Piledriver – „Rockwall” (2018)

Oczywiście pierwsze pytanie, jakie sobie zadałem, to cóż to jest ten cały Piledriver. Patrząc na okładkę przedstawiającą graffiti z czołowymi światowymi politykami, pomyślałem sobie, że to pewnie jakiś zespół punkowy. Moja intuicja jednak mnie całkowicie zawiodła. Muzyka prezentowana przez ten niemiecki zespół to nie żaden punk, ale dobry rock’n’roll, pełen elementów hard rocka oraz bluesa. Piledriver to już nie młodzieńcy ani nowicjusze. Grupa ta powstała jeszcze w latach 90. jako tribute band Status Quo. Jednak w pewnym momencie Panowie doszli do wniosku, że po wielu latach grania cudzych utworów warto by jednak stworzyć coś swojego. Efektem tej decyzji jest album Rockwall.

Skoro mamy do czynienia z byłym tribute bandem Status Quo, chyba zatem łatwo sobie odpowiedzieć na pytanie, kto jest główną inspiracją dla Piledriver,zresztą wystarczy posłuchać utworu One For The Rock czy Little Latin Love. Główną, ale oczywiście nie jedyną. Niemcy pełnymi garściami czerpią również z twórczości takich bandów jak Uriah Heep, Deep Purple, Led Zeppelin, a momentami nawet AC/DC.

Rockwall zawiera 13 wesołych rockandrollowych kawałków. Rozpoczynają bujające Stomp oraz mocno imprezowy Agitators. Oba co prawda mocno wypełnione duchem Status Quo, ale czy w tym przypadku można traktować to jako zarzut? Moim zdaniem absolutnie nie. Raczej jako konsekwentne stąpanie po obranej drodze. Oczywiście znalazł się także cover wspomnianego bandu, mianowicie Rockers Rollin’. Sporo bluesa znajdziemy w utworze tytułowym. Refren za to idealnie nadaje się do skandowania podczas koncertów. Nie zabrakło także kawałków, które są bardzo „radio-friendly”. Przykładem może być Julia. Ciężko sobie wyobrazić tego typu album bez ballad. W tym wypadku panowie z Piledriver serwują nam utwory Farewell oraz trochę zeppelinowy For Freedom And Friends.

W warstwie lirycznej album porusza kwestię komunikacji oraz relacji międzyludzkich, a raczej ich zaniku i przeniesienia z realnego świata w sferę wirtualną.

Rockwall jest taką płytą, jakiej ostatnio mi brakowało, gdyż w ostatnim czasie ogarnęło mnie uczucie, że po kilkunastu latach zaczynam się trochę wypalać jako słuchacz szeroko pojętej muzyki rockowej. Zacząłem odczuwać spory przesyt klasycznego heavy, na bodźce oferowane przez ekstremalny metal już dawno się uodporniłem, nowe formy rocka przyprawiają mnie o ból rozmaitych części ciała. Nie ma się co dziwić, że ostatnio zacząłem penetrować obszary zajmowane z jednej strony przez jazz czy muzykę poważną, z drugiej zaś przez ambitniejszy pop, soul a nawet… hip-hop. Ale póki będą powstawać takie płyty jak Rockwall, mój rozwód z gitarowym graniem absolutnie nie wchodzi w grę.

Ocena: 8/10

(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , .