Boris & Merzbow – „Gensho” (2016)

Kiedy ostatnio byliście w muzeum? Przepraszam za ten wzmożony wysiłek intelektualny już na początku recenzji, ale spytałem o to nie bez powodu. Najnowszy album Boris i Merzbow zabiera słuchacza w rejony, które z powodzeniem mogłyby znaleźć się w muzeum sztuki współczesnej. Tylko… Ekspozycji brakuje trochę oryginalności. Głównym pomysłem wyróżniającym ten album jest idea uderzająca w sam proces słuchania. Na czym to polega? Dostajemy dwie płyty, które w założeniu powinniśmy odsłuchiwać jednocześnie – jedną wypełnioną romantycznie zwiewnymi dźwiękami Boris, drugą mechanicznym szaleństwem Merzbow. Oddaje to w ręce słuchacza kontrolę nad dźwiękiem. Słuchanie staje się aktywnym procesem, w którym niemalże co chwila zmieniamy sposób odbioru Gensho. Sam pomysł nie jest jednak niczym nowym, dla przykładu Times of Grace od Neurosis dało się słuchać na raz z Grace od Tribes of Neurot – zresztą z o wiele lepszym efektem. I tutaj dochodzimy do głównego zarzutu – poza ciekawym pomysłem na formę ta płyta nie jest w stanie obronić się muzycznie. Nie ma tu spójności, a jest za to nuda, która wypełnia słuchacza niemalże na równi z wszechogarniającym hałasem.

Ocena: 4,5/10

To jedynie przykład tego jak można połączyć obydwie płyty – jeśli recenzja nie zniechęciła was, a raczej zaciekawiła, to szczerze polecam dokonać własnego połączenia Gensho.

Autorem jest Naird (Adrian).

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , .