Marek Grzywacz – „Mała czerń” (2019)

Marta zniknęła. Zapadła się pod ziemię. Tylko Konrad, przyjaciel z dzieciństwa może ją odnaleźć. On jeden zna jej demony.
Demony z przeszłości, które nękają również jego. Wraz z Leo, chłopakiem dziewczyny rusza na poszukiwania.
Śledztwo zabierze czytelnika w retrospektywną wycieczkę po Polsce z lat dziewięćdziesiątych. Do świata black metalu, subkulturowych awantur, tęgiego picia. Świata, w którym w podwarszawskim miasteczku ktoś popełnił samobójstwo. I tylko Konrad wie, gdzie Marta była tamtej nocy.

Opis wydawcy

Tak sobie myślę, że objawienia na muzycznej scenie wtedy zyskują prawdziwą wagę, gdy po czasie ulegają mitologizacji, z jawy przechodzą w świat mar, obrastają opowieściami, w których zmyślenie miesza się z prawdą. I kto chce krytykować po latach pewne zjawiska, ten musi skonfrontować się z siłą czyichś wspomnień, fascynacji i dawnych uniesień. Nie dziwi zatem fala (nie)świętego oburzenia na takie filmy jak Władcy Chaosu, które chciałyby traktować istotne dla wielu tematy z pewną dawką luzu, ubierać je w gatunkowe, nie zawsze poważne ramy czy nasycać pastiszowym ładunkiem. Jedni rozumieją to jako mrugnięcie okiem, dla innych to niedopuszczalne igranie z płomieniem rozpalającym dawne, młodzieńcze lata.

Polska groza też doczekała się paru hołdów dla metalowej sceny, by wymienić antologię Po drugiej stronie ciemności, z tekstami inspirowanymi twórczością tuzów black metalu, czy zbiór opowiadań Iron Tales, gdzie autorzy kłaniali się z kolei dorobkowi Żelaznej Dziewicy. Marek Grzywacz ze swą debiutancką powieścią Mała czerń również krąży wokół tematów subkulturowych, tych spod znaku długich włosów i czerni, czyniąc bohaterami ludzi niegdyś złączonych miłością do mrocznej muzyki, gdzie nazwa kapeli i parę riffów wystarczy do zadzierzgnięcia więzów braterstwa. W tym świecie, bardzo bliskim młodzieńczym fascynacjom wielu spośród nas, swój zawsze pozna swego, po koszulce ulubionej kapeli, po wydrapanym na ławce logo. Myślę, że z tego właśnie powodu wielu czytelników poczuje w Małej czerni pewien powiew nostalgii za minionymi czasami, które już nie powrócą, nie ma się co łudzić.

Powieść Grzywacza nie jest jednak hermetyczna i skierowana tylko do metalowców. Ktoś nawet może poczuć lekki zawód, że całość mocniej nie zamyka się w kręgu black metalowych pasji, temat dotyka jednak powierzchownie. Ale przecież nie rzecz w tym, by pisać dla wybranych. Zatem kto lubi dobre opowieści grozy – nawet gdyby metalu nie tykał – znajdzie w Małej czerni wszelkie potrzebne elementy do tego, by dać się wciągnąć historii i nieco przestraszyć. Szczęśliwie dla wielu autor nie wpada w manierę pisania horroru „artystycznego”, stawiając jednak na akcję – mamy tu wręcz sensacyjny wątek poszukiwań zaginionej dziewczyny, przenoszący nas w różne miejsca, podejmujący kolejne tropy, a jednocześnie sięgający do przeszłości bohaterów.

Żadna z występujących tu postaci nie jest jednoznaczna w swych wyborach i postawach, często za znaną bliskim maską kryją się mroczne i niewygodne sekrety. Igranie z pewnymi siłami na zawsze pozostawia piętno. Hej, kto raz zafascynował się black metalem, już nigdy nie pozostanie taki sam i nie są do tego potrzebne demony z dna piekieł. Poszukiwania Marty, czyli Sinej, dziś zdawałoby się całkiem zwyczajnej kobiety, niegdyś black metalowej famme fatale, są zatem okazją do spotkań, tych sentymentalnych, i tych przerażających, gdzie jawa miesza się z koszmarem.

Pisanie o Marku Grzywaczu jako o debiutancie nie jest co prawda w pełni zasadne, wszak autor ma już całkiem pokaźny dorobek opowiadań (o tekstach publicystycznych nie wspomnę). Niemniej jednak to jego pierwsza powieściowa próba – przynajmniej z tych wydanych – z pewnością obiecująca. Przy dalszym rozwoju warsztatu autor jest w stanie odnaleźć się w różnych konwencjach, od kryminału, poprzez thriller i horror, na urban fantasy, a może i obyczajowych próbach kończąc. Mała czerń nosi zresztą w sobie cechy każdej z wymienionych konwencji – co można poczytywać za pewną wadę, albo i największą zaletę.

A czy jego opowieści otrą się jeszcze kiedyś o metalowe poletka? Byłoby miło, a jednocześnie odrażająco…

Wydawnictwo Phantom Books na Facebooku

Małą czerń można zakupić w sklepie OkoLicy Strachu

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , , , .