Ketha „#!%16.7” (2015)

Szkoła zaczęła się już jakiś czas temu, warto więc przypomnieć sobie kilka informacji z dziedziny fizyki.

Zaczynamy dzisiejszą lekcję.

Prędkość kosmiczna jest terminem określającym prędkość początkową, którą musi osiągnąć dany obiekt, aby wykorzystując energię kinetyczną mógł on pokonać grawitację wybranego ciała niebieskiego. Trzecia prędkość kosmiczna (VIII) dotyczy prędkość początkowej, która jest niezbędna do opuszczenia Układu Słonecznego. VIII przy starcie z powierzchni Ziemi w kierunku zgodnym z ruchem obiegowym wokół Słońca przyjmuje wartość 16,7 km/s.

 

Ketha ma już tę lekcję dawno za sobą – na nowym wydawnictwie zespół nawiązuje do trzeciej prędkości kosmicznej nie tylko tytułem czy czasem trwania EPki (przesłuchanie całości zajmie nam 17 min 10 s, co można zapisać jako 16 min 70 s), ale i klimatem podróży poza nasz układ planetarny, wprost w nieznaną ciemność.

Ketha to krakowska grupa muzyczna wykonująca mieszankę progresywnego i alternatywnego metalu z licznymi naleciałościami muzyki psychodelicznej i awangardowej.

Całość zaczyna się spokojnie. Pstryknięcie palcami i delikatny rytm Shhh dopiero po chwili uzupełniony jest
o psychodeliczne dźwięki tła. Jazgoczące gitary, piski sprzężeń i smaczki w postaci okrzyków, wspomnianych pstryknięć palcami czy wreszcie kosmicznych dźwięków odnalezionych w archiwach NASA (tak przynajmniej informuje wkładka do płyty, choć ja jestem w stanie uwierzyć, że muzycy sami odbyli podróż w kosmos – w końcu opowiadają o tym tak dobrze!) będą towarzyszyły nam już przez większość trwania albumu. Pierwszy utwór płynnie przechodzi w odliczanie z K-Boom i po chwili zapewnia nam dokładnie, to co zapowiada tytuł. Eksplozja energii świetnego groove uzupełniona o moc instrumentów dętych – jak to brzmi! Ka boom! Taka ilość wykrzykników jest naprawdę uzasadniona w przypadku tego kawałka. Jest to chyba pierwszy raz od czasów Milk Lizard autorstwa
The Dillinger Escape Plan, gdy dostajemy w metalu tak świetnie napisane ścieżki „dodatkowych instrumentów”.
Aż żal bierze, gdy pomyśli się o tym, że inni artyści decydują się głównie na użycie skrzypiec czy klawiszy, zostawiając dęciaki alternatywie i awangardzie do robienia hałasu i chaosu. Tutaj to instrumenty dęte grają pierwsze skrzypce, wzmacniają groove, dostarczają melodyki i zwiększają ciężar całości. Mówiąc o ciężarze warto też wspomnieć o wokalu Mr Tripa, który raz wybrzmiewając przepotężnym krzykiem, raz niskim głosem wybornie zapewnia energię oraz napięcie w spokojniejszych utworach. I choć może mógłby być bardziej czytelny i zrozumiały, to naprawdę mało można mu zarzucić.

Utwory płynnie przechodzą z jednego w drugi i wszystko brzmi naprawdę świetnie – mamy mocny klimat, mamy ponownie dęciaki w Monoceroids i The Sounderiad (posłuchajcie jak to buja!) aż dochodzimy do Mobius. Delikatne wyciszenie, motywy, które równie dobrze mogłaby znaleźć się na płycie jazzowej – to w tym momencie powinna skończyć się ta płyta. Czemu? Choć później mamy ciekawe momenty jak cały potencjał ilustracyjny
z Sloader czy Crink Crank uzupełniony o odgłosy z kokpitu czy psychodeliczne zaśpiewy, to późniejszym utworom wiele brakuje. Wolałbym już usłyszeć dłuższe wersje The Sounderiad czy K-Boom niż np. 3C 273, który brzmi jakby był zbudowany wyłącznie wokół solówki – która zresztą do mnie nie przemawia. Rozczarowuje też końcówka, która odstaje brzmieniowo od reszty EPki i pod koniec nagle się urywa pozostawiając wielki niedosyt.

Niejako wbrew tym wszystkim uwagom uważam, że EPka Kethy jest jedną z najlepszych rzeczy w metalu jaka wyszła w tym roku. Cieszy duża oryginalność muzyki i choć wybrzmiewają tu echa Kobonga, to zespół nie wpada
w kopiowanie, które niestety zaczyna być charakterystyczne dla zespołów posługujących się poszatkowanymi riffami i polirytmią. I niezmiernie się cieszę na wieść o tym, że zespół niedługo wraca do studia. Świetna płyta. Podróż poza nasz układ planetarny niezwykle udana.

I tak na koniec – na uwagę zasługuje też sama forma wydania płyty przez Instant Classic. Minimalistyczna okładka z trójkątnymi wycięciami, całość (od jewel case po samo CD z obydwu stron) skąpana w absolutnej czerni. Uzupełnia to klimat płyty i stanowi miłą odmianę po dość ubogim wydaniu 2nd Sight – poprzedniej płyty zespołu.

Ocena: 8/10

[Informacje o prędkości kosmicznej oraz trzeciej prędkości kosmicznej pochodzą z artykułu „Prędkość kosmiczna„ znajdującego się na Wikipedii pod adresem https://pl.wikipedia.org/wiki/Prędkość_kosmiczna]

Autorem jest Naird (Adrian).

Piotr
Latest posts by Piotr (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , .