Killing for Company: „socjalizm finansuje death metal”

Przy okazji wzbogacenia katalogu Via Nocturna o kolejny zdaniem naszego recenzenta wspaniały zespół (recenzja tutaj – Killing for Company recenzja) pogadałem chwilę z Tomem 'Welhaven’ Wahlem z Killing for Company. Jak to się stało, że zostali wydani przez polską wytwórnię? Jak wygląda kwestia wspierania zespołów w Norwegii? I jakim sposobem Tom widział koncert Mgły podczas, gdy wiele osób z Polski nie miało okazji widzieć zespołu na żywo? Wszystko i wiele więcej w poniższym wywiadzie. Zapraszam.

Killing for Company Interview in English

Jak to się stało, że płytę hordy z Norwegii wydała polska niezależna wytwórnia płytowa Via Nocturna?

[T] Wysłali nam maila z pytaniem czy nie chcielibyśmy zawrzeć z nimi umowy.

Tak po prostu? Liczyłem na jakąś bardziej epicką opowieść. Co sprawiło, że uznaliście, że Via Nocturna jest odpowiednią dla was wytwórnią?

[T] No cóż… Na początku mieliśmy podpisany kontrakt na wydanie winyla/kasety z amerykańską wytwórnią, ale po jakimś roku zbankrutowali. W związku z tym wydałem sam nasz album drogą cyfrową, a sam skupiłem uwagę na innych projektach. Gdy zobaczyłem maila od Via Nocturna pomyślałem po prostu „Ok. Czemu nie.”

Znałeś wtedy jakiekolwiek zespoły wydane przez Via Nocturna czy raczej po prostu skorzystałeś z okazji?

[T] Nie. Tak naprawdę, to wciąż nie znam.

Obczaj w wolnej chwili – wielu redaktorów od nas jest zachwyconych ich muzyką. Wracając do tematu – wasz album House of Hades zebrał fenomenalne recenzje ze średnią oceną oscylującą w okolicach 8/10. Jesteście zadowoleni z reakcji na waszą muzykę?

[T] Nawet bardzo. Ktoś mi powiedział, że dostaliśmy 5/6 w jednym z największych norweskich magazynów. Najwidoczniej udało nam się coś zrobić dobrze.

Nasz recenzent był srogo zaskoczony, że tak świetnie udało wam się połączyć wpływy współczesnego i old schoolowego death metalu. Opowiesz mi trochę o tym jak udało wam się rozwinąć taki styl?

[T] Zazwyczaj nie zastanawiam się zbyt dużo nad kwestiami stylu czy gatunku, gdy piszę muzykę. Tworzę riffy, a potem aranżuję je z ludźmi, z którymi gram. Oni sami wnoszą do naszej muzyki swoją własną wizję muzyki i w ten sposób powstaje nasz styl. Muzyka brzmi kompletnie różnie w zależności od tego jak nastroisz instrument czy w jakim tempie zagrasz. Dla przykładu – napisałem kiedyś piosenkę dla Killing for Company, którą ostatecznie użyliśmy w Exeloume. W KfC utwór był powolny i potężny, podczas gdy w Exeloume ten sam kawałek był szybki i cholernie agresywny. Zupełnie różny. No… A poza tym to nie wiedziałem, że Killing for Company łączą współczesny i stary death metal [śmiech]

Jak widać i z samych recenzji można się czegoś dowiedzieć [śmiech]

[T] Wracając do pytania – wiem, że inspirują mnie pewne zespoły i co wnoszą do mojej własnej muzyki. W niektórych recenzjach piszą, że brzmimy szwedzko, a tak naprawdę nie słucham wcale szwedzkiego death metalu poza Clandestine.

Killing for Company 2

Na House of Hades zignorowaliście współczesne tendencje w mixu/masteringu metalu i zamiast zaserwować słuchaczowi wyczyszczone dźwięki wasz album brzmi surowo, odrobinę „prymitywnie”, ale w agresywny sposób, który czuję się podskórnie. Czemu zdecydowaliście się na takie brzmienie?

[T] Cóż… W sumie nie zdecydowaliśmy się. Nie mieliśmy zbyt dużego budżetu i nagrywaliśmy ten album w różnych miejscach w najtańszy możliwy sposób. Terje nagrał perkę w małym studio, które prowadzi jego kumpel, ja nagrałem gitary rytmiczne i bas jednego dnia w Skansen Lydstudio, a potem dograliśmy wokale i kilka solówek już w naszej sali prób. Wielu z gości jakich możecie usłyszeć na tej płcie także nagrywali w swoich domowych studiach. Mixy i master też zostały zrobione bardzo szybko. Z Steinem, który prowadzi Skansen Lydstudio, nagrywamy od jakiś 20 lat, więc już powoli wie jakiego brzmienia szukamy [śmiech]

Więc brzmienie było odrobinę kwestią przypadku? Po prostu okazało się mniej istotne od samej możliwości dzielenia się waszą muzyką ze słuchaczami?

[T] Wiesz… Tak jak powiedziałem robimy to od tych 20 lat, więc tak trochę wiedzieliśmy, że wszystko wyjdzie fajnie. Pracujemy też ze Steinem przez ten cały czas, więc wiem, że można na niego liczyć w tych kwestiach. Tak naprawdę to nigdy nie znasz ostatecznej formy swojej muzyki dopóki nie skończył się jej mix. W trakcie tego procesu można naprawdę, naprawdę wiele zrobić, ale nie próbowaliśmy re-ampingu ani wstawiania sampli perkusji. Chcieliśmy utrzymać wszystko tak prawdziwe jak tylko się da.

Nasz recenzent wyraził też zaskoczenie po tym jak zorientował się, że jesteście z Norwegii, która to jednak jest utożsamiana z black metalem. Często zdarza się wam słyszeć takie opinie zaskoczonych fanów?

[T] Hmm… Black metal ma już 25 lat. Naprawdę wiele różnej muzyki jest teraz nagrywanej w Norwegii, więc nie – nie słyszeliśmy, aby ktoś był zaskoczony faktem, że jesteśmy z Norwegii. Ale wiesz ja w latach 90’ grałem death metal, więc… [śmiech]

W Polsce wciąż jest ten zwyczaj, aby zagadywać do zespołu z Norwegii na temat black metalu. Dla przykładu goście z norweskiego Shining wciąż są pytani o black metal i free jazz.

[T] Ach, ok. Sam nie śledzę norweskiej sceny black metalowej, to może kwestia tego. Ale muszę tak Ci teraz przyznać, że przez pewien czas sam myślałem, że black metal jest bardziej interesujący niż death metal, ale za to poprzedni rok był wręcz fenomenalny dla death metalu. A i muszę Ci się pochwalić, że kilka miesięcy temu widziałem Mgłę na żywo.

Do czego to doszło, żeby ludzie spoza Polski widzieli Mgłę jak ja jeszcze nie widziałem i niezbyt miałem okazję. [śmiech] Jak to się stało, że wylądowałeś na ich koncercie?

[T] W Trondheim jest undergroundowy festiwal Laudat Nex Magica kilka naprawdę świetnych zespołów tam grało: Bölzer, Mgła, Ruins of Beverast, Urfaust, Cult of Fire

To brzmi jak mokry sen black metalowca. [śmiech]

[T] Dokładnie. [śmiech] Na festiwal zjeżdżają się ludzie z całego świata, ale sprzedawanych jest tylko mniej więcej 250-300 biletów. I zawsze to lokalne zespoły są headlinerami.

Zastanawiam się czemu nigdy o tym nie słyszałem. Najwidoczniej jednak bliżej mi do pozera.

[T] Wydaje mi się, że po prostu nie promują go zbytnio. Bilety i tak się sprzedają bez tego.

13234692_1769294869970138_739226186_o

Wróćmy jednak do samego zespołu. Czemu zdecydowaliście się na wybór Killing for Company jako nazwy zespołu?

[T] Podkradłem ten pomysł z jednej z książek jakie posiadam. Uwielbiam książki o seryjnych mordercach, ta była akurat o Dennisie Nilsenie. Seryjni mordercy są dla death metalu tym czym miłość dla popu.

Jedno z lepszych porównań jakie słyszałem od dawna. Czemu w ogóle nie kontynuowaliście stylistyki seryjnych morderców tylko wybierając tytuł swojego LP zdecydowaliście się na mitologię?

[T] Dobre pytanie. Nigdy nie zastanawiam się o czym napiszę, ale chyba powinienem był się zdecydować na przynajmniej jeden tekst o seryjnym mordercy. Może następnym razem. Napisałem wszystkie teksty w ciągu kilku dni i trudno mi teraz przypomnieć sobie czemu wybrałem te a nie inne motywy. Po prostu tym razem pisałem o wojnie, religii i torturach.

Czy za Twoimi tekstami kryje się jakieś głębsze znaczenie czy np. w Judas Cradle brutalny opis ma służyć jedynie „przedstawieniu tortury”?

[T] Judas Cradle [kołyska judasza] jest prawdziwym narzędziem tortur – nie wiem czy o tym wiedziałeś. Zazwyczaj staram się opierać swoje teksty o prawdziwe wydarzenia i być tak dokładnym jak tylko się da jak np. w utworze Iron Coffin. W przypadku Judas Cradle trudno było mi opisać to wszystko w jakiś „wyrafinowany” sposób, więc zamiast tego opisałem wszystko bardziej obrazowo.

Więc starasz się unikać tematów, które są bardziej abstrakcyjne?

[T] To zależy co przyjdzie mi do głowy. Takie God of Malice jest całkiem abstrakcyjne.

Skoro jesteśmy w temacie tekstów chciałem Ciebie spytać czemu zdecydowaliście się na śpiewanie po angielsku? Teraz jest chyba nawet moda na śpiewanie we własnym języku (np. Kvelertak, Oranssi Pazuzu, Thy Worshiper)

[T] Nigdy nawet o tym nie gadaliśmy. Słuchałem jakiś czas temu ostatniego albumu Pyramido, na którym to śpiewają po szwedzku, ale szczerze mówiąc nie słyszę żadnej różnicy. Wydaje mi się, że Blood Red Throne ma kilka utworów po norwesku. W innym moim zespole też teksty są po norwesku, ale to bardziej punk rock. Może następnym razem.

[W tym momencie musieliśmy przerwać naszą rozmowę ze względu na zobowiązania zespołu. Wywiad kontynuowaliśmy następnego dnia]

[T] Witaj ponownie. Tym razem w dniu święta Norweskiej Konstytucji.

Jeśli nie masz nic przeciwko, to skorzystam w takim razie z okazji i zadam Ci kilka pytań na temat Norwegii. W Polsce patrzymy na Norwegię jako swego rodzaju raj. Macie silną metalową scenę, wspaniałe widoki, a i co najważniejsze norweski rząd wspiera zespoły. Jakiś czas temu czytałem wywiad z Kvelertakiem, gdzie mówili, że państwo nawet finansuje im ich trasy „płacąc, aby mogli koncertować”. Norwegia jest naprawdę aż tak doskonała?

[T] Możesz szukać wsparcia na rzecz nagrywania albumów, tras koncertowych, albo nawet dostawać kasę za samo granie w sale prób. Zazwyczaj jednak cała ta forsa idzie do zespołów, które są już rozpoznawane, bo ich koszty produkcji są wysokie. Z drugiej strony nawet nasze studio jest częściowo opłacane przez rządową organizację. Dali nam (czyli kilku zespołom współdzielącym salkę prób) 5000 euro, abyśmy kupili za to sprzęt studyjny.

Więc opowieści okazały się prawdziwe, a i Ty możesz czuć się dumny ze swojego kraju w trakcie święta państwowego. 

[T] Socjalizm finansuje death metal [śmiech]

To jest hasło, które mógłbym nieść na barykady. [śmiech]

[T] Ale w Polsce scena ekstremalnego metalu też ma się chyba dobrze – Behemoth, Vader, Mgła, Outre i milion innych zajebistych składów.

Ale „polityczny klimat” jest trochę inny. Chciałem zapytać Cię o to wcześniej, ale zeszliśmy z tematu – czy mógłbyś powiedzieć mi coś więcej o historii zespołu?

[T] Tak pokrótce: Killing for Company powstawał po rozpadzie Maelström, który zresztą grał podobne rzeczy. KfC przetrwało jednak tylko kilka miesięcy. Dziesięć lat później wydałem album z Maelström i planowałem wydać EP z nimi, ale się nie udało. Kontynuowałem pisanie utworów i zacząłem gadać z Terje i Terje [Olsen i Kråbøl – pierwszy to wokalista, drugi perkusista zespołu] na temat nagrania kilku nowych utworów jako Killing for Company. Nagrałem demówki kompletnych kawałków, a po kilku próbach zaczęliśmy nagrywać House of Hades. Oryginalny gitarzysta Àndre nie mógł wziąć tym razem udziału w reunionie, ale mamy nadzieję, że uda mu się do nas dołączyć następnym razem.

Jakie macie plany na przyszłość?

[T] Od kiedy zaczęliśmy nagrywać House of Hades minęły już dwa lata, więc teraz skupię się raczej na nagrywaniu z moimi innym zespołami: Exeloume i Status: Fatal. Ale za jakieś 16 miesięcy zacznę pisać kolejne piosenki dla KfC. Mam nadzieję, że już z Àndre.

I żadnych planów na trasy koncertowe?

[T] Nie, na pewno nie teraz. Jesteśmy obecnie bardzo zajęci, a trasy koncertowe są drogie. Poza tym i tak robimy się na to za starzy.

Zbliżamy się już do końca. W KVLT jeden z naszych redaktorów ma dość specyficzne (chamskie) poczucie humoru. Znasz jakiś dowcip, który mógłby go rozbawić?

[T] Hmm… Lubię gry słów jak np.:
What’s the difference between oral sex & anal sex? Oral sex makes your day, anal sex makes your hole weak. [nie do przetłumaczenia, jak nie rozumiecie to łapcie ten żart od Kapitana Bajecznego – Co zrobić, gdy dziewczyna zaczyna kopcić? Zwolnij. I może użyj lubrykantu.]

Oj coś czuję, że spodoba mu się. [śmiech] Ostatnie słowo należy do Ciebie.

[T] Jeśli czytasz tego i podoba Ci się nasza muzyka kupuj nasze CD od Via Nocturna, albo ściągnij wersję cyfrową z Bandcamp. Skål!

Zdjęcia Killing for Company pochodzą z materiałów promocyjnych nadesłanych przez zespół.

 

Autorem jest Naird (Adrian).

Piotr
Latest posts by Piotr (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , .