Nuclear Detonation – „Living Dead. Sons Of The Lobotomy” (2015)

Wiedziałem, z czym mam do czynienia już od pierwszego spojrzenia na promo. Nazwa kapeli i sposób wykonania logo, okładka brzydka jak japa mojej dawnej matematyczki (a szkaradna była, prukwa jedna) z ruinami, wybuchem atomowym i starszym, eleganckim i uśmiechniętym panem w rolach wiodących wręcz wykrzyczało mi w twarz: neothrash. Wrażenie okazało się prawidłowe, i po dłuższej przerwie od słuchania nowoczesnego kataniarstwa, a trochę też odpoczynku od niego, wyszło, że trzeba doń wrócić. Uwielbiam zdania wielokrotnie złożone.


Nuclear Detonation
, jak już się rzekło, reprezentuje nową falę thrashu. Do tego pochodzi z Wielkiej Podeszwy, a to zapowiada fajne klimaty. Pochodzenie da się odczuć, zbieżności do Game Over albo Injury pełno. Dodatkowo krążek wydało Iron Shield Records, a oni się na neothrashu znają (Reactory wypromowali). Wszystkie znaki na niebie i w internecie wskazują, że będzie błeno. No i w sumie jest. Szybko, przyjemnie, wesoło i totalnie nieświeżo, ale któremu neokataniarzowi to przeszkadza?

Kurde, nawet nie wiem, co ja mam tu napisać, temat został zmęczony tysiące razy przede mną, już wszystko o tym się powiedziało. Living Dead. Sons of the Lobotomy to przejażdżka po starych i sprawdzonych kliszach. Każdy jeden element znajdziecie na setce innych nagrań, wokal brzmi jak każdy inny, uderzenia perki jestem w stanie przewidzieć z 80% trafnością, a garncarzem nie jestem i nigdy nie będę. Budowa kawałków znana, standardowo trafiają się elementy wolniejszo-balladowe (Slow Decay), jak i szybszo-punkowe (Hang The Poser). Bas intro odnotowano, instrumental też. Brzmienie gitar wiadome, konstrukcja riffów wiadoma. Tematyka? Najpiękniejszy Bradzie Picie, jak bardzo wiadoma. Nuclear Detonation nagrało po prostu kolejny album nowej fali thrash metalu.

Czy to źle? No cóż, na pewno świata, sławy, bogactwa i tyłków modelek/celebrytek (hejo, Nergi) tym nie zdobędą. Ale wydaje mi się, że nawet nie próbowali. Ot, kolejny zespół świetny na koncert i imprezę. Miło się słucha, czas przy tym szybciej mija. A jeszcze szybciej ulatuje z głowy. Dla fanatyków neothrashu another must have, dla reszty… no, dla reszty fajny support przed naprawdę zacnym zespołem nowej fali. Nuclear Detonation jest po prostu niezłe. Tylko i aż tyle.

Ocena: 6/10

Kapitan Bajeczny
Latest posts by Kapitan Bajeczny (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , .