Dusk – „Satan’s Laws” (2016)

Czarna okładka z czarnym logiem i czarnym diabołem. Mój zmysł detektywa już od początku podpowiadał mi, że to będzie black metal. Tym razem jednak, w przeciwieństwie do zwyczajowych omyłek, miałem rację. Dusk to już całkiem zasłużony projekt z całkiem dużym dorobkiem, pochodzący z Węgier. Czy bracia do szabli i szklanki też potrafią w blek metul? Zaraz się dowiesz, ale najpierw garść informacji.

Satan’s Laws zostało wydane w tym roku przez Possession Productions. W sumie można uznać tę płytę za kolejny pełnoprawny długograj, choć tak naprawdę płyta jest kompilacją nagranych wcześniej a nigdy nie wydanych EPki oraz dwóch kawałków. Razem daje to sześć utworów trwających niecałe czterdzieści minut.

Na początku zamierzałem w tej recenzji głównie grymasić. Najpierw na zbytnią prostotę kompozycji, która składa się głównie z powtarzania przez sześć albo siedem minut dwóch motywów na krzyż. Potem na monotonię grania, gdzie gitary to albo piłowanie tremolo albo jakiś akord a perkusja składa się z blastów i braku blastów. Wokal także mi się nie spodobał. Jest nieczytelny, brzmi bardzo wymuszenie i irytująco. No i brzmienie rodem z obijania babcinych słoików w piwnicy z podstawionym mikrofonem-zabaweczką z Tesco. Perka jest głucha jak odgłos styczności żelazka i głowy Paris Hilton, gitary brzmią też słabo, ale z drugiej strony klimatycznie lodowato a bas generalnie wziął sobie wolne.

Narzekania te jednak nie biorą pod uwagę najważniejszej składniowej Satan’s Laws: atmosfery, jaką Shadow (twórca) nam serwuje. A atmosfera jest tu gęsta, zimna i trująca. Pierwsze cztery strzały pochodzące z wspomnianej-niewydanej EPki są bardzo, ale to bardzo mroczne. Poczynając od służącego za intro I Invoke The Dark Powers do ostatniego z tej części Just A Shadow, wszystkie utwory razem tworzą klimat zakazanych rytuałów. Dark ambientowe intro wiedzie do zadziwiająco melodycznych riffów które wręcz ociekają lepką czernią. Ciemność, mrok, pierwiastek tajemnicy i okruch zakazanego owocu, tak brzmią te dźwięki. Prawdę mówiąc lepiej Dusk odebrałem jako ambient niż black metal.  Bo jako black metal nudzi, a jako ambient wciąga w trans rytualnych obrządków. Szczególnie ostatnia część tego aktu, Just A Shadow godna jest pochwalenia. Zawiera wyjątkowo dobre melodie i gęsty klimat.

Pozostałe dwa utwory to cover Burzumowego Moti Ragnarokum, o którym wolałbym się nie wypowiadać z powodu braku znajomości i sympatii do muzyki Varga, oraz Whisper From The Abyss. Oba różnią się produkcją od poprzednich, w końcu nagrane zostały w zupełnie innym czasie i okolicznościach. Różnią się na lepsze. Moti Ragnarokum brzmi bardzo dobrze jak na muzykę tego typu. Gitary są wręcz lodowato zimne a perkusja brzmi jak zderzające się kawały lodu. Duch Skandynawii jest w tym utworze wyjątkowo silny. W Whispher From The Abyss zresztą też, niemniej na innej płaszczyźnie. Podobno Norwegia ma największy odsetek samobójców na całym świecie. Taki właśnie ładunek emocjonalny zawiera ostatni utwór Dusk. To granie depresyjne w bardzo wysokiej formie. Nostalgiczne, zimne, przesycone beznadzieją, zawiewające miernotą niczym halny. Jest to także najlepszy utwór na całej płycie. Wbrew pierwszym wrażeniom, bardzo dobrej płycie.

Widzicie, recenzenckie, dziatki, niech Satan’s Laws posłuży wam za przykład dlaczego należy odsłuchiwać materiały wielokrotnie. Gdybym poprzestał na pierwszym odsłuchu, dałbym maksymalnie czwóreczkę. A Dusk zasługuje na dużo więcej.

Ocena: 8,5/10

Kapitan Bajeczny
Latest posts by Kapitan Bajeczny (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , .