógł udać się do wodopoju. Pierwszy zespół miał grać dopiero za kolejną godzinę, więc należałoby jakoś spożytkować wolny czas. Udałem się do baru. Nie omieszkałem zwilżyć usta złocistym napojem z pianą na dwa palce.

Na zegarku wybiła godzina pierwszej kapeli, więc udałem się w kierunku sceny. Na deskach ulokowany był już Aether, nowo powstały zespół z Łodzi grający melodeath/folk. Tym co wbiło mnie w podłogę, to tłum zgromadzonej publiczności. Grupa ściągnęła masę znajomych z różnych środowisk, ale mnie osobiście to ani trochę nie przeszkadzało. Ich set to pokręcone, wielowarstwowe połączenie wielu gatunków metalu. Widać, słychać i czuć, że Aether potrafi obsługiwać instrumenty. Zespół dobrze zgrany, melodie chwytliwe, utrzymane w stylistyce melodyjnego death metalu z dużą przewagą skandynawskiego folku. Czego chcieć więcej? Brakowało mi w ich graniu dojrzałości, bo to jeszcze nie ukształtowany zespół. Ich umiejętności techniczne były zaskakujące, więc jeśli dalej będą robić swoje, jestem pewien, że jeszcze o nich usłyszę.

Kolejną grupą Viking Metal Night była Runika. Nigdy nie widziałem tego zespołu na żywo. Ich muzyka to dźwięki inspirowane folkiem w mocnej, metalowej oprawie. Swój występ zaczęli od energetycznego utworu Wiking i w tym momencie zauważyłem, że delikatny głos wokalistki dobrze łączy się z mocnym przytupem kapeli. Potwierdzeniem tego spostrzeżenia była Cisza Przed Burzą, gdzie w konwencji łagodnej melodii Runika kłaniała się folkowi. Stworzyli fajny nastrój wyciszenia i można było na chwilę zwrócić się w stronę baru, by w luźnej atmosferze (na Runice non stop ścisk) napić się z kufelka. Kiedy powróciłem zespół był w trakcie odgrywania Biesiady. Tłum szalał, pot spływał ze ścian. Istne szaleństwo. Same banany na ustach publiczności. Runika odwzajemniła reakcję przybyłych i podkręciła tępo grania. Zespół cieszył się z grania na żywo. Zakończyli utworem Sabat i podziękowali publiczności za przybycie. Bardzo dobry koncert w wykonaniu młodego zespołu!

Czas na trzeci zespół wieczoru. Na koncertowych deskach Stereo Krogs pojawił się Welicoruss. Nie ukrywam, że przyjechałem do Łodzi na dwa zespoły i jednym z nich był właśnie Welicoruss. Znałem ich najnowszą płytę Az Esm i bardzo byłem ciekaw ich występu. Zaczęli od siódmego utworu z najnowszej płyty Bridge Of Hope i tym samym rozpoczęli w Stereo ostrą jazdę bez trzymanki. Widać było, że sala potrzebowała dobrego jebnięcia. Analogicznie do zaistniałej sytuacji Rosjanie odwzajemniali pozytywną reakcję publiczności i dokładali do pieca. W kameralnej salce klubu gęstniało z każdym dźwiękiem. Już w głowie nikomu nie plątały się myśli o piwach czy innych czasoumiliczach, bo istotne było to co się dzieło. Tym razem zagrali Slava Rusi – utwór z Apeiron. Zespół nakręcony szaleństwem pod sceną szalał jak opętany. Kolejno usłyszałem nasycony do granic możliwości symfoniką i melodyjnością Outsider. Zrobiło się spokojniej, ale klimat jaki udało im się stworzyć – rewelacja. Na koniec poleciało Water Walking z Wintermoon Symphony. Sala bawiła się do ostatnich dźwięków. Kapela dała z siebie tyle ile mogła. Zagrali ciekawy i urozmaicony set. Weszli, zajebali i zeszli ze sceny.

Nadszedł czas na Valkenrag. Uwielbiam tych Wikingów. Pomimo już późnej godziny na zegarku zespół wyszedł w bojowym nastroju. Zaczęli od Belongings of Thor z Twilight of Blood and Flesh i tłum oszalał. Publiczność jadła im z ręki. Pod sceną gotował się młyn. Valkenrag nie musiał zachęcać do zabawy. Śpiewy, swawole, hulanki – wszystko co metale lubią najbardziej. Nie wiem skąd ludziska tyle mają siły, ale cała sala bawiła się na całego. Valkenrag nie zwalniał tępa, z każdym kolejnym utworem dodawali oliwy do ognia. Zespół zlany potem na chwilę przerwał grę, aby życzyć komuś sto lat. Pojawił się pod sceną Anioł z Corruption i wręczył lufę Lorhathowi, a ten wypił za drowie przyjaciela. Śpiewali sto lat. Zespół ruszył dalej. Pamiętam Twilight of Blood and Flesh i to pozytywne wrażenie – bardzo dobry koncert. Horda przeleciała przez niemal wszystkie utwory z ich najnowszego materiału. One zdecydowanie lepiej wypadły na żywo niż na płycie. Przyznam, że wcześniej obawiałem się jak zespół poradzi sobie z nowym człowiekiem za garami. Perkusista Hellspawn poradził sobie wybornie. Podczas koncertu matematyczność Roberta dodała Valkenrag mocy. Obecnie Valkenrag niszczy. Będę bardzo długo wspominał ten koncert.

Cały Viking Metal Night udał się znakomicie. Dobór różnych zespołów zaowocował brakiem znużenia i z przyjemnością bawiłem się podczas tej imprezy. Mam nadzieje, że kolejna edycja będzie równie dobra lub lepsza od swej poprzedniczki.

Aether

Runika

Valkenrag

Welicoruss

Autorem zdjęć jest Igor Pyć.

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , .