Mr. Bison – „Holy Oak” (2018)

Obecny zryw i zalew stonerowy w naszym kraju nie do końca mnie dotyczy. Jak często u nas bywa, trendy uderzają z opóźnieniem, a ponieważ śledziłem scenę , gdy stoner rósł w siłę na reszcie kontynentu, mam wrażenie, że najlepsze albumy zostały już nagrane i należy przesiewać z uwagą premiery. Zatem nie rzucam się na wszystko bezkrytycznie, przebierając co ciekawsze tematy. Tym razem trafiła w moje łapska ostatnia płyta zespołu Mr.Bison z Włoch. Album wydany został przez Subsound Records 25 maja 2018 roku i nosi tytuł Holy Oak.

Pierwszy kontakt z nazwą, tytułem wydawnictwa i jego oprawą doprowadził mnie do wniosku, iż zespół porusza się w tej kwestii po dosyć bezpiecznych i przewidywalnych torach. Późniejsze przesłuchanie płyty utwierdziło mnie w przekonaniach. Pan Bizon uprawia psychodeliczną odmianę stonera ze sporym pociągiem do bluesowania. Wszystko to doprawione wszędobylskim aromatem bardzo popularnej rośliny, która w naszym kraju jest nielegalna. Dzięki takiemu podejściu do tworzenia na Holy Oak możemy uświadczyć sporo „lotów” w przestrzenne rejony, a przyspieszeń jest tu niewiele. Ot, taki rozleniwiony, lekko rozmarzony i chilloutowy materiał. Wiele tu pogłosów, delayów, przesterów i odlotów. Trochę jakby Black Sabbath spotkał The Doors i zaczęli prowadzić coffe shop na swojej próbowni, jednocześnie niestety zapominając o przebojowości. Z blisko pięćdziesięciu minut albumu mam problemy wyłapać jakieś wyróżniające się momenty, dla mnie w takiej muzyce jest ważna swoista chwytliwość, która bardzo często jest stałym elementem płyt tego gatunku. Mr.Bison stawia bardziej na trans, przez co u mnie po jakimś czasie pojawia się lekkie uczucie znudzenia. Materiał zapewne jest bardziej skierowany do „die hard stoner fans”, ale i tak mam wrażenie, że czegoś w nim brakuje. Do spalenia tłustego skręta potrzebny jest ogień, a słuchając Holy Oak mam nieodparte uczucie jakbym miał jointa, ale tylko do potrzymania w dłoni. Jest potencjał, jest pomysł, są umiejętności, lecz brak zapalnika, by podpalić moje zmysły.

Za jedną z ciekawszych kompozycji uważam lekko hendrixowy The Bark. Równie dobrym utworem jest tytułowy Holy Oak, który jest chyba najbardziej klimatycznym songiem na płycie, lecz trochę ginie w całości przez brak wyraźnego kontrastu w postaci żywszych momentów w innych utworach.

Trochę jestem rozdarty, bo trafiając na każdy utwór osobno wiem, że bym ocenił każdy dobrze, ale jako całość niestety Holy Oak mnie nie urzekł w pełni. Będę śledził dalsze poczynania Mr.Bison, ponieważ liczę, że następny album może być zwyczajnie bardziej dopracowany.

Ocena : 6.5/10

Mr.Bison na Facebook’u.

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , .