Cruentus – „Every Tomorrow” (2018)

Cruentus to szczeciński zespół, który na krążku Every Tomorrow prezentuje nowoczesne podejście do metalowej materii. Nowoczesne, choć niekoniecznie nowatorskie, bo oczywiście podobne połączenia świdrujących riffów, rwanych temp i industrialno/elektronicznych wtrętów każdy fan ciężkich brzmień miał okazję słuchać w różnych odsłonach. Ale nie oznacza to, że płyta Cruentusa nie jest warta uwagi – bo przecież znane motywy można wykorzystywać w sprawny sposób, a Every Tomorrow jest na to dowodem. Biorąc pod uwagę fakt, że zespół założony został w 1999 roku, a pierwszą pełnowymiarową płytę wypuścił w 2003 roku, to wypada stwierdzić, że szczecinianie zachowali witalność i energię. Oczywiście przeobrażenia stylistyczne, jakim kapela się poddała przez ten czas nie wszystkim muszą odpowiadać, ale przecież ważne, czy efekt finalny aktualnych działań artystycznych się broni.

Nawiązania do ikon stylu, jak Fear Factory czy Meshuggah (Cruentus sam zresztą wymienia te zespoły jako inspiracje) są tutaj wyraźne, ale też nie na tyle nachalne, by raziły. Przynajmniej mnie wybór podobnej stylistyki nie odrzuca, ale też nie słucham zespołów z podobnych kręgów inspiracji namiętnie i często, więc może nie zdążyłem się zrazić i znudzić. Ważne też, czy z konfrontacji z daną muzyczną wizją wychodzi się z tarczą, czy na tarczy, a kapela czuje się w podobnej stylistyce dość swobodnie i nie popełnia żadnej gafy. Nie brak na płycie ciekawych, mocnych riffów, pewnego nerwu, integrujących zabaw z tempami (singlowy Shutter) i industrialnych, niepokojących smaczków.

Zespół pamięta jednak, że po intensywnych zabawach z hałasem, warto też pozwolić sobie na chwilę ciszy. Oczywiście mocne i precyzyjne uderzenie dźwięków jest na Every Tomorrow dominujące, ale czasem towarzyszy mu dźwiękowe rozmarzenie a’la Deftones (jak w Micro Vibrations), innym razem usłyszymy klimatyczne gitary i kobiecy, czysty wokal, jak w kawałku Saturn, w którym usłyszymy głos Mai Lasoty, żony Jakuba, muzyka kapeli. Co ważne, te poszukiwania nie wyprowadzają szczecinian na manowce – serwowane smaczki dobrze pasują do riffów i wizji całości.

Elektronika wykorzystana jest na płycie w interesujący sposób, a nie jako bajer i dodatek, który nic nie wnosi do tematu. Klawisze i różne elektroniczne sztuczki  tej muzyce oddechu i posmaku rodem z cyberpunkowego sci-fi, naturalnie łącząc się z precyzyjną pracą sekcji i gitarowymi atakami. Wokale Marcina Galickiego także są urozmaicone: czasem agresywne, bliskie krzyku (pojawia się nawet growling w deathcore’owym momencie Incorporation), ale też przetworzone w ciekawy sposób (One Pattern) lub skandowane.

Produkcja na płycie jest klarowna, wyrazista, ukazująca paletę niuansów – nie ma tu miejsca na amatorszczyznę. Chociaż materiał zawarty na Every Tomorrow jest owocem kilku ostatnich lat i sesji nagraniowych rozciągniętych w czasie, brzmi bardzo spójnie. Cruentus miał jakiś zamysł i go po prostu zrealizował. Rzetelna wypowiedź w temacie, podejmowanym zresztą przez wielu innych wykonawców. Na pewno warto sprawdzić.

ocena: 7,5/10

Oficjalna strona zespołu na Facebooku

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , .