Mussorgski „Creatio Cosmican Bestiae” (2016)

Tym razem będzie nietypowo, bo… wspominkowo… Bez poszczególnej analizy każdego kawałka, rozdzielania dźwięków na bemole i krzyżyki. A zatem pozwólcie, że niczym stary zgred, zacznę tak…
Niektóre kapele nigdy nie będą popularne i nie dlatego, że „winne” są efekty ich miernego muzycznego talentu czy też jakieś spiskowej teorii dziejów. Po prostu nie tworzą szablonowej, łatwej muzyki, która trafia w zapotrzebowanie statystycznego fana danego gatunku muzyki…

Nie znacie Mussorgskiego? Bywa. Uczciwie powiem, ja pewnie nieprędko bym w ogóle po nich sięgnął… Kapel, które obecnie są dostępne w sieci jest multum, czasu by mi zabrakło, by sprawdzić każdą „awangardę” czy „nadzieję”…
Tak naprawdę to ogromny sentyment do tej kapeli, mnie skłonił do zdobycia „praw” do recki i wywiadu (mam nadzieję, że będzie wkrótce na „łamach” portalu) Mussorgskiego.

To sentyment, który wywodzi się z czasów, gdy wiedza czerpana była z gazet mniej czy bardziej oficjalnych. Wówczas to w dziale recenzji kapel stricte podziemnych, bodajże w Metal Hammerze i Thrash’em All, poczytałem o Mussorgskim. Opis debiutu był enigmatyczny, ale cholernie intrygujący. In Harmony with the Universe wydawnictwo to się zwało i już od magicznej okładki zapowiadało nietuzinkowość…

Niewiele się zastanawiając przygotowałem zestaw małego podziemnego metalowca, czyli kopertę zwrotną z wypisanym adresem i z naklejonymi znaczkami pocztowymi. Co prawda wiele sobie nie obiecywałem. Bo i niby komu by się chciało na me blubry odpisywać. Oczywiście były one odręcznie pisane, wszak trudno bym cokolwiek na Atari 800XE coś wydrukował, skoro jedynym urządzeniem peryferyjnym był magnetofon…

No ale pewnego dnia, po powrocie ze szkoły czekała na mnie koperta, dziwne wrażenie, bo jakbym sam do siebie pisał. Szybka refleksja: Kuźwa! JEST! Odręczny list od Khorzona, jak głos Boga, w którym na me zapytanie o ich muzę, zaoferował pomoc w postaci nagrania debiutu CD na kasetę, no i info o nowym projekcie ale tym razem black metalowym: Arkona. To był rok 1995…
Oczywiście list mam do dziś…

W dzisiejszych czasach zdobycie kopii czy oryginału danej pozycji muzycznej nie nastręcza żadnych problemów, to tylko kwestia łącza bądź kasy. Sporo tajemniczości skrywającej scenę metalowej to już historia, ale zostały perełki… jak np. Mussorgski.. I nadal ta muza ma w sobie coś z elitarności. Nie ma tutaj pogoni na modami, oczywiście nie zawsze wszystkie kompozycje mnie porywają, czy urzekają. Co prawda na tle debiutu, czy dwójeczki, nowy album BRZMI potężnie, do tego są to kompozycje o wiele dojrzalsze, stanowczo nie mające żadnych niedoróbek, płyta Creatio Cosmican Bestiae jest cholernie dopracowana, słucha się jej przewybornie.
Klimat, w jaki wprowadza Mussorgski na Creatio Cosmican Bestiae, otacza słuchacza podczas całego odsłuchu. Czuć w tej płycie niej myśl, czuć pasję.

Ja, by już nie przynudzać, powiem tak, to nie jest muza na zmęczony finał dnia, nie potowarzyszy Wam, gdy to przemknięcie przez miasto, omijając babcię z siatką z zakupami czy smutnych ludzi w ich codzienności.
Ale wieczorem, gdy świat się wyciszy, a i wy oddaliście się wystarczająco od prozy życia, to dajcie się porwać magii…
Majstersztyk łączenia black metalu, ambientu, w towarzystwie różnych smaczków, oto lapidarny opis muzyki. To dźwięki, których bogactwo, stanowczo zrekompensuje czas poświęcony najnowszej produkcji Mussorgski

mussorgski_photo

Słuchaliście ostatniego Pandemonium? To też muzyka, która jest elitarna. To podobna pasja tworzenia własnej muzyki. Z duszą i z dala od trendów. Dajcie sobie szansę, by posłuchać muzyki tak, jak ona na to zasługuje. Bez robienia 1000 rzeczy jednocześnie, bez przeglądania netu, czy też ukradkowego sprawdzania czasu. Po prostu odlećcie w kosmos. Nawet jeśli tematyka tekstów na najnowszej płycie ostro będzie Was ciągnąć do trosk tego padołu…

Zacznie się ta podróż od tego utworu: Gaaya – The Planet Of The Dead

Perfekcyjnie, dostojnie i zarazem dominująco. Potęga wokalu, sekcji… Pięknie pracująca perka… Mnie ten utwór od razu porwał w podróż, która już na zawsze zapadnie w pamięć. Zazdroszczę Wam. Przed Wami ten pierwszy raz…
Niech porwie Was Stellar Core, gdzie delikatne klawisze dadzą ten gwiezdny posmak, a sama kompozycja, chociaż cholernie krótka, to pozostawia w głowie kosmiczne skojarzenia… Zaś początek kolejnego wiedzie mu greckiej scenie, a sam głos kobiecy pozostawia mi w głowie te jedno skojarzenie… Diamanda? I wtedy następuje soniczny atak wściekłego black metalu, wzmocnionego wszechobecnymi klawiszami. Podniosłe, nie są nachalne… I znów ten władczy kobiecy głos… Magia. A ja już wiem, co mnie „uwięzi”; w kolejnych i kolejnych odsłuchach…

Wielka jest droga, jaką przebyła kapela od debiutu. Wstępnie polecam wpierw przesłuchać debiut, potem dwójeczkę, wtedy dopiero obecny kunszt Mussorgski ukaże się dobitniej. Ale i bez tej wiedzy, najnowsza produkcja Mussorgski jest świetnym pretekstem, by oddalić się w przemyślenia, jakim towarzyszą tylko rewelacyjne płyty. Ta do nich bez wątpienia należy…
A całość wieńczy Paradisum. Macie do niego poniżej kolejny klip, zatem po co męczyć oczy moim klepaniem: odlećcie w inny wymiar. Swój własny.

Ocena: 9/10

mussorgski_logo_black

Tomasz
(Visited 2 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , .