Panopticon – „Autumn Eternal” (2015)

Kalendarzowa zima zbliża się wielkimi krokami, śniegu za oknem nie widać, chociaż po cudownej, kolorowej jesieni już nam raczej nic nie zostało. W taką nijaką pogodę sięgamy po amerykański Panopticon – jednoosobowy projekt folk/atmospheric black metalowy z Louisville w stanie Kentucky. Odnoszę wrażenie, że wciąż trochę mało znany, pomimo sześciu albumów na swoim koncie. Jednak mogę się mylić. W każdym razie Autumn Eternal przyda się na tę aurę. Chociaż może lepiej…

Na swoich dwóch ostatnich albumach Austin L. Lunn wykorzystywał motywy żywcem wyjęte z muzyki country. I podobnie rozpoczyna się materiał na płycie. Tamarack’s Gold Returns wprowadza skrzypcami, gitarą akustyczną i odgłosami natury (wycie wilków, szum wody) iście sielankowy, odprężający klimat przywołujący na myśl jesienny krajobraz o zachodzie słońca. Zupełnie nie wskazujący na to, co wydarzy się po tych niecałych pięciu minutach. Ogół nazwałbym agallochowymi inspiracjami z trve norwegian black metalowymi wpływami i lekko nostalgicznym klimatem. Pozorna surowość brzmienia jest przełamywana melodyjnymi riffami.

Problem z tą płytą jest taki, że nie porywa mnie tak mocno jak jej poprzedniczka, na której słyszałam więcej oryginalności. Tutaj kawałki są do siebie mocno podobne i zwyczajnie nudzą. Przesłuchiwałam tę płytę już niezliczoną ilość razy, chcąc wyłowić coś, co wprawiłoby mnie w zachwyty. Trudno mi się pisze o tej muzyce, bo nie wywołuje u mnie prawie żadnych emocji, co jest bardzo nieznośnym uczuciem podczas słuchania Autumn Eternal. Niektóre patenty są dla mnie zupełnie niezrozumiałe (zakładam, że miały urozmaicić kompozycje). Na przykład ten marszowy motyw na koniec Into The North Woods albo przerwanie iście złowieszczego black metalowego grania (tak bardzo słyszę tutaj Norwegię) skrzypcowym melancholijnym solo w Sleep To The Sound Of The Waves Crashing.

Jeżeli miałabym wracać do tego albumu, to jedynie po opisane wyżej intro i dwa utwory kończące wydawnictwo. A Superior Lament nie dość, że jest najdłuższym kawałkiem na krążku, to jeszcze wbrew pozorom najbardziej ciekawym. Wreszcie kończy się tutaj Agalloch, że tak to ujmę. Black metal nie jest tutaj tak natarczywy, zaczyna być bardziej progresywnie, nie brakuje nawet czystego wokalu. Jest przede wszystkim INACZEJ. Z kolei The Wind’s Farewell brzmi mocno post-rockowo, a do tego znów słychać ciągotki ku country dźwiękom.

Szkoda, szkoda, że Autumn Eternal tak słabo wypadło przy Roads to the North. Szkoda, że powiela schematy i nie pozostawia po sobie prawie nic godnego zapamiętania. Szkoda, bo strasznie się „podjarałam”, że Panopticon wydał nowy album i po przesłuchaniu fragmentów stwierdziłam, że zapowiada się niezły materiał. Czekam na rekompensatę ze strony Lunna, bo potrafi tworzyć porządne rzeczy. Mam nadzieję, że to był taki „słabszy dzień”.
A jeżeli chcecie poznać twórczość projektu, to nie zaczynajcie od tego albumu.

Ocena: 5/10

Marta (Kometa)
Latest posts by Marta (Kometa) (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , .