Esben and the Witch – „Older Terrors” (2016)

Nie oczekiwałem od tria z Brighton, że nagrają kolejne Wash the Sins Not Only the Face. Tym bardziej, że już na poprzednim A New Nature widać było, że wcale nie są tym zainteresowani. To pewnie nawet i lepiej, że szukają w nieco innych rejonach, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że przy Older Terrors odrobinę się w tych poszukiwaniach zagubili. Czekałem na ten album, a widząc, że będzie się składał z czterech rozbudowanych kompozycji, wiedziałem mniej więcej, czego się spodziewać. Będzie eksperymentalnie, pomyślałem. No i jest. Przynajmniej poniekąd, bo Older Terrors to taki dziwny krążek, który po równi oczarowuje, co rozczarowuje.

Przede wszystkim mamy do czynienia z albumem gdzie czołową rolę pełni wokal. Jeśli przypada Wam do gustu charakterystyczny, wysoki głos Rachel Davies, to szansa, że ten materiał Was przekona znacząco rośnie. W poprzednich dokonaniach brytyjskiego tria drobna liderka pełniła również ważną funkcje, jednak tutaj jej głos jest jeszcze bardziej wyeksponowany. Co nie znaczy, że kompozycje są łatwo przystępne czy chwytliwe, oj nie. Dalej jest mrocznie, ponuro, lekko tajemniczo, a miejscami post-punkowo brudno i surowo.

Wszystkie kompozycje na Older Terrors są zbudowane według podobnego schematu. Najpierw jest spokojnie, oszczędnie i transowo, z pełnym smutku wokalem Rachel. Gdzieś w okolicach połowy utworu następuje mocne uderzenie przybrudzonych, ale nieco cofniętych w mixie gitar i rozpędzającej się sekcji rytmicznej. Potem zaś wszystko dąży do kulminacji: ściany dźwiękowego chaosu w The Wolf’s Sun, gdzie mocno czuć ducha Swans, czy pełnego emocji, skandowanego wokalu w Sylvan. Odrobinę inaczej wygląda ostatni The Reverist – bo tu po prostu żadne przyspieszenie nie następuje. Ta smutna kołysanka w pewnym momencie nabiera apokaliptycznego ciężaru, nadal trzymając jednak powolne tempo, a całość wieńczy przejmujący wokal Rachel. I chociaż jest to być może najbardziej monotonny utwór na płycie, to chyba też najbardziej zaskakujący i nacechowany potężnym ładunkiem emocjonalnym.

Esben and the Witch zawsze tworzyli muzykę, która brzmiała jak soundtrack do oryginalnych wersji baśni braci Grimm (choć inspiracją dla nazwy zespołu, były duńskie bajki, gdzie gwałty i dekapitacje również są na porządku dziennym). Na Older Terrors opowieść dalej jest mroczna i klimatyczna, ale już tak nie zaskakuje, a czasem słuchaczowi zdarza się przysnąć. Miejscami jest prawdziwie czarująco, ale są też fragmenty, kiedy czujemy, że tę historię już gdzieś słyszeliśmy. Dla mnie Older Terrors nadal się broni, jako pociągający album, ale cóż, ja mam słabość do Rachel. Inni mogą być mniej oczarowani, bo można jednak było oczekiwać troszkę więcej.

Ocena: 7,5/10

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , .