Stolen Lives „Budoucnost Svini” (2015)

Lubię Czechy. To bardzo ładny kraj z pięknymi miastami i jeszcze piękniejszą przyrodą i jeszcze od niej piękniejszymi kobietami. Na dodatek odpowiada mi ich kuchnia, o piwie już nie wspomnę. Dobrze się tam czuję, ale nigdy nie przyszło mi przez myśl, żeby zainteresować się czeską sceną metalową. Do tej pory miałem styczność z zaledwie trzema czeskimi zespołami, które mógłbym określić przymiotnikiem „serio” (przynajmniej te trzy sobie przypominam): Arakain, który niegdyś widziałem na Hunterfeście, Hypnos, który koncertował z Amon Amarth, i Krabathor, czyli poprzedni zespół Bruno, lidera Hypnos. Gdzieś tam przewinęło mi się jeszcze kilka, ale bardziej na zasadzie zabawnych ciekawostek (przypominam sobie zespół o nazwie Zelezobetoni). Ale przecież Czechy to spory, dość spokojny ekonomicznie kraj w środkowej Europie, a natura nie znosi próżni – musi tam istnieć jakaś scena. I istnieje.
Do redakcji Kvlt dotarła płytka czeskiego thrashowego Stolen Lives. Muszę się przyznać – przystałem na recenzję tego albumu dlatego, że pomyślałem, że będzie to zabawne, bo choć grupa nazywa się z angielska, to łoi po czesku. Ale jakoś nie jest mi do śmiechu.
Budoucnost Svini mogę na początek określić jednym słowem: rzetelność. Stolen Lives od początku grają szybko i agresywnie. Nie pozwalają sobie na przestoje, dzięki czemu ani się człek obejrzy, a tu już cała płyta przeleci (fakt, że najdłuższy numer na płycie ma 2:38 też na pewno ma w tym swój udział). Grupa przyjęła sobie brudne, nieco basowe, ale klarowne i mocne brzmienie. W pierwszej chwili uznałem to za niedociągnięcie realizacyjne, ale potem uświadomiłem sobie, że to ono stało się czynnikiem, który zapadł mi w pamięć. Fajne jest to, że te 22 minuty muzyki są naprawdę zróżnicowane. Muszę przyznać, że choć przy pierwszych kilku przesłuchaniach nie zwróciłem na to uwagi, to kompozycyjnie Stolen Lives naprawdę odrobili pracę domową. Aranżacje są urozmaicone i naprawdę zaskakujące, a to dzięki temu, że Budoucnost Svini jest istną rifforamą, a i sekcja rytmiczna też najwyraźniej nie lubi się nudzić. Choć grupa nieustannie pędzi przed siebie prując swoim thrashem z mocnymi elementami crossover i punka (sami nazywają to thrashcore, niech im będzie), to nie robi tego w nużący, jednostajny sposób. W sukurs przychodzi im technika, którą muzycy mają na naprawdę niezłym poziomie – dzięki niej mogą pisać takie riffy jak w utworze tytułowym czy w Ztrata. Z drugiej strony zdarza im się też rozpędzić i nabrać po drodze brutalności, dzięki czemu potrafią zaskoczyć nieprzygotowanego słuchacza niemal grindowym atakiem (vide Zklamani).
Niby miałem się pośmiać, ale cholera, nie mogę. Nawet ten czeski język nie brzmi tu zabawnie – jak ktoś jest wkurwiony to choćby i wykrzykiwał ci prosto w ryj gagi z Miodowych lat to i tak będziesz miał mokro w gaciach. Stolen Lives bez dwóch zdań są wkurwieni, ale robią z tego dobry użytek. Budoucnost Svini to naprawdę niezła gitarowa jazda bez trzymanki i dobry argument, by bliżej przyjrzeć się metalowej scenie naszych południowych sąsiadów.

 

Ocena: 7/10

nmtr
Latest posts by nmtr (see all)
(Visited 1 times, 1 visits today)

Tagi: , , , , , , , , .