Besides – „Bystanders” (2020)

Czasem wypada zmierzyć się artyście z tematem trudnym, ostatecznym, niewysławianym. Zdarza się, że temat ten narzuca się sam. Płyta Bystanders formacji Besides jest hołdem i komentarzem, świadectwem pamięci o wydarzeniach sprzed dziesięcioleci i ich reperkusjach. To koncept album, którego tematem są prawdziwe historie więźniów KL Auschwitz i okolicznych mieszkańców, żyjących w przenikliwym cieniu obozu, w czasach niewyobrażalnego zła. Być może wybór tematu byłby ryzykowany, ale członkowie Besides, jako mieszkańcy leżących tuż obok Oświęcimia Brzeszcz mieli prawo do osobistej refleksji, a ich głos nie jest wymuszony i sztuczny.

Ciężko wybrać muzyczną formę, która miałaby unieść podobny temat. Nie wiem zresztą czy jest to do końca możliwe. Zwykle w tego typu przypadkach sprawdza się przenikliwym minimalizm, bo cisza jest w stanie wypowiedzieć więcej niż wrzask. Z drugiej strony, gęste, przytłaczające formy, w których wkrada się chaos, mogą wyciągnąć w dłoń w kierunku jądra zła. Besides podejmuje oba tropy, choć nie z mocą, która miałaby odstraszyć kogokolwiek, nie na poziomie eksperymentu.

Zgodnie z post-rockową formułą ich kompozycje meandrują, poruszają się na sporej skali dynamiki – rozedrgane gitary, czasem delikatne, innym razem pełne mocy, a także fortepian, są tutaj głównym nośnikiem smutnych melodii. Jeśli jednak ktoś obawia się, że muzyka zawarta na Bystanders przygniecie go, przytłoczy, na moment przygasi blask, zmrozi do szpiku kości, to istnieje oczywiście taka możliwość, ale zapewniam, że nie jest to płyta jednorodna, i w tych dźwiękach czai się też nadzieja (Fora Hanna, Christmass Tree z cytatem z kolędy O Tannenbaum), nikła, taka, którą należy w sobie pielęgnować, która jest zadaniem, dla nas, dla przyszłych pokoleń.

Nie chcę jednak popadać w zbyt wysoki i patetyczny ton, bo album Bystanders takowego nie przybiera. Besides zaprzęga znane sobie sposoby budowania dźwiękowego napięcia, by powiedzieć coś „od siebie”, bez patosu, bez porywania się na absolut. Artur Łabecki, Bartłomiej Urbańczyk, Janusz Binkowski i Piotr Świąder-Kruszyński nie wymyślają też na potrzeby tego wydawnictwa całkowicie nowego muzycznego języka. Brzeszczanie pozostają wierni swoim korzeniom, nie szarżują, nie zwodzą słuchacza, nie przeintelektualizują swej wypowiedzi, nie bawią się uczuciami, a przecież istniałoby takie ryzyko. Są jednak w tych kompozycjach pewne innowacje, jak zaproszenie do studia kwartetu smyczkowego – dało to znakomity efekt, zwłaszcza w Last Lullaby i Simon’s Ohel, gdzie melancholijne i dramatyczne zarazem dźwięki koegzystują z drapieżnym riffem. Ta wierność zmieszana z pewną ewolucją stylu wydaje się uczciwa względem słuchaczy i na pewno jest intrygująca. Czy to wystarcza, by udźwignąć trudny temat? Z tym pytaniem każdy musi zmierzyć się indywidualnie.

Nie będę „gwiazdkował” Bystanders. Kontekst i osobisty ton muzycznej refleksji pozwala potraktować płytę inaczej. Gdybym oceniał ją w oderwaniu od konceptu, oczywiście nota byłaby wysoka, bo nie mam wątpliwości, że najnowszy album grupy to ciekawa wypowiedź post-rockowych kanonach. Kto polubił Besides za poprzednie wydawnictwa, będzie zadowolony. Zachęcam do zapoznania się nie tylko z dźwiękami, ale i tekstową zawartością książeczki, która przybliża słuchaczom prawdziwe, wstrząsające historie kryjące się za zawartą na albumie muzyką.

Oficjalna strona zespołu na Facebooku

(Visited 4 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , .