Hellvoid – „Eyes Of The Lucifer” (2017)

Hellvoid to kolejny trójmiejski zespół, który wydaje swój materiał w tym roku. Najnowsza EP-ka została zatytułowana Eyes Of The Lucifer. Na ładnie wydanej płycie znalazło się 8 kompozycji wpisanych w stylistykę stoner/doom metalu. Tak bynajmniej zespół zachęca potencjalnego słuchacza do posłuchania tego, co ma do zaoferowania.

Przyznam szczerze, że strasznie mi się spodobała nazwa zespołu. Idealnie wpisuje się w specyficzną i „duszną” stylistykę gatunku. Słynny od jakiegoś czasu generator nazw stoner rockowych, zapewne był użyty. Jednak nie wątpię w kreatywność samych muzyków, bo ta jest przecież rzeczą najważniejszą.
Kiedy włożyłem cd w napęd, zaczęło rozbrzmiewać Intro, które jak miewam ma wprowadzać słuchacza w stan odjazdu. Niestety po wysłuchaniu prawie 3 minut, stwierdziłem, że jest to stanowczo za dużo.

Właściwie EP-ka zaczyna się od Earth & Cosmosis, który jest typową, metalową kompozycją. Daleko riffom z tego numeru do stoner/doom metalowych patentów. Ktoś inny spojrzy na tego typu granie inaczej, jednak ja, jako ortodoksyjny fan tego nurtu, nie dostrzegam podobieństw. Nie brzmi to źle, bo pochwalam produkcję, jednak inaczej widzę to z perspektywy słuchacza, niż jak jest napisane w ogólnych informacjach o zespole.

Przechodzimy dalej Doomsday i Voidborn. Jest nisko, jest ciężko, jest bardzo metalowo. Wokalista Mateo wypluwa kolejne wersy tekstów, rycząc w takt sunących powoli riffów. W środkowej części Doomsday słychać ciekawie grające gitarki i od razu robi się milej człowiekowi. Ten drugi, to z kolei taki metalowy walczyk, który buja się i buja. Po raz kolejny pochwalę produkcję, bo dźwięk jest mięsisty i najzwyczajniej w świecie dobrze się tego słucha.

Jednak najjaśniejszym punktem tego materiału jest Black Sky. Kapitalny numer, którego nie powstydziłby się sam Pepper Keenan z legendarnego Corrosion Of Conformity. Słychać w tym kawałku klimaty Nowego Orleanu, czyli ciężko i bardzo piaszczyście. Jak dla mnie, w tym momencie Eyes Of The Lucifer mogłoby się zakończyć. Dalej natomiast dostajemy utwory, które są bo są, moim zdaniem. Nie krytykuję ich z niczego, jednak kompozycyjnie wpadają jednym uchem – a wypadają drugim. Nawet ostatniemu Superhaze brakuje tego „czegoś”, mimo że ma bardzo „kąsający” początek.

Podsumowując, nie jest źle, ale mogłoby być lepiej. Jednak uważam, że na tle innych płyt, które wyszły w tym roku (lub mają wyjść), będzie bardzo ciężko przebić się kapeli do czołówki. Ocenę pozostawiam pośrodku i czekam na następne nagrania. Być może Hellvoid dopracuje swoją muzykę i będzie lepiej.

Ocena 6/10

Rafał Morsztyn
Latest posts by Rafał Morsztyn (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , .