Carpenter Brut – „Blood Machines OST” (2020)

Ostatnim razem, gdy wziąłem się za recenzowanie muzyki Carpenter Brut, wywołałem swoją opinią niemałe zamieszanie. Dwa lata temu Leather Teeth wydał mi się albumem pozbawionym iskry poprzednich wydawnictw Franka Hueso. Był dla mnie niezbyt ciekawy i wyjątkowy bo też oczekiwałem znacznie więcej po muzyku, który w dużej mierze przyczynił się do popularyzacji tego gatunku na świecie. Trochę wody w Wiśle zdążyło upłynąć, emocje wokół Leather Teeth osłabnąć a my wszyscy zdążyliśmy się stać zakładnikami koronawirusa. W tym specyficznym czasie „zawieszenia” ukazał się właśnie nowy album Bruta Blood Machines.

O tym, że Seth Ickerman (w rzeczywistości dwóch francuskich twórców filmowych Raphaël Hernandez i Savitri Joly-Gonfard) pracuje nad czymś większym wiedzieliśmy już od lat. W 2015 roku duet ten zasłynął obrazkiem do utworu Turbo Killer, który z miejsca stał się kamieniem milowym synthwave (zarówno w sferze muzycznej jak i właśnie wizualnej). Było raczej oczywiste, że twórcy spotkają się jeszcze na niwie artystycznej nie raz nie dwa. Na kanwie fabuły (sic!) Turbo Killer powstał koncept Blood Machines, filmu pełnego gatunkowych klisz i odwołań do klasycznych filmów sci-fi z lat 70-tych i 80-tych. Sam film rodził się w bólach przez cztery lata i swojej premiery doczekał w ubiegłym roku na Estrange Films Festival w Paryżu. Niespełna dziewięć miesięcy później stał się dostępny na platformie Shudder (niestety dostępnej tylko dla widzów w Ameryce Północnej). Sam w sobie film jest prawdziwą wizualną ucztą dla fanów retro sci-fi. Nie mniej jednak wydaje mi się, że twórcy skoncentrowali się przede wszystkim na aspekcie wizualnym do którego pretekstowa fabuła jest tylko dodatkiem. Nie zrozumcie mnie źle, w pełni rozumiem konwencję i nie mam nic przeciwko oglądaniu na ekranie Joëlle Berckmans (którą podziwiać możecie też na okładce tej ścieżki dźwiękowej) czy Noémie Stevens (którą widzieliście już też w teledysku do Turbo Killer). Ale mimo wszystko nawet najbardziej fantastyczne obrazy i wizualne orgazmy nie zastąpią dobrego scenariusza. Nie mniej jednak warto zapoznać się z dziełem Francuzów. Między innymi również ze względu na niesamowitą muzykę Carpenter Brut.

U podstaw kompozycji w ścieżce dźwiękowej Blood Machines pozostaje synthwave. Estetyka retro ma tu jednak zdecydowanie bardziej hollywoodzkie oblicze a rozmach kompozycyjny onieśmielił by niejednego twórcę muzyki filmowej czy do gier AAA. Na ścieżce dźwiękowej do Blood Machines odnajdziemy wiele odwołań m.in. do Vangelisa, Jarre’a czy Zimmera. Synthwave’owe patenty znane z Trilogy zostały tu uzupełnione przez bogate orkiestrację (oczywiście elektroniczne), która nadaje nowy wymiar muzyce Hueso. Epickość, ale nie przesadnie kiczowata (biorąc pod uwagę konwencję) tylko całkiem przemyślana zdaje się ścigać z fantastyczną stroną wizualną filmu. Kompozycje są napisane z rozmachem, ale próżno w nich szukać barokowej ornamentyki. Kiedy akcja na ekranie przyspiesza a emocje sięgają zenitu wkraczamy na ścieżkę darksynthowych ostrych beatów (świetne Grand Finale). Kiedy potrzeba więcej powietrza Brut, niczym wspomniany już Vangelis rozmalowuje spokojne i pełne wdzięku futurystyczne pejzaże (The Ceremony). Na uwagę zasługuje fakt użycia, nazwijmy to kolokwialnie „zimmerowskich patentów organowych” np. w The Last Ceremony (chodzi mi tu głównie o progresję akordów, przejścia tonalne i oględnie mówiąc budowanie atmosfery). Uważam, że filmowość nowej muzyki Hueso w dużej mierze właśnie z tego typu rozwiązań czerpała. Na uwagę zasługuje również zamykający całość utwór Gone Now z wokalami Pencey Sloe, który idealnie spina całość i zostawia nas pogrążonych w czerni kosmosu.

Ścieżka do Blood Machines jest dla mnie tworem kompletnym. Świetnie funkcjonuje bez obrazu. Narracyjność muzyki Hueso pozwala nam samodzielnie tworzyć w głowie obrazy przyszłości. I to jest jej największa siła. To przemyślany album, który moim zdaniem udowodnia, że Carpenter Brut nie bez przyczyny jest jednym z najważniejszych twórców synthwave. Interesujące dla mnie jest czy ta nowa epickość i filmowość w jego muzyce zostanie z nim na dłużej. Szczerze, to nie miałbym nic przeciwko. Póki co, w tym roku, w kategorii „retro electro”, płyta Blood Machines to dla mnie zdecydowanie numer jeden. Czekam z niecierpliwością na odpowiedź Jamesa

Ocena: 9/10

Fabian Filiks
(Visited 3 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , .