Closterkeller – „reScarlet” (2015)

Remastering, reedycja, remixy to pojęcia często pojawiające się w muzycznym świecie i nikomu nie są obce. Ale nie zawsze działają na korzyść muzyki. Tym bardziej, jeśli zespół z dość dużym bagażem muzycznych doświadczeń postanawia nagrać swój materiał od nowa po nastu latach albo go ulepszyć. Szczególnie, gdy dana płyta jest jedną z lepszych. Dlatego z lekkim niepokojem, ale też ciekawością i niecierpliwością wyczekiwałam jubileuszowego closterkellerowego boxu reScarlet.

Świętując 20-lecie albumu Scarlet fani dostają w prezencie od Closterkeller aż dwupłytową edycję tego albumu. Osobiście ujęło mnie już samo wydanie, pudełko, oprawa graficzna. Podoba mi się patent z wyciętym kształtem serca w kartonowym pudełku, gdzie po włożeniu książeczki mamy „rescarletową” wersję grafiki, a po jej wciągnięciu w „okienku” widać jej pierwotną wersję z 1995r. z wewnętrznej strony opakowania. Takie małe szczegóły, a naprawdę cieszą. Ale przede wszystkim świadczy to o profesjonalnym podejściu zespołu do sprawy, tym, że dbają o każdy detal, aby ich fani byli zadowoleni. Fakt faktem, lepiej wygląda stare scarletowe serce w porównaniu do nowego tworu, jednak to już kwestia gustu.
Na dwie części została podzielona także książeczka. W jednej znajdują się teksty utworów, a w drugiej kilka stron zdjęć z koncertu zarejestrowanego na drugiej płycie z boxu. Pomysł fajny, ale chyba wolałabym obejrzeć więcej zdjęć zespołu z okresu 95r., niż koncertowe ujęcia. Głównie ze względu na to, że fotorelacje z występu na Summer Fall Festival pojawiały się w ilości dużej w Internecie. Niemniej, ciekawa pamiątka dla osób, które były na tym koncercie.

Czas teraz przejść do części najważniejszej, czyli muzycznej całego wydawnictwa. Pierwsza CD to Scarlet w zremasterowanej wersji. I mogę odetchnąć ze spokojem. Zmiany są naprawdę… kosmetyczne. Muzyka nabrała trochę więcej głębi, a bas w niektórych utworach został nieznacznie podbity. Ale żaden z utworów nie zatracił swojego pierwotnego klimatu. Tak naprawdę nie ma się tutaj nad czym rozwodzić, bo tej wersji nie słucha się gorzej niż pierwotnej z 1995r. . Kolejny szczegół jest taki, że nazwa utworu    (z biciem serca) zmieniła się na… bardziej nowoczesną: <3. A na sam koniec dostajemy bonus w postaci Tak Się Boję Bólu, ale w wersji przedmixowej. Można sobie wychwycić różnice jakiej metamorfozie ulegają utwory w procesie masteringu.

Zaś druga płyta to reScarlet, czyli, jak już pisałam, zapis koncertu z okazji 20-lecia wydania Scarlet podczas Summer Fall Festival. Najważniejsze, co można napisać, to to, że zespół jest konsekwentny. Nagrywając live, przez cały krążek słychać, że jest to w 100% nagranie na żywo, a nie część dogrywana w studiu. Nawet w Dla Jej Siostry, gdzie Anja na koncercie w Bydgoszczy przyznała się, że nagrywała na nowo krótki fragment, w którym na żywo pomyliła tekst, jest to praktycznie niesłyszalne (przynajmniej dla mojego ucha). Jeżeli ktoś (tak jak i ja) nie miał okazji zobaczyć tego szczególnego występu w Płocku z zaproszonymi gośćmi, to ma możliwość chociaż usłyszenia jak to wszystko brzmiało. A jest kilka utworów, które na trasie klubowej już nie mogły zostać odegrane tak samo. Tak Się Boję Bólu w zdecydowanie cięższej i bardziej metalowej, aniżeli gotyckiej wersji. Aczkolwiek trzeba przyznać, że ogólnie ta płyta na żywo wydaje się potężniejsza. Z kolei Scarlett nabiera orientalnego charakteru dzięki Jahiarowi Iraniemu – jego wokalizom i instrumentowi zwanemu santurem. Ciekawie wypadają też chórki Patrycji Grabarczyk, zgrywające się idealnie z doniosłym wokalem Anji, zarówno tutaj, jak i w końcowym Chat czy Phantom. W tym ostatnim kolejny gość nadaje nowego brzmienia – Tomasz „Kasprol” Kasprzyk ze swoimi skrzypcami (również solowy motyw skrzypiec w A Ona, Ona). Poza tym na nagraniach nie zabrakło na szczęście krótkich opowiastek wokalistki pomiędzy utworami, które są zawsze jedną z niezbędnych części closterowych koncertów.

Nie potrafię i po części nie byłoby sprawiedliwe oceniać tutaj reScarlet jako materiału zupełnie nowego. Zespół naprawdę się postarał i myślę, że każdy zagorzały fan Closterkeller powinien mieć ten box na swojej półce, bo warto. Nawet dla tych, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z ich muzyką jest okazja, aby nabyć Scarlet, które już trudno było gdziekolwiek dostać (wiem, bo sama szukałam długo). Ale za sposób wydania, zawartość i dbałość o każdy najmniejszy detal…

Ocena: 8/10

Marta (Kometa)
Latest posts by Marta (Kometa) (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , .