Clannad – „In A Lifetime” (2020)

Po półwiecznej, aktywnej działalności studyjnej i koncertowej irlandzki Clannad pozwala sobie na doniosłe podsumowanie. Wydana przez BMG antologia In A Lifetime oraz towarzysząca premierze trasa koncertowa (z wiadomych przyczyn wstrzymana) mają stanowić ostatni rozdział opowieści, która rozpoczęła się w niewielkim, położonym w hrabstwie Donegal pubie.

Dwupłytowe wydawnictwo (zarówno w formie CD i LP) to doskonały prezent dla fanów i przyczynek do sentymentalnych wspomnień. A jeśli komuś mało, to dostać może wersję deluxe, zawierającą ponad 100 utworów. Trzeba przyznać, że wydawnictwo, nawet w swej podstawowej wersji, robi bardzo przyjemne wrażenie. Symboliczna fotografia na okładce, wspominkowe zdjęcia, także te z dzieciństwa rodzeństwa Brennanów, wywiad, w którym Moya, Pól i Ciarán oraz Noel Duggan opowiadają o historii zespołu i swoich wspomnieniach – wydane to z klasą, bez nadmiernej ilości zbędnych dodatków i świecidełek. Muzyka ma przecież bronić się sama.

Ta zaś jest niby doskonale znana, ale przecież nie każdy śledził karierę zespołu bardzo wnikliwie. In A Lifetime to dobry pretekst, by nadrobić zaległości, choć powierzchownie. Materiał ułożony jest tu chronologicznie, co pozwala prześledzić rozwój przemiany, jakim Clannad się poddawał przez dziesięciolecia. Zaczynamy więc naturalnie od czasów, gdy młodzi muzycy opierali się przede wszystkim na tradycyjnym języku gaelickim, a ich piosenki korzystały z akustycznego, typowego dla irlandzkiej muzyki instrumentarium. W tych pierwszych kompozycjach unosi się zatem klimat rodzinnego muzykowania, bezpretensjonalnego, opartego głównie na rodzimych tradycjach – i w formie, i w treści. Przyznam, że najbardziej lubię ten właśnie, mniej znany okres działalności Clannad i do trzech pierwszych płyt wracam najczęściej. Sam wybrałbym trochę inny zestaw, ale to już subiektywne odczucie. W końcu każdy fan ma swoje ulubione kawałki.

Nie mogło zbraknąć na tej antologii oczywiście utworów, które zadecydowały o wielkiej popularności zespołu. Temat przewodni z filmu Harry’s Game otworzył Clannad drogę na brytyjskie listy przebojów i światowej kariery. Zaśpiewany razem z Bono In A Lifetime ugruntował tę pozycję. Kto zaś wychował się na kilku sezonach Robina z Sherwood, jednym z najlepszych seriali fantasy wszech czasów, z pewnością pamięta wspaniałą ścieżkę dźwiękową (nagrodzoną zresztą nagrodą brytyjskiego przemysłu filmowego i telewizyjnego BAFTA), z motywem przewodnim na czele. Aż żal, że udało się w tej antologii zawrzeć tylko wyimek tych niezwykłych, magicznych dźwięków. I jeśli przyszłe pokolenia będą pamiętały Clannad, to myślę, że właśnie za sprawą płyty Legend.

Dalsza część kariery zespołu to wdzięczne lawirowanie pomiędzy autentycznymi, celtyckimi tematami, a popową estetyką, syntezatorowymi pejzażami, gdzieś z pogranicza muzyki new age (w tej enigmatycznej kategorii zespół otrzymał zresztą nagrodę Grammy w 1999 roku za album Landmarks) i ilustracyjnej. Zwykle to także doskonała, wokalna robota Moyan, wspartej przez męskie głosy i bogate harmomie. Drugie CD przynosi nam dźwięki, które nie zawsze wzorowo zniosły próbę czasu, ale jednak nadal są atrakcyjne. Wciąż jednak da się wyłuskać z tego zestawu prawdziwe perły, jak kojące A Dream In The Night (The Angel & The Soldier Boy), nostalgiczne Hourglass i Na Lethe Bhi. A tam gdzie zespół zbliża się najmocniej do muzyki źródeł (Croi Cróga czy A Mhuirnin Ó), wypada najbardziej przekonująco.

Całość wieńczą dwie nowe kompozycje – A Celtic Dream i Who Knows (where the time goes). Pierwsza to popowa ballada, w której tradycyjne instrumenty dodają folkowej, celtyckiej pasji. Druga, przywołuje mglistą, tajemniczą aurę, w której tak często zespół nas zanurzał. Ładne, choć nie sięga wyżyn najlepszych dokonań, ale fanom z pewnością przypadną do gustu.

Nie wszystko w twórczości Clannad robi takie wrażenie jak w czasach, gdy powstawało. Przyczyna jest jednak prosta – gdy nieliczne zespoły przed dekadami przecierały dopiero szlaki w łączeniu folkowych inspiracji z muzyką popularną, podobnych wykonawców w mainstreamie było niewiele. Mistrzowie pozostawili drogowskazy, a uczniowie poszli za tymi wskazówkami, docierając czasem dalej, odsłaniając jeszcze ciekawsze rejony. Jedno jest jednak pewne – wciąż ta muzyka niesie z sobą kojącą moc. Trudno także pomylić Clannad z innym zespołem. Wystarczy kilka dźwięków, by otworzyć wrota do innego świata. Zespół od zarania swych dziejów szedł własną drogą, tworząc charakterystyczne brzmienie. Nie ma w ich kompozycjach zgiełku, chaosu, nadmiaru, niepotrzebnych dodatków.

Na niespokojne czasy, w których przyszło nam żyć, muzyka Irlandczyków jest jak znalazł. Czy jest w niej magia? Tak, jej szczypta wciąż się tli pośród tych dźwięków. Przed tysiącami przyszłych fanów wciąż stoją otworem przestrzenie do odkrycia i oczarowania. Kompilacja In A Lifetime doskonale nadaje się na zachętę.

ocena: 8/10

Oficjalna strona zespołu na Facebooku

(Visited 14 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , .