Goatblood – „Veneration of Armageddon” (2016)

Gdy Reverend Slayer i Satanic Death Vulva nagrywali drugi album Goatblood ewidentnie kierowali się maksymą, według której najczęściej tworzone są hollywoodzkie sequele filmów. Wydany ledwie rok po premierze ich debiutanckiego krążka Veneration of Armageddon wydaje się tworzony wedle zasady „więcej, mocniej, bardziej”, i chociaż z tych punktów zespół wywiązał się wręcz wzorowo, to nie bez powodu nie widzicie tutaj przymiotnika „lepiej”.

W telegraficznym skrócie nazwałbym ten krążek jedną wielką powtórką z rozrywki. Zaczyna się wprawdzie od ładnego i zaskakująco łagodnego instrumentalnego intra w postaci Joseph’s Brain, później jednak kapela prezentuje dokładną kopię tego, co stanowiło trzon Adoration of Blasphemy and War – brutalną aczkolwiek niepozbawioną melodii jazdę bez trzymanki ponownie okraszoną lirykami uparcie łączacymi chrześcijańskie świętości z upokarzającymi je formami seksualnych uniesień. Równie uparcie powraca również temat fistingu, tym razem jednak wplątując nawet postać Jezusa. Cóż, chyba nie chcę wiedzieć, co dzieje się w domach tych Panów.

Z zalewu bliźniaczo podobnych i najczęściej dwuminutowych utworów (chociaż trafiają się nawet krótsze) ponownie da się wyłowić kilka takich, które na tym krótkim metrażu ewidentnie ucierpiały i zasługują na rozwinięcie ich w coś dłuższego. Niestety tym razem takich tytułów jest znacznie mniej – do tej kategorii zaliczyłbym jedynie Last Siege of Jerusalem, Serpent of Nod oraz Anorexic Goatchick. Odrobinę urozmaicenia wprowadzają dwa instrumentale w postaci wspomnianego już intra oraz stanowiącego outro Magda’s Blood, ponadto zespół postanowił ucieleśnić swoje zezwierzęcenie poprzez wplecenie odgłosów wydawanych przez barana/kozę w Lamb Hymen Virgin Booster i wymienionym wcześniej Anorexic Goatchick. To by było na tyle, jeśli o innowacje na drugim albumie Goatblood chodzi.

Podobna zawartość w przypadku tego zespołu oznacza podobne wrażenia – muszę więc otwarcie przyznać, że tak samo jak w przypadku debiutu Niemców, tak i Veneration of Armageddon ma swój specyficzny urok i słucha się go całkiem dobrze. Momentami delikatnie przeszkadzał mi jedynie fakt zlewania się zdehumanizowanych wokali Satanic Death Vulvy z całym instrumentarium używanym przez duet. Nie jest to jednak mankament znacząco utrudniający odbiór całości – w końcu nawet gdy ten demoniczny growl jest słyszalny, to nie idzie z niego wychwycić ani słowa.

Fanom brutalnego death metalu z lekkimi blackowymi naleciałościami drugi długograj Goatblood na pewno się spodoba – możecie sobie śmiało dodać do oceny przynajmniej pół oczka, a jeśli dodatkowo słyszeliście ich debiut, to doskonale wiecie czego się spodziewać. Ci z Was, którzy wolą bardziej techniczne oblicze śmierćmetalu mogą sobie ten krążek bez żalu odpuścić. To zdecydowanie nie jest muzyka dla każdego.

 

Ocena: 6/10

Goatblood na Facebooku

Łukasz W.
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , .