Serbia jest bez wątpienia jednym z bardziej egzotycznych europejskich krajów. Jednoznaczne skojarzenia ma na jej temat chyba każdy, kto choć raz oglądał kultowy już dzisiaj film z nazwą tego kraju w tytule. Przyznam się, że do dziś jest to jeden z moich ulubionych filmów, dlatego za odsłuch krążka z tamtej części świata wziąłem się z ogromną ciekawością i nadzieją, że teraz film nie będzie już jedynym skojarzeniem.
Ljuska to solowy projekt Sifra Shraddha – Serba, który na Vessel of The Void pokazuje nam, że w klimatach mrocznego black metalu czuje się jak ryba w wodzie. Płyta wydana przez niemieckie Der neue Weg w ostatnim kwartale 2017 roku prezentuje się naprawdę dobrze, a biorąc pod uwagę fakt, że jest to debiut, śmiało stwierdzić mogę, że poprzeczka postawiona została wysoko.
Okładka świetnie oddaje nastrój płyty. Fotosy, które wypełniają wkładkę, wyraźnie kojarzą się z bólem i cierpieniem. Palce powbijane w nagie, wykręcone ciało mówią same za siebie. Takie też jest brzmienie, które bije z głośników. Dźwięki i teksty doskonale sklejają się z oprawą graficzną.
Rozpoczynamy delikatnym starterem Orphans Of The Lord, który hipnotyzującym wstępem ładnie wprowadza nas w album. Spokój nie trwa długo, po kilku chwilach atakowani jesteśmy przez świetne partie gitary, szybkie perkusyjne blasty i charczący, świdrujący ucho wokal. Sytuacja nie zmienia się przy odsłuchu kolejnych numerów. Thanatos Beacon jest bardzo agresywny, przez cały czas trwania nie spowalnia tempa, a Amplification of The Blessing swoim chwytliwym riffem spowodował, że słuchałem go kilka razy z rzędu. Do tego ta wspaniała solówka na koniec – prawdziwa magia. Następny kawałek także zaliczyć można jako perełkę. Whores of The World odsłuchałem w pierwszej kolejności – oczywiście ze względu na tytuł. Zdecydowanie jest to kwintesencja brzmienia Ljuski. Po tym kawałku wiedziałem, że jest to muzyka dla mnie. Piąte z kolei, The Involunntary Recognition również nie ustępuje poprzednikom, kończąc się wspaniałą, spokojną solówką. Husks of Light zachwyca głębią i mrokiem już od pierwszych sekund. Podobnie jest w przypadku dwóch ostatnich utworów – tytułowy Vessel of The Void swoim ciężarem wgniata w fotel, a wieńczące całość The Hole and The Eye doskonale podsumowuje wydawnictwo, pozostawiając spory niedosyt.
Pan Sifr częstuje nas szczerym i prawdziwym black metalem. Czuć w tej muzyce pasję i umiłowanie gatunku. Po odsłuchaniu tego materiału, mam chęć na szerszy kontakt z serbską muzyką metalową, która (teraz już to wiem) jest bardzo niedoceniana, a zarazem cholernie ambitna. Vessel of The Void polecam każdemu, kto lubi ciężkie i niebanalne płyty.
9/10
https://www.youtube.com/watch?v=jJ2df-0rxCs&t=147s
- Kirszenbaum – „Golem XV” (2018) - 15 marca 2019
- SickNest „Chaos Defined” (2019) - 12 marca 2019
- Vane – „Black Vengeance” (2018) - 18 grudnia 2018
Tagi: 2017, album, black metal, Ljuska, muzyka, recenzja, review, serbian, Vessel of The Void.