Mentor – „Cults, Crypts And Graves” (2018)

Był rok 2016, kiedy to Mentor wyskoczył jak królik z kapelusza i solidnie obił mordy spragnionym szlachetnej prostoty metalowcom. O zespole zrobiło się głośno za sprawą ludzi, którzy go tworzą – w składzie trzech panów z Thaw i wokalista stonerowego J.D. Overdrive, a to są już dość duże marki. Minęły dwa lata i w połowie listopada 2018 Mentor zaatakował ponownie. Jeszcze mocniej i bardziej konkretnie, przypominając jak się gra prawdziwy metal przez wielkie M.

O takich płytach nie ma sensu tworzyć elaboratów. Takie płyty albo łyka się od razu, albo nigdy. Wybuchowa mieszanka starego, obskurnego blacku z thrash metalem, podparta solidną dawką gęstego hardcore punka, w której nie ma miejsca na kombinowanie, czy poszukiwanie nowych środków wyrazu dla znanej formy. Czysta energia, prostota, pierwotna metalowa wulgarność, furia i ogień. Mentor wyczerpuje ten temat na 120%, wplatając tu i ówdzie nieco szwedzkiego death’n’rolla i podlewając ją punkowym brudem. W stosunku do pierwszej płyty niespodzianek w zasadzie nie ma, może poza pachnącym Black Sabbath, walcowatym Gather By The Grave. Cała reszta to same nokautujące strzały po ryjach, a jeśli ktoś się jakimś cudem podniesie, to Sometimes Dead Is Better poprawi z buta, a Tub Of Toxic Waste dobije z bańki. Mentor osiąga cel przede wszystkim za sprawą lawiny porywających, mięsistych riffów, przy których nie sposób nie uruchomić się do szalonego headbangingu. Zewsząd wychodzą dobrze rozumiane inspiracje takimi załogami pieśni i tańca, jak Entombed, Slayer czy Venom, więc wszystko wiadomo. Smaku dodaje doskonała, motoryczna sekcja i wyjątkowo tłuste brzmienie, uwypuklające każdy instrument, z odpowiednią dawką dźwiękowego chamstwa. Nie sposób też nie zwrócić uwagi na wokal – King Of Nothing (pod tym pseudonimem ukrywa się Wojtek Kałuża) wrzeszczy jak na rasowego metalowca przystało, ale czasem pokusi się o growl, heavy metalowy zakrzyk, czy śpiewny patent, przez co sprawnie unika jednostajności.

Drugi album Mentor brzmi jak dźwiękowe motto Legii Cudzoziemskiej – maszeruj albo giń. Nie ma drogi pośredniej. Ekipa z Sosnowca jeńców nie bierze, wpada, spuszcza łomot i wychodzi. Takie coś kocha się czystą, pierwotną, niemal dziecięcą miłością. Cults, Crypts And Corpses to czysta energia atakująca z oldschool’ową furią, która wchodzi lepiej niż zmrożona wódka pod śledzia. Bez dwóch zdań najlepsza płyta ubiegłego roku w swojej klasie.

 

Ocena: 10/10

 

Rafał Chmura
Latest posts by Rafał Chmura (see all)
(Visited 2 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , .