Morgengrau – „Blood Oracle” (2018)

Z nazwiskiem Eriki Morgengrau pierwszy raz spotkałem się przy okazji amerykańskiej heavy metalowej grupy Ignitor, której to wokalistką była w latach 2004-2007. Opuściła wspomniany zespół, gdyż nie do końca czuła się dobrze w estetyce prezentowanej przez grupę. Ponieważ Erika chciała uprawiać bardziej ekstremalną formę metalu, swoje marzenia postanowiła zrealizować, zakładając zespół pod swoim nazwiskiem. I chwała jej za to.

Blood Oracle to druga płyta zespołu Morgengrau (pierwsza to Extrinsic Pathways z 2013). Muzyka zawarta na albumie to death metal z elementami thrashu w stylu wczesnej Sepultury czy naszego Vadera, choć zdecydowanie posępniej. Słychać to już w pierwszym utworze tytułowym, rozpoczętym przez utrzymany w dość wolnym tempie riff. De facto cała płyta jest zdominowana przez maksymalnie średnie tempa, więc jeśli komuś death metal kojarzy się z szybką nawalanką – ten album może sobie odpuścić.

Na nowym albumie Morgengrau znalazło się kilka utworów, które zdecydowanie warto wyróżnić. Pierwszym z nich jest Wolves Of Thirteen. Kawałek ten jest chyba najbardziej thrashowy na całym Blood Oracle. Tutaj doświadczymy licznych zmian tempa, demonicznych szeptów i podobnych smaczków, urozmaicających dość ograniczoną formułę death metalu. Kolejny utwór pod tytułem Progression zaczyna się bardzo „slayerowo”, później jednak zmienia się w oldschoolowy death z klasycznym growlem. Poised an the Precipice of Doom to zaś typowy wolny walec, którego inspiracją zdaje się był Morbid Angel. Tak jest już do zakończenia w postaci Evoation of the Wheel, który udowadnia, że do stworzenia mrocznych klimatów wcale nie potrzeba klawiszy, chórów, kobiecych wokaliz, sampli czy gotyckich elementów. Wręcz przeciwnie, można to osiągnąć za pomocą klasycznego metalowego instrumentarium, nie tracąc przy tym ani mocy, ani ciężaru.

Warto zwrócić uwagę na wokal. Dziś growlujące Panie nie są rzadkim zjawiskiem, i myślę, że większość fanów ekstremalnych odmian metalu zdążyła się już do nich przyzwyczaić. Jednak nie każda z wokalistek się wyróznia. Czasem niektóre z nich porywają się z przysłowiową motyką na słońce, czego efekt bywa tragikomiczny. Na szczęście Erika do tej grupy się nie zalicza. Potrafi świetnie balansować między oldschoolowym growlem a skrzekiem. Jeśli się dobrze wsłuchać, to można usłyszeć schowaną kobiecą barwę głosu.

Jeśli dalej będą powstawać takie płyty jak Blood Oracle, fani death metalu mogą być spokojni o przyszłość swej ukochanej muzyki.

Ocena 8/10

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , .