Ministry – „AmeriKKKant” (2018)

I oto nadszedł ten dzień. Dzień, na który czekałem z utęsknieniem i przepełniony nadzieją. Dziś miała miejsce premiera czternastego albumu Ministry AmeriKKKant za sprawą Nuclear Blast. Miałem szczęście obcowania z nim parę dni wcześniej, by opisać moje doznania i emocje dla Was, czytelników KVLT.

Opis tego albumu mógłbym zamknąć w słowie Ministry. Wydaję mi się, że byłoby to miarodajne i prawdziwe określenie na muzykę zawartą na tym krążku. AmeriKKKant to esencja stylu i przekrój wieloletniego rozwoju Ala Jourgensena i marki Ministry. Podręcznikowa definicja gatunku industrial metal, zagrana przez jego wynalazcę. Album ten jest jak nadejście burzy, gdy złowieszcza cisza zapowiada jej wybuch. Jest zarazem melancholijny, spokojny i gwałtowny.

Całość rozpoczyna intro I Know Words, zbudowane na cytacie Donalda Trumpa: „We Will Make America Great Again”. Głosowi prezydenta towarzyszy sporo przeszkadzajek, niepokojące i klimatyczne smyczki. Wiadomo już, że mamy do czynienia z zaangażowanym politycznie albumem, a że na świecie dzieje się nieciekawie, to i muzyka niesie negatywny wydźwięk.

Po intrze powolnie wkracza Twilight Zone, który wybrany został na drugi singiel. Jest to ośmiominutowy, transowy kolos, osadzony na leniwym rytmie. Mam wrażenie, że to mały (i nie jedyny) ukłon w stronę płyty Filth Pig. Specyficzny wybór na początek płyty. Większość zespołów wybiera na start energetyczne kawałki, ale nie Al. On robi wszystkim na opak i zaczyna stonowanie.

Druga kompozycja to kolejne osiem minut. Victims of a Clown toczy się już trochę szybciej. Jego kręgosłup tworzy podbijany rytm i wyraźny puls na basie. Do kręgosłupa doczepiona jest reszta szkieletu – przesterowany wokal, spora dawka sampli i znów instrumenty smyczkowe. Daje to ciekawy efekt w połączeniu z zimnym oddechem maszyny zwanej Ministry. W końcowej części utwór się rozpędza i daje przedsmak kolejnych zdarzeń.

TV 5-4 Chan to niespełna minutowa dawka szaleństwa, którą rozpoczyna odgłos przeładowywanej strzelby. Skomasowany atak sampli telewizyjnych, urywanych bitami i riffami gitarowymi. Coś dla zwolenników najlepszej moim zdaniem płyty Amerykanów Psalm 69.

Skoro już jesteśmy przy Psalm 69, to piąty z kolei utwór We’re Tired of it najbardziej oddaje klimat tej płyty. Najagresywniejszy, najprostszy, bardzo krótki i w mojej ocenie najlepszy na płycie.

Riff przewodni nasuwa skojarzenia ze Slayer i delikatnym wpływem Demanufacture Fear Factory. Nie wątpię, że tak polubiłem ten song właśnie dlatego, że w takim wydaniu jest jedyny. By docenić w pełni szybkość, należy najpierw poznać, co to znaczy jej przeciwieństwo.

Z Wargasm nieco zwalniamy, ale nadal jesteśmy w „piosenkowej” części płyty. Dosadny tekst skandowany przez Ala, podparty dużą ilością sampli z głosami polityków i świetny refren, to główne przywary tej kompozycji. Znowu mamy do czynienia z nawiązaniem muzycznym do Filth Pig.

Z numerem siedem startuje kontrowersyjny utwór Antifa. Pierwszy singiel wywołał spore zamieszanie. Dosadny klip, w którym dostaje się nawet Polsce, wzburzył niejednego. Nie od dziś wiadomo, że Jourgensen lubi szokować. W końcu od niego uczyli się najlepsi, czyli Trent Reznor, Marilyn Manson czy Rammstein. Muzycznie Antifa oscyluje w psalmowym okresie i mi osobiście kojarzy się z Just One Fix. Bardzo dobra piosenka.

Game Over i zamykający płytę Amerikka to znowu wyhamowanie i powrót do temp z rozpoczęcia płyty. W pierwszym z nich słychać rozwrzeszczanego Ala, zaś w drugim pojawiają się instrumenty dęte, co uważam za ciekawy zabieg. Dobrze użyte dęciaki potrafią dodać mocy i patosu. Tu zabieg się udał.

AmeriKKKant to spore wyzwanie dla słuchacza. Jest to płyta hałaśliwa, wymagająca i zmuszająca do kilkukrotnego przesłuchania. Przy każdym nowym odsłuchu ukazywała mi nowe elementy i smaczki. Na pewno też należy jej słuchać w całości, w kolejności ułożonej przez zespół. Utwory są na swoich miejscach nie bez powodu. AmeriKKKant to jedna wielka kompozycja zamknięta w dziewięciu mniejszych aktach. Ma wyraźne rozpoczęcie, rozwinięcie i zakończenie. Na tym etapie mi się podoba, a czy dołączy do klasyków zespołu – czas pokaże.

9/10

(Visited 3 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , .