Debiutanckie wydawnictwo kapeli/projektu Drabataturk to dowód na to, że w metalu nie ma granic. Pochodzący z Rosji (według Metal Archives) grający black metal na skandynawską modłę, wydawany przez niemiecką wytwórnię, z tekstami w języku… goblińskim. Tak, goblińskim! Bo płyta zatytułowana Drabataturk to nic innego jak koncept album z historią rozgrywającą się w mrocznej krainie fantasy, zamieszkanej przez szkaradne istoty, które kłaniają się raczej ciemnej stronie mocy. Nic oczywiście nie zrozumiecie z charczącego dialektu krainy Mork-K, choć teksty znalazły się dla żartu w książeczce. Można jednak trochę wywnioskować dzięki angielskim tytułom i zabawnym, komiksowym obrazkom towarzyszącym oprawie graficznej. Cóż, wystarczy uruchomić wyobraźnię, by ożywić ten never-never land. Mapa krainy – jak na solidne fantasy przystało – również została załączona.
Zgodzę się, że trzeba podejść do tematu z odrobiną dystansu. Kto traktuje metal nazbyt poważnie, może nie kupić tego typu konwencji. Uspokajam jednak tych wszystkich, którzy boją się, że za żartem nie kryje się za wiele uczciwego grania – Drabataturk wie jak się to robi! Udaje się muzykom (muzykowi?) we frapujący sposób zmieszać melodyjne i wściekłe elementy, tworząc solidną black metalową muzykę środka w starym stylu, gdzieś na styku pierwszej i drugiej fali, z całym jej dobrodziejstwem.
Są na tym albumie niemal wszystkie składowe elementy, jakie tworzyły wczesną skandynawską scenę lat 90. – proste, punkowe rytmy (Goblin’s Procession czy przebojowy Goblin’s Dance), ale i trochę blastów i większej dawki jadu oraz rozpasania (To the Altar). Do tego w tych brudnych, goblińskich tańcach odzywają się skryte w tle, ale klimatyczne klawisze, dodające symfonicznego posmaku i przestrzeni (Hunting czy Throne). Od czasu do czasu pobrzmiewa nastrojowo akustyczna gitara (Goblin’s War: Prologue) – fragment Throw Uk-Kuzluk Forest skojarzył mi się nawet z pierwszymi płytami Opeth. A żeby było mało, to jest tu i ździebko elektroniki (The Spell) i ambientowy epilog w postaci Black Valley. Słychać na Drabataturk także coś na podobieństwo dęciaków (Goblin’s War: Prologue), niemal jak u legendarnych Master’s Hammer. Ciekawie to wszystko zaaranżowane i wyprodukowane czytelnie, choć ze szczerą dawką brudu, dzikości i nonszalancji.
Czasem warto spuścić nieco z tonu i pozwolić sobie na odrobinę zabawy. Enigmatyczny Drabataturk (nie wiem nawet ilu muzyków go tworzy – może to być i jednoosobowy projekt) to fajna odskocznia. Trudno wyrokować, czy sam pomysł wystarczy na kolejne wydawnictwa, ale debiutancki album to bardzo udana żonglerka znanymi, klasycznymi black metalowymi motywami w nie nazbyt mocnym wydaniu, z odrobiną różnych domieszek. Ja, wędrując po krainach Mork-K, bawiłem się przednio.
ocena: 8/10
Pesttanz Klangschmiede na Facebooku
Oficjalna strona na Facebooku
Drabataturk na Bandcanp
- Hypnosaur – „Undead Invaders Born to Die in a Maze” (2024) - 12 kwietnia 2024
- Formacja SOULDRONE prezentuje debiutancką EP - 12 kwietnia 2024
- Temple Of Katharsis – „Macabre Ritual” (2023) - 30 marca 2024
Tagi: 2020, bands from Russia, black metal, Drabataturk, Epic Metal, Epic Symphonic Black Metal, fantasy, Folk Black Metal, goblins, gobliny, Heavy Metal, Pagan Black Metal, Pesttanz Klangschmiede, recenzja, review, rosyjskie kapele, underground musi.