Mortuary Drape: „Szczerość, spójność i…cisza”

Parafrazując tytuł jednego z popularnych blogów muzycznych „są na świecie zespoły, o których nie śniło się młodym klerykom”. Mortuary Drape to nazwa, która z pewnością stanowi koszmar niejednego włoskiego księdza. Już od 30 lat serwują bezkompromisowy i mroczny  black metal, który ewidentnie można nazwać kwintesencją muzyki okvltystycznej. O historii grupy, włoskiej scenie metalowej oraz znaczeniu liczby 13 opowiedział mi nie kto inny jak sam Wildness Perversion.

Mortuary Drape interview in English

Zacznę chyba od tego, że było mi niezmiernie miło gdy potwierdziliście zgodę na przeprowadzenie tej rozmowy. Powodem może być chociażby fakt, że w tym roku obchodzicie dokładnie trzydziestolecie swojej działalności. Śmiało można więc powiedzieć iż Mortuary Drape jest legendarnym zespołem i jednym z trzonów europejskiej sceny black metalowej. Czy teraz z perspektywy czasu możecie powiedzieć, że udało wam się spełnić przyjęte na samym początku założenia czy też spełnić ówczesne marzenia bycia „gwiazdą metalu”?

Ciężko jest przestać marzyć i szukać czegoś więcej, my nigdy nie przestaliśmy. Niemniej jednak w tym składzie zdołaliśmy zdobyć doświadczenie i dać wiele koncertów. Ciągle chcemy jednak zdobywać więcej i więcej, wierni naszym przekonaniom i założeniom. Jesteśmy bardzo wdzięczni za całe dobro które spotkało nas przez ostatnie lata.

Mimo iż najczęściej jesteście stawiani wśród takich europejskich klasyków jak Necromantia czy Master’s Hammer to jednak wydaje mi się, że wasz zespół stał nieco bardziej z boku tej czołówki i po swojemu kontynuował swój rytualny, magiczny czy też kvltystyczny rodzaj black metalu. Jak sami widzisz obecne zespoły powoli odchodzą od brutalnej i trupiej formuły ukutej w Skandynawii co nie oznacza, że klasyczna forma została wyparta. Chodzi mi o nieco bardziej filozoficzne czy też fatalistyczne podejście do muzyki oraz jej głównego tematu – egzystencji i śmierci. Za przykład niech posłużą nazwy jak Akhlys, Mare, Svartidaudi czy chociażby polska Mgła. Jak uważasz wyprzedziliście nieco epokę czy jednak to kwestia zwykłej ewolucji gatunku i świat musiał poczekać na ten ?

Myślę że black metal rozwinął się naturalnie. Odpowiednio z muzyczną panoramą i wymaganiami publiki. Ciężko jest dziś zaskoczyć tłum drastycznymi scenami i przebraniami, tak jak to robiliśmy w przeszłości. Teraz ludzie są przyzwyczajeni do obsceniczności. Czym więc można zaskoczyć ludzi? Szczerością, spójnością i ciszą.

mortuary drape band 29 years

31 October 1986 – 31 October 2015/ 29 Years „Into the Drape”

W ubiegłym roku obchodziliście XX lecie swojego debiutanckiego albumu „All Witches Dance”, który ukazał się za pośrednictwem nieistniejącej już wytwórni Unisound Records. Wraz z początkującymi wtedy kolegami z katalogu – Rotting Christ, The Elysian Fields, Thou Art Lord czy Varathron – musieliście naprawdę nieźle namieszać na kontynencie. Doszło do jakiegoś boomu na scenie, że w tak „egzotycznych miejscach Europy” jak Włochy czy Grecja też potrafią grać black metal ? Pamiętacie jakieś szczególne wydarzenia z okresu promocji tej płyty ? Ciężko również powstrzymać się od pytania o samą okładkę – czyj był to pomysł oraz wykonanie, a także kto był „modelem” fotografii zdobiącej „All Witches Dance”?

Niewiele pamiętam z tamtego okresu. Z pewnością łatwiej było wtedy tworzyć coś nowego. Można było nagrywać bez obawy, że muzyka będzie zbyt podobna do tej innego zespołu. Produkcja Unisoundu była świetna, razem ze wspomnianymi zespołami zrobiliśmy w Grecji niezły kocioł. Pomysł na okładkę wypłynął podczas „nocy umarłych”. Przeprowadziliśmy zwyczajny rytuał, potem zrobiliśmy kilka zdjęć, teraz możecie oglądać efekt końcowy. Niestety nie mogę powiedzieć nic więcej, sam rozumiesz dlaczego.

Wasza horda jest głównie kojarzona z pierwszym albumem, który de facto stanowi swoiste opus magnus nie tylko zespołu, ale i europejskiej sceny. Jednak wydany niespełna dwa lata później „Secret Sudaria” również okazał się bardzo dobrą płytą. Co więcej, powiększyliście swój skład i mogłeś spokojnie skupić się na wokalu. Z kolei w roku 2000 Mortuary Drape liczyło, aż 6 muzyków w tym dwóch gitarzystów basowych co możemy usłyszeć na waszym trzecim krążku – zatytułowanym „Tolling 13 Knell”. Jak oceniacie oba te wydawnictwa względem siebie oraz debiutu? Czy spotkały się z równie ciepłym przyjęciem ze strony fanów?

Dwa basy dobrze obrazują to, że nasz zespół nie ma żadnych ograniczeń, nie lubimy standardowych rozwiązań. Potrzebowaliśmy nowych dźwięków a bass jest nieoceniony w twórczości Mortuary Drape, stąd też pomysł dodania kolejnego. Spróbowaliśmy i efekt jest naprawdę niesamowity. Co do ostatniej części pytania, tak, naszym fanom bardzo spodoba się ten pomysł. Pierwszy album jest bezpośredni i surowy, na kolejnych jest miejsce dla nastroju.

W tym miejscu chciałem się nieco zatrzymać i poruszyć inną kwestią. Rok po wydaniu „Tolling 13 Knell” wasz zespół obchodził piętnastolecie swojej działalności. Zapewne byliście już dobrze rozpoznawaną marką na europejskiej scenie. Jednak chciałem dowiedzieć się kiedy sami zorientowaliście się, że to co robicie zostaje zapisane na kartach historii gatunku? Pamiętacie jakiś szczególny moment bądź sytuację kiedy to nad waszymi głowami zapaliła się czarna świeczka i pomyśleliście: „No nieźle, wydaliśmy trzy albumy które już teraz narobiły niezłego hałasu. Pewnie z biegiem czasu zaczną być określane mianem kvltowych”?

Dziękuję za miłe słowa, naprawdę je doceniam, ale jakoś zawsze woleliśmy pracować bez zastanawiania się czy to co robimy jest wartościowe i przyczynia się do rozwoju black metalu. Prawda jest taka, że ostatnie słowo należy do fanów. Oni decydują czy jesteś najlepszy czy najgorszy, mogą cię ukoronować albo zakuć w dyby. My patrzymy w przyszłość ochoczo i bez kompromisów.

Wracając do waszej historii – na kolejny krążek trzeba było czekać aż do roku 2004. Co zadecydowało, że wasi fani będą musieli tyle czekać na następny album? Czy w czasie tych czterech lat wydarzyło się coś nieoczekiwanego? Pytam, ponieważ „Buried in Time wydany ponownie w barwach Avantgarde Music przyniósł (lekko mówiąc) wyraźne zmiany w charakterze waszej muzyki. Odbiliście zdecydowanie w stronę death metalu, a cała ta cmentarno-grobowa otoczka została gdzieś zakopana niczym bezpańskie zwłoki w przydrożnym rowie. Nawet czytając wypowiedzi fanów, sami określają ten krążek jako wasz najsłabszy punkt w całej karierze. Zgadzacie się z tą opinią czy jednak macie inne zdanie? Z jakim przyjęciem spotkał się ten album?

Szczerze mówiąc nie stało się nic szczególnego, było kilka problemów pomiędzy członkami zespołu, przez to prawie całkowicie zmieniliśmy skład. Co do „Buried In Time”, masz całkowitą rację, zupełnie odeszliśmy od stylu Mortuary Drape, przesunęliśmy barierę za daleko. Trafiały się różne opinie, ale prawda, większość nie była pozytywna. Większość naszych oddanych fanów nie doceniła tej zmiany.

Jednak ponownie postanowiliście nieco odejść w cień. Pomimo sporadycznych nowinek i pojawiających się od czasu do czasu wydawnictw w postaci kompilacji czy splitów, na kolejny pełnowymiarowy album musieliśmy czekać aż 10 lat. Co tym razem przyczyniło się do odłożenia instrumentów na bok? Byliście zmęczeni muzycznym trybem życia czy być może obecna wizja i rozwój muzyki metalowej was zniechęcił dalszego grania? Ile razy w trakcie tej przerwy mieliście wątpliwości czy Mortuary Drape ponownie wróci do aktywnej działalności fonograficznej i koncertowej?

To był bardzo ciężki czas, więc podjąłem decyzję o zawieszeniu zespołu. Zostałem sam, zespół stał się jednoosbowym projektem. Niemniej jednak regularnie wypuszczałem jakieś nagrania, żeby utrzymać zespół przy życiu, pracowałem też nad nowymi kawałkami. Nigdy nie myślałem o odejściu. Nigdy. Czekałem po prostu na odpowiedni czas i ludzi z którymi mógłbym wrócić na scenę.

Niespełna 2 lata temu ukazał się „Spiritual Independence”, który mogę jak najbardziej zaliczyć do grona udanych powrotów z zaświatów. Materiał stanowi swoisty powrót do waszego jadowitego i mrocznego black/death metalu. Choć z drugiej strony zespół już w 2010 wrócił do życia koncertowego. Z jakim przyjęciem spotkał się wasz ostatni krążek oraz czy odczuliście tęsknotę fanów?

Nowy album przyjął się świetnie. Większość recenzji jest pochlebna, myślę że po „Buried In Time” fani spodziewali się powrotu do korzeni. Nowi muzycy wnieśli do zespołu same dobrze rzeczy, co prawda nie wszyscy byli przyzwyczajeni do grania tego rodzaju metalu, ale spisali się wyśmienicie. Wydawało nam się, że fani chcą nas więcej, w tym składzie mogliśmy zwiększyć liczbę występów i brać udział w wywiadach live.

Chciałem kolejny raz nieco odbić od historii waszego zespołu i zapytać o włoską scenę metalową. Muszę przyznać, że jest to (dla mnie) nieco mało znany obszar ekstremalnego brzmienia i nazwy jakie znam mógłbym policzyć na palcach jednej ręki. Ciężko też nie zgodzić się z twierdzeniem, że każdy kraj pomimo europejskiej tożsamości nieco różni się prezentowanym stylem – za przykład niech posłużą Grecja, Polska, Ukraina czy cała Skandynawia. Czy uważacie, że muzyka tworzona w waszym kraju nieco odbiega od innych regionów Europy i jeżeli tak, to co waszym zdaniem jest tym pierwiastkiem oryginalności bądź swoistą wizytówką black metalu z Włoch? Jakie zespoły z waszego kraju najbardziej wpisały się w rozwój muzyki metalowej w waszym kraju oraz które z nich powinien znać każdy, rodowity włoski fan ciężkiego brzmienia?

Myślę że włoski black metal ma swoje dziwactwa i stąpa własną ścieżką. Muzyka jest prawdopodobnie mniej ekstremalna niż ta z północy, jest jednak bardziej eksperymentalna. Nawiązuje ona do Śródziemnomorskiej magii i egzotyki. Uważam że otaczająca nas natura ma ogromny wpływ na działalność artystyczną i w konsekwencji na to co nagrywamy. Skandynawski black metal jest świetnym tego przykładem, mocy i surowy, dokładnie tak jak północ. W moim odczuciu najważniejszymi zespołami są Necromass, Opera IX, Handful of Hate. oczywiście są też inne nazwy warte wymienienia, nawet te poza sceną black metalu.

Moje kolejne pytanie będzie dotyczyło waszego poglądu na temat Polski oraz tutejszej sceny. Macie jakichś swoich ulubionych wykonawców z mojego kraju? Z tego co się orientuję nie mieliście jeszcze okazji koncertować w naszym kraju i podejrzewam, że wielu osobom nie pasowałaby obecność tak „stanowczego” wykonawcy na polskiej ziemi. Istnieje szansa, że zawitacie do nas na nadchodzącej trasie? Ciekaw jestem jak w ogóle postrzegacie nasz kraj, który bardzo często jest oceniany jako konserwatywny i religijny bastion.

Szczerze mówiąc niewiele wiem o Polsce, wiem jednak że tamtejsze zespoły są teraz bardzo aktywne. Najlepszym przykładem jest Behemoth, obok nich Besatt, Xantotol i wiele mniej znanych zespołów. Niestety nie planowaliśmy jeszcze koncertu w Polsce, ale bardzo chcielibyśmy przyjechać i spotkać wasza publikę. Dostajemy z Polski dużo zaproszeń, więc fanów z pewnością nie zabraknie. Tak, możliwe że jest to religijny i konserwatywny kraj, ale dzięki temu scena Black Metalu nadal żyje!

Jak oceniacie zeszłoroczny rok pod kątem fonograficznym? Czego najczęściej słuchali muzycy Mortuary Drape w 2015? Czy któreś płyty szczególnie was zaskoczyły? Ewentualnie możecie też wskazać te, które okazały się totalnym niewypałem bądź rozczarowaniem.

O tak, 2015 był dobry muzycznie, dużo koncertów, tour po USA, nowe nagrania. Nie mam zbyt dużo czasu na słuchanie nowej muzyki, dlatego nie jestem w stanie podać najlepszych wykonawców z 2015 roku.

Zapewne niejeden zespół chciałby dostąpić zaszczytu występowania u waszego boku – czy to w roli partnera podczas torunee bądź po prostu jako zespół otwierający wasz pojedynczy koncert. Jednak chciałem zapytać, z kim najbardziej chcieliibyście wystąpić i kogo moglibyście wskazać gdyby nadarzyła się okazja zagrania pojedynczego występu z dowolnie wybranym artystą 

Bardzo dobre pytanie. Cóż, w tej chwili na myśl nasuwa mi się Watain, to zespół grający podobną muzykę. Mieliśmy już szanse grać razem w 2010 roku w Brazylii, świetnie byłoby wyruszyć z nimi w trasę po Europie. Bardzo mili ludzie, dobrze muzycy, a przede wszystkim profesjonaliści.

Na sam koniec chciałem zapytać jakie znaczenie ma dla was liczba „13”? Sami poprosiliście o zawarcie w tej rozmowie takiej ilości pytań, a także niejednokrotnie używacie tego numeru w swoich kompozycjach. Czy oprócz pechowego znaczenia kryje się za tym jakieś głębsze przesłanie?

Liczba 13 jest z nami od samego początku: nasza nazwa składa się z 13 liter, jest to numer łączący nas z zaświatem. 13 to numer drogi prowadzącej do duchowej niezależności. W kabale 13 jest ostatnią stacją, miejscem gdzie stykają się dwa światy, nad nią leży nicość. Jeśli przekroczysz tę linię i przejdziesz przez zasłonę poczujesz nasze wibracje, usłyszysz dzwon bijący za zasłoną.

Do zobaczenia w piekle!

 

(Visited 4 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , .