Pedophile Priests – „Cancer” (2019)

Drugi album zespołu o wymownej nazwie wydany został dzięki Metal Scrap Records 8 listopada roku poprzedniego. Niewiele wiem o tym projekcie, został on założony przez Polaka na obczyźnie, a mianowicie w Irlandii – Piotr „Niemiec” Niemczewski swego czasu wakat utrzymywał w Mortis Dei, Puki Mahlu i Lady Maggot. W początkowej fazie istnienia za bębnami zasiadł Łukasz „Lucass” Krzesiewicz znany z Sammath Naur, Gnida i Esquarial, później jego miejsce zajął Krystian Mistarz, który nagrał już partie na Cancer.

Odnośnie muzyki napisać mogę sporo. Pierwszym aspektem jest fakt, że nazwa projektu może kojarzyć się z jakimś ekstremalnie brutalnym wylewem wymiocin, a tak nie jest. Pedophile Priests poza wyzywającą nazwą, paroma ostrymi tekstami i fotkami w koronatkach oferuje duży rozrzut sposobów ekspresji. Głównym gatunkiem eksplorowanym przez zespół jest death metal, to nie podlega żadnej dyskusji. Szybkość i brutalna nawałnica to jeden z głównych elementów Cancer, ale oprócz ekstremum mamy do czynienia z elementami melodii, która czai się głównie w niebanalnych riffach. Do wtóru gitarom towarzyszą pojawiające się od czasu do czasu czyste, podniosłe zaśpiewy przyzywające klimatem szaleństwo Anorexia Nervosa, a może nawet troszkę Anaal Nathrakh. Do Anorexii także mógłbym porównać wstawki klawiszowe, ale nie ze względu na kopiowanie tylko na wspomniane wcześniej poczucie szaleństwa, czające się także w ich partiach. Jest to bardzo oryginalne i zarazem niepokojące podejście do tematu, jak dla mnie wręcz świadczące o własnym stylu projektu – bez tych elementów materiał mógłby stracić wiele. Jestem także zaskoczony, iż projekt mający na koncie dwie duże płyty, posiada tak silnie wypracowany styl. Za wizytówkę płyty można by przyjąć na przykład utwór przypisany pozycji trzeciej na liście – World Disassembled, który posiada bardzo wyraźny riff przewodni, odpowiednią agresję i siłę, jest łatwo zapamiętywalny, przyozdobiony czystymi zaśpiewami i zdrową ilością elektroniki. Wisienką na torcie jest minimalistyczna solówka, uderzająca w klimaty progresywne. Generalizując, myślę, że podobne słowa mógłbym napisać względem każdej kompozycji, co w moim uznaniu dobrze świadczy o ich twórcach.

Jest jednak jedna rzecz, która mnie delikatnie uwiera – wokal prowadzący. Ciężko nazwać go growlami, brzmi na dosyć wymuszony i wymęczony. W tak zwanej bogatości ogólnego przekazu nie jest to element skreślający całość, ale na pewno jest detalem, który może powodować brak zachwytu, na jaki zasługuje sama muzyka.

Koniec końców, płytę Cancer uważam za ciekawy materiał, obecnie stawiam album znacznie wyżej niż większość stricte death metalowych produkcji. Mam wrażenie, że może w przyszłości wielu zaskoczyć.

Ocena: 7/10

Pedophile Priests na Facebook’u.

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , .