Karierę Pana Ihsahna śledzę nieprzerwanie od roku 1993, kiedy to jako wyrośnięty już nastolatek włożyłem do magnetofonu pachnącą wtedy nowością płytę In the Nightside Eclipse. I choć od tamtego pamiętnego popołudnia wody w Wiśle upłynęło sporo, a moje gusta muzyczne nieco rozeszły się względem kierunku, który obrał Ihsahn, to w dalszym ciągu ze zniecierpliwieniem oczekuję każdego nowego wydawnictwa Vegarda, a każdą jego nową płytę odsłuchuję z uwagą i namaszczeniem.
Trochę zaskoczyła mnie forma tego albumu, gdyż Ihsahn nigdy nie bawił się w krótsze formy EPkowe. A już zaskoczeniem totalnym był fakt, że dwa spośród pięciu utworów na płycie to covery Lenny’ego Kravitza (Rock and Roll is Dead) oraz Iron Maiden (Wrathchild). Z drugiej jednak strony cóż może zaskoczyć w twórczości tej ikony ostrego metalu, skoro wiadomo, że on zaskakuje i wytycza nowe ścieżki od zawsze?
Podobnie jak nie trzeba nikomu przedstawiać Ihsahna, tak i nie trzeba tłumaczyć co to jest Candleligh Records. Tak więc produkcja i edycja najnowszej EPki Norwega stoi oczywiście na najwyższym możliwym poziomie i próby przyczepienia się do czegokolwiek skazane są z góry na niepowodzenie. Płytę jak przystało na standardy czasów obecnych nabyć można na krążkach srebrnym i czarnym (choć tutaj mamy akurat do czynienia z czarnym przezroczystym).
A co w środku? Ogólny klimat trzech autorskich utworów nie odstaje od tego, co słyszeliśmy na poprzednich płytach. Z drugiej jednak strony po dokładniejszym wsłuchaniu się w Telemark da się wyłuskać naturalne ewolucyjne trendy, za którymi Ihsahn podąża przynajmniej od czasów The Adversary (choć tej płyty nie znam zbyt dobrze) a na pewno angL i After. Ze strony trzeciej, gdyż ten medal stron ma przynajmniej tyle) melodyką i zastosowanymi schematami Vegard skłania się bardziej w kierunku Arktisa niż Amr. I dobrze, gdyż co prawda nie znajdziemy na Telemarku utworów tak genialnych jak Mass Darkness, to jednak w ogólnym odbiorze album z roku 2016 podoba mi się bardziej niż ten z 2018.
Jest więc ostrzej, gitary są bardziej kąśliwe, a partie perkusyjne niebezpiecznie opierają się o blasty. Brak też elektroniki, którą tak wyraźnie zaznaczona jest poprzednia płyta. Oczywiście równie czytelne co gitara i perkusja są partie instrumentów saksofonu, które jak zwykle zawdzięczamy niezrównanemu Jorgenowi Munkeby. Z drugiej strony któżby inny, jak w tym multiinstrumentaliście zakochał się nawet nasz rodzimy wizjoner metalu Nergal. Stridig, Nord i Telemark to równe utwory i choć każdy z nich ma delikatnie inny wydźwięk i podobną strukturę, to jednak inną melodykę i zróżnicowany klimat. I pomimo faktu, że na dzień dzisiejszy jedyną niewiadomą pozostaje utwór tytułowy (dwa pierwsze kawałki ujrzały już światło dzienne w formie przedpremierowych singli) to muszę powiedzieć, że Telemark nie zaskakuje.
Zaskakują natomiast dwa wspomniane wyżej covery. Co prawda utrzymane w klimacie utworów oryginalnych to jednak mocno zaznaczone manierą i konwencją forsowaną przez Ihsahna. Nie są one jednak ani lepsze od oryginałów, ani nie porywają ciekawą interpretacją. Ot, covery jak wiele innych.
Jaki jest więc Telemark? Na pewno dobry, choć nie powala. Na pewno przewidywalny w swojej nieprzewidywalności, choć zupełnie nowych trendów nie wyznacza. Telemark opowiada natomiast o rodzinnym rejonie Vegarda, a zapewniam Was, że jest tam pięknie. Czy warto więc zawracać nim sobie głowę? Oczywiście, bo to muzyka lotów najwyższych i pewnie nigdzie poza innymi dokonaniami Ihsahna czegoś takiego nie znajdziecie. A ponad wszystko tych dwudziestu pięciu minut słuchać można bez oznak znużenia przez długie godziny. Mnie ta sztuka udała się na przykład 20 (dwadzieścia!) razy z rzędu. Potem musiałem już wysiąść z pociągu.
Ihsahn na Fecebooku
Ihsahn na Bandcamp
Ihsahn w Encyklopedii Metalu
Ocena: 8,0/10,0
- Sombre Figures – “Streams of Decay” (2021) - 15 lutego 2022
- Nigrum Tenebris – “I am the Serpent” (2021) - 14 lutego 2022
- Ondfødt – “Norden” (2021) - 13 lutego 2022
Tagi: 2020, black metal, Candleligh Records, Emperor, ep, Ihsahn, Jørgen Munkeby, neo metal, Nord, norweski metal, nowość, post-metal, premiera, recenzja, Stridig, telemark, Vegard Sverre Tveitan.