Ponad dwadzieścia lat kariery muzycznej i zero rozpoznawalności; [b.abuse] chyba celowo siedzi w najgłębszym możliwym podziemiu. Sam przyznaję, że pierwszy raz usłyszałem o nich, gdy wyłowiłem promkę z materiałów WOOAAARGH. Przeczucie sprawiło, że przyjrzałem się głębiej rzeczonej płycie.
Piąty długograj niemieckiej ekipy przynosi nam osiem numerów niecodziennego, rzekłbym wręcz eksperymentalnego, spojrzenia na crust punk i post rock/metal. Poza wymienionym już WOOAAARGH, do wydania przyczyniły się Vinylaceton i Ecocentric Records. Całość trwa mniej więcej czterdzieści minut.
Głównym celem powstania Memories Of Better Days Are Gone najwyraźniej było wywołanie w słuchaczu jak największego poczucia dyskomfortu. Chłopaki chcą, żeby było ci wstyd i przykro za to, że jesteś człowiekiem, i najlepiej żebyś naprawił swoje zachowanie w sposób, jaki uznasz za najwłaściwszy. Większość nagrania składa się z prostych, nostalgicznych motywów, często okraszonych nieco depresyjnym krzykiem. Czasami ponury nastrój przechodzi w coś pokrewnego do niepokoju i grozy, niekiedy też potrafi się odrobinę uspokoić. W każdym wypadku, słuchanie [b.abuse] nie należy do przyjemnych, niemniej twórcom widocznie chodziło o zdołowanie odbiorcy. Muszę przyznać, że całkiem im wyszło, a ów tranzyt emocji jest chyba najważniejszą cechą albumu. Jeżeli go pominiemy, nie zostanie zbyt dużo. A Promise/ Empty po pewnym czasie irytuje prostotą głównego, i tak już nadużywanego, motywu, Nothing Will Remain ma w sobie kilka krzywych, niespecjalnie pasujących dźwięków, a Alte Hauser Ohne Namen i We Were Like Ants są monotonne. Na plus wyróżnia się Days Gone Bye, czyli postny crust przypominający trochę Fall of Efrafa i cukierkowo-przygniębiające, nieco pozytywkowe Den Teufel Der Zeit Vertreiben. Wspomnijmy jeszcze na Reward Prediction Error, które najbardziej ze wszystkich osacza słuchacza za pomocą świetnej, powykrzywianej trąbki w końcówce. Patrząc na utwory w ten sposób, otrzymujemy nieskładną mieszaninę, dlatego też lepiej jest potraktować Memories Of Better Days Are Gone jako zwięzłą całość, w której główną rolę gra atmosfera. Krążkiem można się także zainteresować dla eksperymentowania, chociaż mnie osobiście nie przykuło to na tyle, by uznać to za większą zaletę.
Płyta jest bardzo dobrze nagrana. Odpowiednio ciężkie i wyraźne, brzmienie współgra z muzyką i treścią. Szczególnie dobrze wyszły wokale, mocno wysunięte na przód i wyraźne, oraz schowane, psychodeliczne dźwięki epizodycznej trąbki.
Nie jest to zła płyta, choć nie przykuła mojej uwagi tak, jak powinna. Niemniej kwestia ta będzie tu bardzo indywidualna. Polecam sprawdzić, choćby z ciekawości.
Ocena: 6,5/10
- Ayyur – „The Lunatic Creature” (2018) - 13 lipca 2019
- Psychopathic – „Phases” (2018) - 6 lipca 2019
- Himura – „Exterminio” (2016) - 30 czerwca 2019
Tagi: 2018, Crust Punk, Ecocentric Records, experimental, kapitan bajeczny, Memories Of A Better Days Are Gone, post-metal, post-rock, recenzja, Vinylaceton, WOOAAARGH, [b.abuse].