Nuclear Holocaust – „Grinding Bombing Thrashing” (2018)

Jak to na grindy przystało, Nuclear Holocaust ani myśli zwalniać tempa. Ani muzycznie, ani wydawniczo. Grinding Bombing Thrashing to drugi długi materiał dobrze już nam znanej, jak przeczuwam, ekipy z Świdnika. A skoro dobrze znanej, to też powinniście wiedzieć, czego się spodziewać, bo i tym razem odbyło się bez żadnych rewelacji.

Ci, którzy jednak dotychczas w jakiś sposób grupę tę omijali, powinni wiedzieć że do czynienia mamy z grindcorem. I to takim całkiem charakterystycznym na nasze rejony geograficzne; prostym, prymitywnym wręcz, i niewymagającym ani wielkiego skupienia, ani supertechniki. Jedyne, co jest tu tak naprawdę potrzebne to twardy łeb i alkohol, dzięki którym wytrzymacie świeże dwadzieścia trzy minuty, wydane pod egidą Selfmadegod Records.

Nuclear Holocaust, jak już rzekliśmy, skory do zmian nie jest. Najnowszy krążek dalej składa się z punkowego grindu, tu i ówdzie podlanego naleciałościami death i thrash metalu. Fani krzywych i niespodziewanych patentów znanych z Cloud Rat bądź Gridlink zupełnie nie mają czego tu szukać, z drugiej strony Grinding Bombing Thrashing nie jest też chamskim mincem na dwa dźwięki. Całkiem często zdarzają się całkiem wyraźne, punkowe melodie, które po jakimś czasie zaczynają być zbyt podobne. Urozmaicają to fragmenty metalowe (taneczny thrash na I Know Where You Live, śmiertelne wybiegi na Rock’n’roll Chicks Do It Better czy nawet nieco brutal-grindowy Only Asses Remain). Zdarzy się też hardcore’owe zwolnienie, konkretnie na The Way of Chlorine, choć nie do końca jestem pewny, po co ono się tam znalazło. Po za tym pełno tu galopujących do przodu, agresywnych riffów, z okazjonalnymi blastami i jeszcze większą dziczą (Formula Cleansing to the Flesh). Wszystko to podane w bardzo brudnym i zardzewiałym, przyjemnie oldschoolowym brzmieniu.

Nuclear Holocaust nie jest przesadnie interesujący, niemniej nie ma taki być. Stąd też niespecjalnie jest tu o czym pisać. Nie jest to też płyta, do której będę często wracał. Nie chodzi o to, że jest zła, to po prostu nie mój typ grindcore’u. Gustujący w projektach pokroju Straight Hate czy Ass To Mouth będą zadowoleni, mi jednak brakuje tu szaleństw i odjazdu. Natomiast z radością wybiorę się na każdy względnie nieodległy koncert grupy. Muzyka Nuclear Holocaust świetnie sprawdza się na żywo. Po to też, jak sądzę, jest tworzona, a płyty to tylko dodatki.

Nuclear Holocaust na Facebooku

Ocena: 6,5/10

Kapitan Bajeczny
Latest posts by Kapitan Bajeczny (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , , .