Exegutor – „Embassy of Hell” (2015)

Exegutor polubiłem jeszcze zanim przesłuchałem Embassy of Hell. I nie chodzi o to, że znałem ich dorobek, wręcz przeciwnie. Nieświadom zupełnie niczego o tej białoruskiej formacji zacząłem od standardowego researchu. Oto, co podpowiedział mi w tej materii Wujek Gugiel. Zaiste, dobrze jest zacząć od rozbawienia recenzenta.

Wydany w roku poprzednim przez kolaborację Satanath Records i More Hate Productions krążek jest drugim pełnoprawnym długograjem w karierze Exegutora. Zawiera trzynaście utworów, pół godziny muzy i granie w stylu staroszkolno-grindcore’owym, a czasami nawet deathgrindowym.

Embassy of Hell to jedna z tych płyt, które już słyszałeś. Jest całkiem przyjemna do puszczenia sobie „przy okazji”, gdy nie wymagasz od muzyki dużo więcej jak sam fakt grania. Bo gdy zaczniesz tego naprawdę słuchać, bardzo szybko zorientujesz się, że nic nowego ani ciekawego tu nie ma. No, może poza pierwszą grindcore’ową wersją Venomowskiego Black Metal, jaką usłyszałem, dodatkowo bardzo klawą. Poza tym doświadczycie grania w większości punkowego, czasami ubarwionego bardziej deathmetalowymi klimatami. Porównując do bardziej znanych zespołów: Extreme Noise Terror z elementami Napalm Death za czasów Harmony Corruption. Zahaczymy też o klimat bardziej goregrindowy, choć jest to raczej odległe pokrewieństwo. Mowa tu o Pantheon, z całkiem przyjemnym perkusyjnym intrem. Z lepszych kawałków mogę wspomnieć też Buy Made In Belarus, uberpunkowego Beerdrinker, podchodzący pod hardcore punk Pyro is not a Crime, Ne Maucy i najbardziej na całej płycie deathgrindowy Robotization of the Minds. Granie to przyjemne i swojskie, acz, jak już wspomniałem, wtórne i oklepane. Do tego czasem trafi się potknięcie, Savage Circus na to przykładem. No i prędkość płyty: według mnie to największa wada. Embassy of Hell jest po prostu zbyt ślamazarne jak na takie gatunki. Czy to Ne Maucy, czy Por Comandante Chavez, czy w sumie którykolwiek inny kawałek, każdy jeden potrzebuje dodatkowych 30 BPMów na liczniku. W tym tempie pod koniec płyty może nie odczuwa się znużenia, ale na pewno coś podchodzącego pod te uczucie.

Technicznie chłopaki grają sprawnie, choć prawdę mówiąc to dużo do wykazania się nie mają. Muzycy zasuwają odpowiednio do klimatów, perkusista od czasu do czasu jest w stanie załomotać konkretniej a wokalista stara się wyciągać świniaki, choć wychodzi mu to raczej średnio. Brzmienie gitar mogłoby być lepsze, a już na pewno dużo bardziej mięsiste. A także niższe, chyba, że Exegutor specjalnie gra dość wysoko, w co wątpię. Ale nie ma tego złego, przynajmniej bas jest przyjemnie słyszalny. Natomiast jestem w kropce jeżeli chodzi o kwestię layoutu. Jest w całości utrzymany w klimacie okładki. Popatrz na nią i stwierdź, czy ci się podoba, a do reszty oprawy wizualnej będziesz miał to samo odczucie.

Exegutora może nie zapamiętam jakoś specjalnie, ale na pewno nie będę żałował tych dwóch kwadransów, które mi zabrał. Może kiedyś odpalę ich sobie podczas sprzątania domostwa czy czegokolwiek innego, jako podkład sprawdzi się ładnie. Jako główne danie pozostawia raczej niedosyt.

Ocena: 6,5/10

Kapitan Bajeczny
Latest posts by Kapitan Bajeczny (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , .