Niewiele ponad rok temu byłem jednym z uczestników muzycznego wydarzenia o nazwie Dark Fest w Byczynie. W po-koncertowej relacji wspomniałem o zespole Infected Mind, który miał nie lada zadanie, bo jako pierwszy rozgrzewał publikę pierwszego dnia festiwalu. Moje hiper pozytywne wrażenia z koncertu tak bardzo wryły się w pamięć, że nie mogłem odmówić recenzji reedycji debiutanckiego wydawnictwa, jakim jest demówka Lost Existence.
Wznowienie ukazało się nakładem Thrashing Madness, zawiera siedem kompozycji, w tym intro oraz dwa instrumentalne kawałki (Crazy Horse oraz Terminator). Panowie łoją klasyczną mieszankę thrash i śmierć metalu, gdzie słyszę mocne wpływy dwóch polskich legend – Kata i Vader, oraz Sepultury z początkowych lat działalności. Całość naładowana jest dużą dawką młodzieńczej energii. Pierwszy kawałek dość mocno kojarzy mi się z kawałkiem Flag of Hate zespołu Kreator. Solówki w Morbid Obsessions nie powstydziłaby się żadna kapela z thrash metalowego topu. W większym ogóle na tej płycie nie brakuje gitarowych popisów. Instrumentalne kawałki zasługują na godne odnotowania pochwały, bo muszę przyznać, że kompozycje są na tyle zróżnicowane, że nie ma mowy tutaj o oklepanych patentach. Są zmiany tempa oraz świdrujące głowę słuchacza solówki.
Cała płyta dosłownie przelatuje i pomimo surowego brzmienia, słucha się jej kapitalnie. Old school pełną gębą! Bezsprzecznie odsłuch tego 30-minutowego wydawnictwa był swego rodzaju powrotem do przeszłości, kiedy to jakość nagrania była znacznie odmienna od panujących obecnie standardów.
Podsumowując, płytę polecam maniakom gatunku w wieku 30+, bowiem młodzi adepci mogą kręcić nosem i narzekać na brudne brzmienie. Ja lubię i posłucham jej jeszcze nie raz.
Ocena: 7/10
Tagi: death metal, Infected Mind, kat, Kreator, Lost Existence, recenzja, reedycja, reussue, review, Sepultura, thrash metal, Thrashing Madness, Vader.