Blattaria – „Blattaria” (2017)

Ta muzyka jest obłąkana, krzywa, często i gęsto dysharmonijna.
Przerażające są wokale, a sama muzyka pomimo pokręconej struktury przykuwa atencję od samego początku. To black metal, ale nie ma mowy tutaj o jakimś szablonie lub „słabej” kalce innego zespołu. To psychodeliczne dźwiękowe szaleństwo, które znajdziecie na debiutanckim wydawnictwie projektu Blattaria zabiera nas w bardzo niebezpieczne rejony świadomości. Mrok, piekło i cierpienie – to chyba najbardziej odpowiednie określenia, opisujące to, co stworzył 30-letni lider Manuel Garcia, lider Blattaria.

W żadnym wypadku płyty tej nie można scharakteryzować fragmentarycznie, bowiem materiał  jest bardzo spójny i całość to swego rodzaju monolit. Utwory mają ze sobą wiele wspólnych cech, spaja je charakterystyczny wokal i pokręcona melodyka sekcji instrumentalnej – jeśli w ogóle można w tym przypadku mówić o melodii. Szczególną uwagę zwraca wokal, raz ryk, raz jęk,a nawet melorecytacje w charakterze rytualnym. Zabieg ten niesamowicie dodaje psychodelicznego wydźwięku.

Szata graficzna. Powiedzmy, że delikatnie to ujmując, okładka jest zagadkowa, bo odgadnięcie tej tajemnicy wymagałoby zażycia sporej dawki substancji psychoaktywnych.

Produkcja. Gałkami kręcił niejaki Jacob Buczarski i trzeba przyznać, że dobrze mu to wyszło. Płyta brzmi naturalnie, a w strukturze utworów każdy instrument „zawisł” tak, jak powinien. Kapitalnym pomysłem jest tzw. wycofana ścieżka wokalna.

W pejoratywnej definicji ta muzyka jest zła, czego kolejnym dowodem może być napis „DIE WITH ME” umieszczony pod playerem na profilu Bandcamp.
Tak więc Drodzy Czytelnicy i słuchacze – proszę o rozwagę.

Dla kogo jest ta muzyka? Według mnie fani Deathspell Omega, Blut Aus Nord i Thaw powinni być usatysfakcjonowani. Tych, których zachęciłem, odsyłam do amerykańskiej wytwórni Fallen Empire Records, która debiutancki album wydała w limitowanym nakładzie na kasecie oraz winylu.

Ocena: 9/10

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , .