Gortal: „Nie chorujemy na megalomanię”

Pamiętacie stołecznych death metalowców z Gortal? Twórcy (jak dla mnie) klasycznego już albumu Deamonolith postanowili poświęcić nam trochę swojego czasu by rozwiać wątpliwości na temat swojej aktywności oraz planów związanych z muzyczną działalnością. Na moje pytania odpowiedział Major, gitarzysta i wokalista grupy

Chciałbym zacząć od wyjaśnienia pewnej kwestii. Zawsze zastanawiałem się jak to jest, czy też było, z Gortal. Był to okazjonalny projekt założony przez muzyków udzielających się w różnych składach czy może, jak to się często określa „pełnowymiarowy zespół” kilku kolesi, którzy z czasem zaczęli tworzyć własną muzę i uciekać w inne miejsca ?

Gortal nigdy nie był okazjonalnym projektem. Jeśli prześledzisz chronologię zmian w składzie, to zobaczysz, że trzon zespołu pozostaje od lat niezmienny. To, że każdy z nas realizował się również w innych ekipach to już odrębne historie, absolutnie nie związane z jakąkolwiek ucieczką. Ponadto od powstania Gortal tworzyliśmy własną muzę, nawet jeśli początki były trudne, a pierwsze autorskie numery były finezyjne jak trzonek młotka i naiwne jak cielę srające po swoim ogonie.

Wasz zespół można chyba określić nieco zapomnianą nazwą na naszej scenie. Być może przesadzam, ale wydaje mi się że mało kto o was pamięta i wie że stanowicie tę samą falę rodzimego death metalu, na której przypłynęli Deivos, Stillborn, Throneum czy Vesania.  Jak sami oceniacie status waszego zespołu oraz artystycznego dorobku względem okresu, w którym tworzyliście ?

Szczerze mówiąc nie dbamy o to czy jesteśmy zapomniani czy pamiętani. Nie do nas należy też ocena statusu zespołu. Nagraliśmy dwie płyty, bardzo dobrze przyjęte przez prasę i maniaków. Szczególnie jeśli chodzi o Deamonolith towarzyszy nam uczucie spełnienia artystycznego po dzień dzisiejszy. Oczywiście ktoś może stwierdzić, że to jest bardzo mały dorobek, ale od zawsze wychodziliśmy z założenia, że wydawanie płyt w regularnych odstępach czasu nie jest naszym celem. Lepiej nagrać jedną lub dwie petardy niż dziesięć przeciętnych płyt, które po jednym przesłuchaniu albo usuniesz z dysku. W najlepszym przypadku odstawisz na półkę na zawsze.

Pamiętam,  że „Blastphemous Sindecade” zebrał dość dobre oceny, choć sam chyba przyznasz, iż poprzeczka w naszym kraju jest zawsze wysoko postawiona. Jak wy czuliście się po wydaniu waszego debiutu oraz jakie mieliście dalsze plany działania?

Faktycznie, oceny były bardzo przyzwoite. Nie pamiętam już co czułem po nagraniu tej płyty. Pewnie miałem kaca, bo w owym czasie za dużo piłem. Planów specjalnych również nie było – zależało nam żeby zagrać parę koncertów, zacząć robić nowy i lepszy materiał. Zgodnie z planem zagraliśmy kilkanaście sztuk, udało się spełnić młodzieńcze marzenia i dzielić scenę z  Unleashed czy Vital Remains. Więcej grzechów nie pamiętam.

Premierze „Deamonolith” towarzyszyły już nieco inne emocje. Można powiedzieć, że w pewnym stopniu płyta była wyczekiwana i odbijało się ona nawet głośnym echem (a przynajmniej tak było kręgach, w których przebywałem). Jak wiadomo album nie zawiódł i do dziś, nie straciła ani trochę na świeżości. Chyba sami przyznacie, że ta płyta została nieźle przyjęta i dawała szansę na zrobienie czegoś więcej.

Zdajemy sobie sprawę, że Deamonolith to ze wszech miar udany materiał. Jak wspomniałem powyżej, również uważamy że materiał nadal się bardzo dobrze broni. O jakiej karierze mówisz? Chyba nie sądzisz, że mając trzydzieści parę lat na karku, pracę, rodziny, dzieci, myśleliśmy o podbojach scen. Przez głowę nam to nie przeszło. Nigdy nie wpadlibyśmy na genialny pomysł, żeby wykładać kasę z własnej kieszeni i tułać się po jakichś nikczemnych budach, jednocześnie chwaląc się po fejsbukach, że pojechaliśmy w europejską trasę. Nie chorujemy na megalomanię.

Co w takim razie poszło nie tak i dlaczego akurat w takim momencie ? Być może pozornie wszystko układało się po waszej myśli, a tak naprawdę zespół od dłuższego czasu zmierzał do stopniowego „wyciszenia”. Możecie wskazać główny powód dla którego Gortal przestał być aktywny ? Z tego co się orientuje nigdy oficjalnie nie zawiesiliście bądź rozwiązaliście działalności.

Gortal to nie jest nasze główne i jedyne zajęcie w życiu. Nie będę wywlekał spraw z naszych osobistych życiorysów i tłumaczył dlaczego jest jak jest.  Faktem jest, że na dzień dzisiejszy zespół ma przerwę, a część z nas zajęła się innym projektami muzycznymi. To nie pierwsza tego rodzaju pauza. Być może za pół roku albo za rok stwierdzimy, że przyszedł czas żeby zacząć dłubać przy nowych kawałkach. Być może…

Rok temu wzięliście udział w festiwalu Drrrama, gdzie hałasowaliście w gdańskim klubie Bunkier wraz z prawdziwą elitą polskiej ekstremy. Jak czuliście się ponownie na deskach sceny i jak zareagowała sama publiczność na powrót Gortal z zaświatów ? Popraw mnie jeżeli się mylę, ale był to chyba wasz pierwszy występ po dwóch latach przerwy.

Czuliśmy się bardzo dobrze. Głównie dlatego, że organizator zadbał o to, żeby zespoły miały pełen komfort, zapewniając profesjonalną obsługę koncertu . Ta impreza miała duszę – jeszcze raz ukłony dla Staszka i reszty ekipy, która zadbała o świetny klimat tego wieczoru. Publice koncert podobno przypadł do gustu. Nie chłonąłem specjalnie opinii na temat naszego występu, tylko skoncentrowałem się na towarzyskim aspekcie imprezy – świetnie było zobaczyć wiele dawno niewidzianych znajomych twarzy.

Pomimo, że Gortal pozostaje w stanie uśpienia to nie odstawiliście sprzętu na bok. Jak dobrze wiem udzielacie się i tworzycie szeregi innych projektów.

Conquest Icon przygotowuje materiał na nową płytę. Chciałbym powiedzieć, że zostanie ona nagrana jeszcze w tym roku, ale pewności takiej nie ma. Jeśli chodzi o Pandemonium, to kwestia dalszej współpracy pozostaje otwarta, ale nic na ten moment więcej ode mnie nie wydusisz. Pozostaje jeszcze kwestia projektu Omnemogram, który współtworzę z ludźmi, związanymi również z Conquest Icon, który również czeka na finalną realizację. Desecrate zaangażował się w granie z Symbolical, Atropos oraz S.T.E.A.M czego owocem są dwie zupełnie różne od siebie płyty wydane w tym roku. Live album – Atropos Desecrates Progresja i regularny LP Warp – obie do ściągnięcia z zespołowych bandcampów. Necrofilip aktualnie najbardziej aktywny jest w ramach  black metalowego zespołu Chanid – zaiste międzynarodowej zbieraniny wyrzutków. Polski rdzeń zespołu wspierają na skrzydłach Gruzin i pewien Argentyńczyk, którego możecie znać z Empheris. Zespół jest płodny, tworzą go mocne osobowości muzyczne i na pewno wkrótce usłyszycie o nim więcej.

Po raz kolejny odwołam się do przywołanej już fali death metalu z drugiej połowy lat ’90. Wspomniany już Stillborn niedawno wrócił z nowym albumem, w zeszłym roku Disloyal i Dira Mortis ponownie o sobie przypomnieli, a z kolei już niedługo Cortege ma wypuścić kolejny krążek. Wszyscy pochodzą z tych samych lat co Gortal dlatego chciałem dowiedzieć się czy istnieje szansa na wasz kolejny album ?

Szansa zawsze istnieje, póki jesteśmy żywi, ale tu też nie ma pewności bo ostatnio kostucha coraz częściej sięga po ludzi z okolicy naszych roczników. Nie będę zatem składał żadnych obietnic, bo w tym momencie trudno wyrokować czy i kiedy weźmiemy się za prace nad nowym materiałem. Powiem więcej, nagramy nowy materiał tylko w przypadku, gdy będziemy pewni,  że przebije jakością Deamonolith. Wszystko w myśl naszego motta – nic na siłę…

Na sam koniec nieco nietypowe pytanie – gdybyś miał okazję spotkać się z dowolnie wybraną przez siebie sławną osobą ze świata polityki z pewnością nie byłby to ?

Myślę, że musiałbym użyć liczby wielokrotnie mnogiej, bo gardzę w równym stopniu większością sław ze świata polityki. Na pewno jednak nie chciałbym mieć nigdy do czynienia ani z rozmodleńcami z kręgów radia bez ryja, ale również z popierdolonymi lewakami,  którym się wydaje, że swoją poprawnością polityczną zbawią świat. Życzę z całego serca tym spierdolinom mentalnym, żeby miały bardzo źle.

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , .