Intimidating Mage – „Plainsman” (2018)

Wśród blackmetalowych projektów krącących się wokół morderstw, tortur, religii, szatana, miło czasem znaleźć coś o innej tematyce. Takim znaleziskiem jest amerykański Intimidating Mage, który wprawdzie momentami uderza w religię, ale przez większość czasu zajmuje się chociażby matką naturą, krzywdami wyrządzanymi jej przez ludzi oraz jej rychłą zemstą. A to wszystko w towarzystwie stojącej na całkiem niezłym poziomie muzyki.

Tytułowy Plainsman nie traci czasu i od pierwszych sekund atakuje słuchacza szybką i agresywną grą, taki stan rzeczy jednak nie trwa zbyt długo, gdyż po niecałych dwóch minutach następuje zmiana tempa. A potem kolejna, za nią jeszcze jedna – taki schemat pasuje do całego albumu, który mimo krótkiego czasu trwania (niecałe pół godziny) jest bardzo różnorodny. Bywa więc brutalnie (Transcendence (A Vision)), kiedy indziej jest bardziej melodyjnie (Indifference (A Memory)), na ogół jednak oba style są ze sobą w naturalny sposób zmieszane. Autorskie utwory Intimidating Mage są na ogół bardzo dobre i słucha się ich świetnie, chociaż od tej reguły jest tu jeden wyjątek, a mianowicie wspomniany już przeze mnie otwierający album numer tytułowy, który jest tak bardzo połamany i poszatkowany zmianami tempa, że sprawia wrażenie chaotycznego i przez to jest niezapamiętywalny – a szkoda, gdyż niektóre pomysły niewystarczająco w nim rozwinięte mogłyby być bazą kilku nowych utworów. Pozostała część krążka nie cierpi jednak na tę przypadłość, a jego koniec jest ukłonem w stronę fanów Bathory – cover Equimanthorn jest porządnie zagrany i na pewno przypadnie do gustu sympatykom kapeli Quorthona.

Przyznam jednak otwarcie, że obecność Equimanthorn na Plainsman może być tłumaczona jedynie chęcią sztucznego przedłużenia materiału, gdyż numer ten, choć oczywiście muzycznie wypada świetnie, kompletnie nie pasuje do pozostałej części albumu i burzy przygnębiającą atmosferę, jaką amerykański duet kreuje we wcześniejszych utworach. Nie do końca rozumiem również umiejscowienie The Last Song Of the Seraphim na trackliście – minutowa deklamacja Mage’a byłaby świetnym wstępem do albumu, jednak wciśnięcie jej między dwa agresywne utwory trochę burzy naturalny prąd, jakim Plainsman płynie.

Koniec końców debiutanckie wydawnictwo Intimidating Mage, choć nie jest pozbawione wad, okazuje się krążkiem wartym poświęcenia uwagi. Z niecierpliwością czekam na potwierdzający dobrą formę kapeli krążek numer dwa, Wam zaś gorąco radzę znaleźć te trzydzieści minut na zapoznanie się z Plainsman.

 

Ocena: 7.5/10

 

A tutaj Facebook zespołu

 

Łukasz W.
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , .